Słowianie najbardziej tajemniczy lud

Slavian Slavs


Przez jakiś czas po słowiańsku mówiła cała obecna Grecja, włącznie z Peloponezem i wyspą Kretą. Znamy dzieje Egipcjan, Greków, Rzymian. Wiemy, gdzie mają swoje korzenie Niemcy i Anglicy. Ale co wiemy o naszych przodkach? Kim jesteśmy, skąd przyszliśmy? Co sprawiło, że jesteśmy tacy, a nie inni?

Każdy słyszał o prehistorycznym grodzie w Biskupinie i o świętokrzyskich dymarkach – starożytnych hutach żelaza. Co roku w Biskupinie i w Nowej Słupi pod Świętym Krzyżem są organizowane archeologiczne festiwale i niejeden ze zwiedzających jest przekonany, że ogląda prasłowiańskie zabytki. Prawda jest jednak inna. Nasi przodkowie przywędrowali nad Wisłę i Odrę dopiero około 500 roku naszej ery, czyli niedługo po upadku zachodniej części Cesarstwa Rzymskiego.

W starożytności, w czasach rozkwitu cywilizacji Grecji i Rzymu, o Słowianach nikt nie słyszał. Tak jakby ich nie było. Na pewno zaś nie było ich nad Wisłą i Odrą, podobnie jak nie było ich na Bałkanach ani nad Morzem Czarnym. Na naszej ziemi żyły różne ludy, wśród których najpotężniejsi byli Lugiowie, później zwani też Wandalami. (Archeologowie, rozkopujący ich groby i osady, nazwali ten lud „kulturą przeworską”.) Północ Polski zamieszkiwali Goci, tworzący tzw. „kulturę wielbarską”. Stopniowo spychali oni Lugiów-Wandalów na południe, sami zaś szlakiem wzdłóż Wisły i Bugu powędrowali na Ukrainę.


Źródło oryginalnego artykułu



orzel

Około roku 400 naszej ery Goci i Wandalowie najechali Państwo Rzymskie, doprowadzając je do upadku. Po nich przeszli najeźdźcy z azjatyckich stepów – Hunowie.
Po stu kilkudziesięciu latach nieustannej wojny wszystkich z wszystkimi, środkowa i wschodnia Europa stała się bezludziem. I w tę pustkę wkroczył…

Lud nowy i dotąd nieznany

… mówiący językiem „niesłychanie barbarzyńskim”, jak pisał o Słowianach bizantyjski historyk Prokopiusz z Cezarei, kronikarz cesarza Justyniana. Bo właśnie za czasów tego władcy, na początku lat pięćsetnych, Słowianie niespodziewanie pojawili się nad Dunajem, na granicy państwa wschodniorzymskiego. Wrogiem byli trudnym, gdyż nie byli „centralnie sterowani”: nie mieli królów, decyzje podejmowali na wiecach, czego Grecy nie mogli zrozumieć: jak można tak się kłócić? Ten ustrój okazał się jednak ich atutem: mimo że gorzej uzbrojeni od wschodnich Rzymian (czyli Greków-Bizantyjczyków), regularnie ich zwyciężali, a w razie porażki uciekali na bagna, gdzie chowali się… pod wodą i oddychali przez rurki z trzciny.

Słowianie podbijali ówczesną Europę z niesłychanym rozmachem: około 500 roku, kiedy zaczęli dokuczać Bizancjum, zajęli także nasze ziemie, czyli dorzecze Wisły i Odry, kraj nad Dunajem, Kotlinę Czeską; wyszli nad Bałtyk u ujścia Odry i Łaby, założyli osady w środku obecnych Niemiec, kolonizowali doliny alpejskie i dzisiejsze północne Włochy. W przeciwieństwie do innych najeźdźców ze wschodu, chętnie porzucali wojenno-koczowniczy tryb życia, osiedlali się i brali się za uprawę roli. Zasiedlili w końcu Bałkany. Przez jakiś czas po słowiańsku mówiła cała obecna Grecja, włącznie z Peloponezem i wyspą Kretą. Pewna grupa Słowian osiedliła się w… Syrii, zakładając osadę Saqalabiya, czyli „Słowiańska”. Słychać było o słowiańskich osadach nawet za morzem, w górach Maroka!

Słowiańska Atlantyda

Skąd przybył ten tak liczny naród? Gdzie była jego kolebka? Najstarsze zabytki słowiańskie wykopano na terenach środkowej Ukrainy, na zachód od Kijowa, ale ten kraj był wówczas zbyt słabo zaludniony, by dać początek takiej masie ludzi. Przypuszczano nawet, że przybyli – jak wiele ludów przed nimi i po nich – ze stepów środkowej Azji; ale tak być nie mogło, gdyż Słowianie nie byli stepowymi koczownikami: trzymali się rzek i terenów wilgotnych. Bardzo możliwe, że przed swoim „wyrojeniem się” mieszkali jeszcze dalej na wschód: w pasie żyznych liściastych lasów nad rzekami Oką, Wołgą i Kamą, aż pod Ural.

Przyjście Słowian i ich najazdy odnotowali dwaj ówcześni dziejopisarze: wspomniany już Prokopiusz, oraz żyjący w Italii Jordanes. Potem jednak nadeszły „ciemne wieki”, nie wiemy nawet, co się działo w bardziej cywilizowanych częściach Europy. Po roku 600 n.e. przez prawie 300 lat o Słowianach nie ma niemal żadnych wzmianek. Żyli, karczowali lasy, budowali grody, wojowali z sąsiadami, urządzali sanktuaria, czcili bogów, wróżyli z lotu ptaków, śpiewali pieśni na cześć bohaterów – i z tej ich „złotej epoki” nie zachowało się NIC! Niewiarygodne, ale taka właśnie jest prawda. Cywilizacja Słowian przepadła niby legendarna Atlantyda.

Dlaczego tak się stało? Słowianie przed przyjęciem chrześcijaństwa nie używali pisma (WP: używali pisma ale było zakazane dla ludu – tylko wtajemniczeni znali pismo), nie pozostawili więc ksiąg (WP: większość ksiąg, kronik spalili katolicy) ani zapisanych kamiennych tablic, choć są przesłanki ku istnieniu pisma. Wszyscy sąsiedzi Słowian byli piśmienni, we wszystkich słowiańskich językach przechowały się stare słowa pisać, czytać, księga i bukwa czyli litera. Do czego potrzebne byłyby te słowa, gdyby to był naród samych analfabetów? A kiedy powstał pierwszy słowiański alfabet, zwany głagolica (czyli „mówiące znaki”), zawierał on wiele liter nie występujących w żadnym innym piśmie. Nie pozostały jednak żadne dowody na istnienie dawnego alfabetu Słowian.

Prawdopodobnie dlatego, że Słowianie pisali w drewnie, więc nie pozostawili po sobie żadnych kamiennych tablic. Swoje domy i twierdze budowali z drewna, które łatwo płonęło i niszczało. Zmarłych nie składali do grobów wraz z wyposażeniem na drogę w zaświaty. Nieboszczyków palili na stosach, prochy zaś albo rozsiewali w świętych miejscach albo umieszczali w kapliczkach na słupach. Z jednego i drugiego obyczaju archeolog nie ma żadnego pożytku. Nasi przodkowie jakby celowo zmówili się, aby utrudnić życie naukowcom!

Tajemniczy bogowie

Kiedy około osiemsetnego, dziewięćsetnego, tysięcznego roku Słowianie zaczęli przyjmować chrześcijaństwo, i na ich ziemie przybyli czarno ubrani kapłani nowej religii, ich rodzima kultura nie miała żadnych szans na przetrwanie. Była „pogańska” – czyli podejrzana o konszachty z diabłem i dlatego skazana na zagładę.

Średniowieczni misjonarze rzadko zapisywali imiona obalanych bogów. Wzmianki o słowiańskich bóstwach zachowały się tylko z dwóch odległych punktów Słowiańszczyzny: znad Łaby i Bałtyku oraz z Kijowa, gdzie autor staroruskiej kroniki, mnich Nestor zapisał imiona „bałwanów”, które ustawił nad Dnieprem kniaź Włodzimierz, zanim przyjął chrzest. Od niego dowiadujemy się, że w Kijowie czczono „Peruna … z głową srebrną i wąsem złotym, i Chorsa, Dadźboga, i Strzyboga, i Simargła, i Mokosza.” Ale z tejże kroniki wynika, że był to kult nowy, państwowy, odgórnie zarządzony przez Włodzimierza. W jakich bogów naprawdę wierzyli kijowianie? – nie wiadomo.

Bogowie Słowian byli zapewne dużo bardziej nieuchwytni, mgliści, niż bóstwa starożytnych ludów znad Morza Śródziemnego. Aby pewne bóstwo nabrało wyrazistości, musi mieć świątynie, posągi – najlepiej trwałe i kamienne – swoje czyny i księgi. Do obsługi tego wszystkiego potrzebna jest cała rzesza kapłanów. Słowianie tego nie mieli. Nie mieli kapłanów. Nie budowali świątyń. (Nie wierzmy w ich „gontyny” czy „kąciny” – to dopiero Połabianie z terenów obecnej Meklemburgii w ostatniej fazie wojen z Niemcami, tuż przed swoją klęską, zaczęli stawiać świątynie swym bóstwom na wzór chrześcijański.) Słowianie czcili swoich bogów w świętych miejscach – w gajach, nad rzekami, na wzgórzach i u źródeł, ale zawsze pod gołym niebem.

Wiemy, że jedna z modlitewnych pozycji polegała na kładzeniu się na wznak i patrzeniu w niebo – żaden inny naród tak się nie modlił….

Klątwa Galla Anonima

Skoro Słowianie przybyli ze wschodu, aż spod granic szamańskiego matecznika – Syberii, to jasne się staje, że ich religijno-kulturowe pojęcia były kompletnie obce dla ówczesnych chrześcijan z zachodniej i południowej Europy. Swoim sposobem myślenia i swymi wierzeniami za bardzo różnili się nie tylko od chrześcijaństwa, ale i od tego, co wyczytano o dawnych „poganach”, czyli wyznawcach Zeusa, Marsa i innych starych bóstw śródziemnomorskich.

Chrześcijańscy misjonarze przychodzili do ludu, którego nie rozumieli i rozumieć nie chcieli. A jego kulturę uważali za tak głęboko pogańską, diabelską wręcz, że zasługującą jedynie na jak najszybsze zapomnienie. Nikt inny jak nasz pierwszy kronikarz, znany pod umownym imieniem Gall Anonim – bo zapomniał się pod swoją kroniką podpisać – takimi oto słowy przeklął słowiańską przeszłość: „Lecz dajmy pokój rozpamiętywaniu dziejów ludzi, których wspomnienie zaginęło w niepamięci wieków i których skaziły błędy bałwochwalstwa…”

Ta klątwa okazała się skuteczna. Dzięki Gallowi i jemu podobnym, dawnych Słowian rzeczywiście pochłonęła „niepamięć wieków”. Choć może jakieś wspomnienia trwają do dziś: w wykopaliskach naszej ziemi, w kulturze ludowej, a także w naszej głębokiej pamięci, tej, do której dostęp mają tylko magowie i szamani.

Bóg, czart, bies…

Słowianie wierzyli w pewną liczbę boskich mieszkańców niebios – dawców światła, deszczu i pomyślności, ale chyba nie wysilali się, aby ich wszystkich przeliczyć. Niemal pewne jest, że pierwsze miejsca, jako Bóg Najwyższy, zajmował Perun, Bóg Burzy, znany także pod imionami Świętowit i Jarowit. Słowo „bóg” znaczyło „budzący lęk” (z powodu swej potęgi). Inną nazwą istot nadprzyrodzonych był „kyrtu”, później „czrtu”, czyli „potężny”. Ale tym mianem chrześcijanie zaczęli nazwać nie Boga, lecz… diabła, czyli właśnie czarta.

Inne diabelskie imię, bies, pierwotnie oznaczało coś zupełnie innego: środek rozjaśniający umysł, a więc napój z halucynogennych grzybów i jagód, którym słowiańscy wróże-szamani raczyli się podczas „biesiady” czyli, dosłownie „jedzenia biesów”. Ponieważ starą nazwą szamana-czarownika był „wołchw”, takie czarnoksięskie zebranie nazywano „wołchwotą”, czyli – w obecnej polszczyźnie – „ochotą”. Cóż, pod wpływem grzybów-biesów nasi wołchwowie byli zdrowo „podochoceni”!

W ułamkach starych słów i nazw przechowały się inne miana słowiańskich „świętych mężów”, pośredników między ludźmi i bogam-duchami. Szaman uzdrowiciel nazywał się „lekarz”. Jakimś innym rodzajem uzdrowiciela-zaklinacza był „choroman”. Był też „kołud” – i zapewne przepowiadał przyszłość. Były też mądre niewiasty „wilchwy” lub „wilchy”. Czynność wróżenia z lotu ptaków nazywała się „kobiti”, ptak wróżebny – „kobiec”, mistrz wróżenia tym sposobem – „kobieł”, a może „kobacz”. Przede wszystkim zaś szaman-wróżbita nazywał się „bak” – czyli ten, który pilnie baczył na wieszcze znaki.


Wojciech Jóźwiak: http://www.gwiazdy.com.pl/38_01/6.html


orzel


Blue – Istnieje również inna hipoteza dotycząca pochodzenia Słowian, będąca w opozycji do tego co przedstawia Wojciech Jóźwiak, (twórca słynnej Taraki). Są to badania pana Krzysztofa Białczyńskiego. Mam przyjemność przedstawić jego artykuł,będący polemiką z poglądami Wojciecha Jóźwiaka.

Słowianie są najbardziej tajemniczym ludem Ziemi. Mimo olbrzymich postępów nauki i coraz częściej wypowiadanych sądów, że wszystkich odkryć już dokonano, a wszystkie wynalazki wymyślono, jak również, że nie pozostało już prawie nic do zbadania, okazuje się, iż w samym pępku Zachodniej Cywilizacji od kilku tysięcy lat żyje sobie lud, który jest gigantyczną zagadką i czarną dziurą.

Nie wiadomo, skąd się wziął ani kiedy. Nie wiadomo, jak to się stało ze zajął 2/3 Europy. Nie wiadomo, dlaczego jest najliczniejszym europejskim ludem, skoro wyroił się u progu X wieku naszej ery z garstki nieledwie zagrzebanego w borach chłopstwa. Do tego – był już wtedy nacją niemal gotową na przyjęcie chrześcijaństwa. Na dobitkę, to nieliczne chłopstwo od razu zaczęło być całymi zastępami wyłapywane na handel. Pojawiają się więc w dziejach pisanych jako liczne zastępy niewolników – tak liczne, że wszystkie „cywilizowane” narody, które sobie ich za niewolników brały, nazwały ten lud dla odróżnienia od innych „niewolnikami” (sclavinami). Taki właśnie wywód miana „Słowianie” uważa się w dzisiejszej nauce, także polskiej, za równoprawny z innymi i tę bzdurę cytuje się za „autorytetami nauki zachodniej” nie bacząc na skalę małpowanego bezmyślnie nazistowskiego nonsensu. Oczywiście prawie nikt nie zadaje sobie trudu zastanowienia, kogo w takim razie ochrzczono, skoro była to tylko garstka zagrzebana w borach i jakim cudem garstka ta zagospodarowała i obroniła olbrzymie terytorium.

Nie wiadomo też, dlaczego ten lud mówi do dzisiaj jednym językiem (różnice międzyjęzykowe w mowie słowiańskiej można sprowadzić do poziomu dialektów), tak jakby rozszczepienie języka nastąpiło dopiero wczoraj. Poza tym okazuje się, że ten język nie jest jednak wczorajszy ani nawet przedwczorajszy – to język wyjątkowo archaiczny; jest też wyjątkowo bliski dawnego wspólnego języka wszystkich Indoeuropejczyków (Ariów). On właśnie, a szczególnie jego odmiana zwana językiem polskim, jest najbliższy tego języka, od którego wzięły początek niemalże wszystkie języki współczesnych Europejczyków oraz połowy Azji.

Zatem – to już dzisiejszej nauce wiadomo – lud ten tworzył swoją kulturę od zarania w samej kolebce kultury indoeuropejskiej, w samym jej sercu. Czy wobec tego otaczająca go zewsząd kultura Pragermanów, Prairańczyków, Protoceltów, Prasarmatów, Protohellenów i Prarzymian i innych mogła mu być obca? Jak prężne były to ludy i jak dynamiczna była ich kultura doskonale widzimy – przewodziła cywilizacji w przeszłości i podbiła dziś cały świat.

Według wywodów tychże współczesnych „naukowców” inne indoeuropejskie ludy, znane z jakże bogatych wykopalisk archeologicznych, wywędrowały z Kolebki, a Słowianie jako jedyni w niej pozostali. Oni jedni nie mieli do roku 500 nowej ery żadnej kultury – nawet nie umieli lepić garnków na kole, nie znali też choćby jakichś zalążków notacji, którą można uznać za pierwowzór pisma, a kiedy się pojawili w Europie, nie mieli również żadnej religii – co najwyżej protobuszmeńską, słowem raz jeszcze, nadawali się jak ulał na Białego Murzyna, czyli europejską odmianę niewolnika, do czego – w domyśle – i dzisiaj najlepiej się nadają.

Jednym słowem, mimo współistnienia w tejże kolebce z jakże kulturalnymi ludami, przejmując od nich liczne słowa do swego prymitywnego, ubogiego języka, w2 którym brak było słów na takie pojęcia jak księżyc, księga, rola, radło, czy choćby koń – jako jedyni nie nauczyli się niczego, a potem – stanowiąc niewolną bandę popędzaną przez Hunów i Awarów – w ciągu zaledwie 200 lat zajęli w Europie najlepsze miejsca i największy obszar. Na dodatek uczynili to w sposób tak przebiegły, że się ich nie udało żadnym sposobem potem wypędzić ani wytępić. Począwszy od 600 roku lud ten był mordowany i rugowany, ginął setkami dzięki najazdom organizowanym od zachodu przez Cesarstwo Frankijskie, a potem Niemieckie i tzw. chrystianizatorów oraz w napaściach ze wschodu i południa organizowanych przez Bizancjum, Awarów, a potem Tatarów i Turków. Co ciekawe, właśnie on przetrwał i nawet się rozmnożył podczas gdy cywilizacyjne i nacjonalne potęgi, takie jak Grecy, Celtowie, Rzymianie, Goci, Wandalowie, Sarmaci, Scytowie, Hunowie, Awarowie – po prostu zaniknęły i niemalże ślad po nich nie pozostał, lub zeszły kompletnie na margines dziejów (Grecy).

Co chcemy Wam powiedzieć? Ktoś gdzieś popełnia błąd logiczny – tylko tyle.

Spróbujmy doszukać się prawdy i odgrzebać ją spod popiołów dziejów. Dotychczasowe poglądy na temat pochodzenia Słowian i ich roli w dziejach pełne są stereotypów narosłych pod wpływem nacjonalistycznych i totalitarnych ideologii XIX i XX wieku. Wskażmy te miejsca, w których na pewno mylą się nawet największe autorytety naukowe. Bądźmy odważni i otwarci. Jeśli nie zweryfikujemy twierdzeń, które są nieuprawnione, fałszywe bądź kłamliwe, nie rozwikłamy tej fascynującej zagadki, jaką jest Słowiańszczyzna.

Poniżej przedstawiamy cytaty z popularnej strony www.taraka, która poświęca Słowianom cały dział. Jest to bardzo dobra, ambitna i prowadzona na wysokim poziomie merytorycznym strona i możemy ją wszystkim polecić, choć nie zgadzamy się z wieloma przedstawionymi tam poglądami, a wiele pragnęlibyśmy pogłębić. Cytujemy je po to, by pokazać Wam kilka rzeczywiście istotnych zagadek, ale także, żeby unaocznić, jak łatwo poddać się autorytetom przeszłości i magii pseudonaukowych stwierdzeń. Często zbytnio ufamy zastanemu stanowi wiedzy, któremu przypisuje się rangę dogmatu. Ten dogmat jest nie raz gołosłowny, nie poparty prawdziwymi dowodami, bywa spekulacją, a bywa też niestety bezczelnym ideologicznym łgarstwem stworzonym po prostu dla celów propagandy, po to by odmówić innym prawa do istnienia lub uzasadnić prawo do ich zagłady.

Cytaty pochodzą z cennego opracowania Wojciecha Jóźwiaka, które sprawę wyjaśnienia pochodzenia Słowian znacznie popycha do przodu.

Autor przedstawia tę oto mapę dla poparcia tezy, że Słowianie wywodzą się z kręgu kultur oznaczonych na mapie od 3 do 8, a więc z Kolebki Naddnieprzańskiej.

Autor sugeruje wyraźnie, że Kulturę Pomorską powinniśmy wiązać z Germanami – choć nie mówi tego głośno, jako że na mapie nie podpisuje jej literą G. Gdyby autor zamieścił mapę pokazującą te ziemie o 500-800 lat wcześniej, okazałoby się, że Kultura Pomorska jest tylko jedną z grup terytorialnych Kultury Łużyckiej w pobliżu Zatoki Gdańskiej, a Kultura Jastrofska – uznawana powszechnie za pragermańską – zajmuje w tym czasie zaledwie przyczółek na Pomorzu Zachodnim przy ujściu Łaby. Wtedy zobaczylibyśmy też, że od Łaby po Wisłę, a na południu po Sudety i Karpaty rozlewa się Kultura Łużycka oraz jej zmodyfikowana krewna – niemalże identyczna Kultura Trzciniecka: od Wisły po Dniepr i linię Lasostepu na południu. Na przedstawionej u góry mapie odpowiada zatem mniej więcej obszarowi od linii Wisły opisanemu tutaj literą P oraz kulturom 4 i 7 (zob.: Witold Hensel, Polska starożytna, Ossolineum 1988, s. 366 i następne). Jeśli zatem przyjmiemy Kulturę Pomorską za germańską to musimy też przyjąć, iż nawarstwiła się ona na bliźniacze kultury Wenedyjską i Prasłowiańsko-Bałtyjską około 500 r. p.n.e. To skądinąd czas, w którym według Herodota Wężowie (Wenedowie) naszli Nurów i ci byli zmuszeni zamieszkać na czas jakiś w Ziemi Budynów.

Archeologia nie wykazuje jednak w wypadku rozprzestrzeniania się Kultury Pomorskiej procesu przemin w sąsiedztwie ani gwałtownego, ani krótkotrwałego, lecz długotrwały – ewolucyjny. Wygląda na to, że mamy tu do czynienia z przenikaniem i pokojowym przejmowaniem technik i wzorów – nie można tego nazwać najazdem. Kultura Pomorska wykazuje ciągłość w stosunku do zanikającej Łużyckiej czy Trzcinieckiej. Dlaczego? Po prostu z kręgu pomorskiego Kultury Łużyckiej wyszły innowacje, które przyjęły się na większości obszaru łużyckiego, a także – być może – władcy, którzy zdobywali zwierzchność nad coraz większym terytorium. Dlatego nie dziwimy się, że litera G i niebieska linia znalazły się na przedstawionej mapie tam, gdzie je widać. Są tam, ponieważ o Kulturze Pomorskiej można powiedzieć wszystko, ale nie sposób powiedzieć, że była germańska. Ale jeśli tak, to jakie były jej następczynie, powstałe w wyniku najazdu na terytorium Kultury Pomorskiej i rozszerzania się germańskich (jeśli rzeczywiście były czysto germańskie) kultur Wielbarskiej i Przeworskiej?

Sądzimy, że w wyniku tego procesu powstały kultury mieszane etnicznie – pomorsko-łużycko-wielbarskie, pomorsko-trzciniecko-przeworskie, a więc najprawdopodobniej – co potwierdzają też inne fakty pozaarcheologiczne – kultury wenedzko-słowiańsko-wandalskie i wątyjsko-słowiańsko-gockie (antyjsko-gockie).

Grupy germańskie przeszły przez ziemię między Łabą a Dnieprem i nie pozostawiły tutaj nikogo ze swej nacji, ponieważ były to grupy koczowników–wojowników, przemieszczające się i wykorzystujące lokalną ludność rolniczą i lokalne siły wytwórcze. Narzucały pewne wzorce i wzory, szły całymi rodami (z przychówkiem), ale zmieniały swoje miejsce, podczas gdy ludność miejscowa częściowo zabierała się z nimi, ale częściowo też pozostawała – choć już odmieniona kulturowo.

To, co bierze się za wyłączną archeologiczną „własność” Gotów, Wandali i innych grup germańskich, jest własnością Germanów (Gotów, Wandali, innych), ale i tych, którzy tu byli wcześniej i równolegle, tych na których oni się nawarstwili: przedstawicieli kultury wenedzko-pomorskiej i wątyjsko-pomorskiej (Wenedo-Słowian i Węto-Słowian – Wędów i Lęgów lub Nurów). W chwili, gdy grupy germańsko-słowiańsko-bałtyjskich wojowników (Wądali i Gątów, Charów i Lęgów) ruszały na południe zdobywać cesarstwo Rzymskie, dymarki nie przestały dymić i nie zaprzestano bicia monet ani toczenia garnków czy produkcji zboża. Z jednej strony atakowano Rzym a z drugiej sprzedawano mu towary i produkowano na jego potrzeby. I tak było aż do V wieku n.e.

To wtedy dopiero, po rozbiciu Cesarstwa, po upadku Rzymu i degradacji Bizancjum, nastąpiło załamanie gospodarcze. Jak już przyszło było to załamanie totalne, rzeczywisty krach systemu ekonomicznego zachodniego świata starożytnego. Rzym i jego prowincje nie potrzebowały już żelaza ani innych surowców i wyrobów produkowanych na północy. Od wieków były tu one produkowane w skali o wiele przewyższającej potrzeby lokalne. Po podbiciu Cesarstwa spadło zapotrzebowanie na kamień, żelazo, sól, broń, ozdoby, bursztyn, zboże, płótno, stroje, płody rolne, niewolników i wszystko inne. Rozmnożona na tych stałych już zamówieniach Imperium słowiańska nacja zaczęła mieć problemy ze zbytem, a co za tym idzie – z zaspokojeniem własnych rozbudzonych potrzeb, potrzeb licznie rozmnożonej w stuleciach dobrobytu tubylczej ludności i w następstwie z wyżywieniem tej licznej gromady. Gromada ruszyła się z posad za wojownikami szukając utraconego dobrobytu.

Spadł popyt na wszystkie dobra. Na Północy nastąpiło szybkie zahamowanie produkcji i degradacja populacji. Pojawili się Hunowie, a całe słowiańskie plemiona zamieszkujące od wieków te ziemie ruszyły z nimi na południe nie myśląc już o utrzymaniu dobrobytu, ale w poszukiwaniu źródeł utrzymania przy życiu. To nie ruch germańskich drużyn z ich rodzinami był tym najważniejszym ruchem i nie ruch wojowniczych Hunów; one wyzwoliły tylko – burząc Imperium – ruch olbrzymiej, zamieszkującej do tej pory Puszcze Północy, masy wytwórców dóbr zbywanych w Rzymie; powszechny ruch słowiański. Dlatego właśnie ta masa objęła w posiadanie Europę – była po prostu na tyle liczna, żeby zająć i zagospodarować tak duży obszar. Gęstość zaludnienia, zwłaszcza opuszczonej masowo Północy, znacznie spadła. W konsekwencji odpływu rzemieślników poziom produkcji, a także warunki życia i stosowane techniki produkcyjne, uległy znacznej degradacji, miejscami nawet zapomnieniu. Na Północy w ciągu jednego pokolenia – co oznacza 20 do 40 lat – nastąpiło zerwanie ciągłości i nie podjęto już starych technik. Trzeba było rozpoczynać od początku. Główna masa słowiańska odpłynęła chwilowo na Południe i tam zaczęła czerpać nowe wzorce.

Jak toczy się proces zniknięcia wojenno-rodowej wspólnoty plemiennej, możemy prześledzić, mając historyczne świadectwa dotyczące Wołgarów (ludu tureckiego), którzy zostali w ciągu 50-100 lat zasymilowani przez Dobrudżan – Słowian Dobrudzkich, przodków dzisiejszych Bułgarów. Podobnie było z Waregami na Rusi, Wandalami w Afryce, Gotami w Hiszpanii itd. Podstawą demograficzną plemienia nie są i nigdy nie byli wojownicy. Wojownicy są wchłaniani przez główną masę populacji.

W wiekach od VII do IX nastąpiło odtworzenie populacji słowiańskiej na Północy i jej dalsza ekspansja na zachód, północ i wschód. Sądząc po dzisiejszych rezultatach wielkiej słowiańskiej ekspansji, przewaga liczebna Słowian nad innymi indoeuropejskimi nacjami Europy musiała być znaczna już na samym początku.

Czy nie jest to wystarczająco spójne logicznie wyjaśnienie dwóch grup faktów – dlaczego nie znajduje się tzw. archeologicznych śladów Słowian między Łabą a Bugiemwcześniej niż w V wieku i dlaczego takie plemiona jak Goci, Wandale, Longobardowie, Silingowie, Jazygowie, Bastarnowie, Hunowie, Awarowie i inni zniknęli i nie istnieją dziś jako kultury i nacje?

Te ślady oczywiście są, lecz uparcie przypisujemy je komu innemu. Dlatego dla koniecznej do zagospodarowania Europy w VI wieku, naprawdę licznej populacji Słowian nie było i nie ma do tej pory miejsca na mapach historyków i archeologów.

Być może się mylimy i przedstawiona w „Mitologii słowiańskiej – Księdze Tura” wizja jest błędna. Zapraszamy do stworzenia innych koncepcji, z tym jednak zastrzeżeniem, że muszą one być spójne logicznie, pozbawione sprzeczności i dogmatów.

Skąd opinia, iż Słowianie nie mieli władców? – czy tylko z relacji kronikarzy na temat wiecowego charakteru wybierania kniaziów? Bo to przecież absolutna bzdura, że słowa książę, księżyc, księga, knysz (pieróg i łódź-piroga) pochodzą z niemieckiego. Zastany dogmat nauki XIX-wiecznej przyjęliśmy za pewnik. To, co mówią profesorowie z Niemiec (Brückner, Godłowski i inni), jest niestety przesiąknięte tego typu dogmatami i jednostronnością. Nie możemy polegać na sądach profesorów – ani z Zachodu, ani ze Wschodu.

Musimy się dorobić pokolenia własnych profesorów nieskażonych dogmatami materializmu marksistowskiego i chrystianocentryzmu, a także wschodnim ni zachodnim oglądem świata. To bardzo trudne, lecz mam nadzieję, że wykonalne. Oczywiście mężczyźni o wymienionych powyżej imionach byli władcami, nie mniej władczymi niż inni z innych ludów pochodzący. Główny dowód w sprawie – archaiczny (jak i język Słowian) rytuał intronizacji królów, nie świadczy wcale o braku systemu hierarchicznego i jego tradycji.

Wiece wiecami, a wici wiciami, by tak rzec.
Poszanowanie tego rytuału – znanego też Scytom i Sarmatom – dowodzi zaś pośrednio wielkiego szacunku dla wyznawanej religii. Władca jest zawsze przedstawicielem bóstwa na Ziemi, jak dowiódł pół wieku temu G. Frazer, jest czarownikiem, szamanem, wiedzącym, znawcą ksiąg – księciem, a nie po prostu trochę lepszym chłopem od innych dookoła. Już w IV wieku nowej ery Bizantyjczycy poznali dobrze Wątyjskiego (Antylskiego) księcia Boza, któremu podlegało 72 naczelników plemiennych. Wątowie naddunajscy to zaś wcale nie najliczniejsze z wielu prapaństwo słowiańskie.

”Imiona Słowian. Religia Słowian jawi się nam jako twór mglisty, guślarstwo raczej niż choćby porządny szamanizm, nie mówiąc już o politeizmie. Jak to pogodzić z faktem, że ich imiona tworzą tak precyzyjny system? Gdyż wśród tych imion przeważa typ wyrażający życzenie, zwykle składający się z dwóch części: Rado-gost, Stani-sław, Zby-gniew, Sędo-mir, Wsze-drog. Zasady tworzenia tych imion są bardzo rygorystyczne: mogą w nich występować tylko pojęcia abstrakcyjne, cnoty wojenne (-bor, „walka, waleczny”) i pokojowe (-mir, „szacunek, ład, prawo”), czasem są odwołania do ‚ojców’ i ‚dziadów’. Żadnych imion bogów, żadnych mieczy, włóczni, tarcz i koni, żadnych zwierząt, których pełno w imionach germańskich, greckich, celtyckich. Wśród Słowian niemożliwe byłyby imiona w rodzaju Hippolytos (‚puszczający konie luzem’), ani Eberhard (‚silny jak dzika świnia’) – ani Kalidaśa (‚sługa bogini Kali’). System słowiańskich imion sprawia wrażenie czegoś dostojnego i wyrafinowanego. I znowu – jak to pogodzić zarówno z prymitywizmem kultury materialnej, jak i z ową „mglistością” religii. A może ta mglistość i prymitywizm to pozór, skrywający lud miłujących prostotę mędrców? (XIX-wieczni Amerykanie mieli Indian za prymitywów, dziś się od nich uczą jak żyć.)

Jest to naszym zdaniem zagadka wielkiej wagi. W zasadzie już sam fakt istnienia tego systemu imion stanowi odpowiedź na temat poziomu wierzeń religijnych Słowian. Wiemy także skądinąd, że obowiązywały imiona ukryte, „głębokie”, niewymawialne, tajone przed obcymi, a także imiona wojownicze, przybierane we wspólnocie wojowników po obrzędzie inicjacji i przyjęciu do odpowiedniej gromady: wilków, rysiów, turów itp. Czy te wierzenia były i jakie były –staramy się pokazać w „Mitologii słowiańskiej”. A że były, potwierdza to co najmniej kilkadziesiąt miejsc w samej tylko Polsce podobnych do opisanego poniżej, choć wielu dałoby wiele, żeby te fakty nadal nie były publicznie znane.

Cytujemy z Wikipedii, wolnej encyklopedii: „Łysa Góra – ośrodek kultu pogańskiego. Pogański wał kultowy na Łysej Górze Łysa Góra stanowiła w okresie wczesnego średniowiecza jeden z największych i najważniejszych ośrodków kultu pogańskiego.

Jego pozostałością jest wał kultowy, otaczający partię szczytową wzniesienia. Składa się on z dwóch części, mających kształt podkowy. Ich łączna długość wynosi ok. 1,5 km, a wysokość dochodzi do 2 m. Usypane zostały prawdopodobnie w IX-X w. z występujących tu licznie bloków kwarcytu. Zachowało się także wejście do wnętrza wału, tuż przy drodze z Nowej Słupi. Prace nad budową wału przerwano po przyjęciu chrześcijaństwa.

Na jej szczycie znajdować się miała bożnica, gdzie bożkom Lelum i Polelum ofiary czyniono i podług innych czczono tu Bogów: Śwista, Pośwista, Pogoda… (fragment kroniki Jana Długosza)”.

Przekazy kronikarzy mówią o trzech bóstwach, które miały być czczone na górze. Interesujące jest, że wybudowanej na tym miejscu świątyni chrześcijańskiej nadano wezwanie Trójcy Świętej.

„Nieobecność Wikingów. Wikingowie (8, 9, 10 wiek) najeżdżali wybrzeża całej Europy, a na Rusi wniknęli rzekami w głąb lądu. Dlaczego omijali tylko jeden obszar: ziemie obecnej Polski? Co ich powstrzymywało?

Co ich powstrzymywało? – siła i tylko siła. Na Ruś wnikali tylko dlatego, że pozwalało na to słabe zaludnienie, zwłaszcza na północy. Tam najpóźniej odtworzyła się populacja słowiańska i tereny te były kolonizowane z obszarów Polski i Rusi Kijowskiej.

„Chrześcijaństwo u Wandalów i Gotów. Jeden i drugi lud germański, kiedy najeżdżał Państwo Rzymskie, był już ochrzczony: miał już za sobą przyjęcie chrześcijaństwa. Czy misje chrześcijan-arian nie docierały na ziemie obecnie polskie – wtedy zamieszkane przez Wandalów i Gotów – już w IV wieku n.e.? Nie można tego wykluczyć”.

Odpowiedź na tę zagadkę znajduje się w pierwszej części niniejszego artykułu. Nawet, jeśli chrystianizowali, to nie na obszarach Polski, tylko w późniejszych etapach ich wędrówki i chrystianizacja mogła dotyczyć tylko wąskich grup – wojowników i władców, nowa wiara umarła razem z nimi, tak jak nieustannie „umierała” w Polsce historycznej, bo była obecna tylko w górnych warstwach społecznych, obca i nawet językowo niezrozumiała dla podstawowej masy populacji.

„Pisać” i „czytać”. Słowianie, jak się wszyscy zgadzają, nie mieli swojego rodzimego pisma (w odróżnieniu od Germanów znających pismo runiczne, i Turków, piszących podobnymi znakami), i aż do przyjęcia chrześcijaństwa byli niepiśmienni. Dlaczego wobec tego język słowiański posiada rodzime słowa zarówno na „czytanie” jak i na „pisanie”, oraz na „księgi” i „bukwy” – litery?

Głagolica. Cyryl i Metody, Grecy znający Słowian i ich język, pierwsi misjonarze wśród Słowian, kiedy zaczęli spisywać ich język i tworzyć chrześcijańską liturgię w tym języku, stworzyli alfabet, nazwany głagolicą. Alfabet ten, słabo przypominający jakiekolwiek znane wówczas pisma, nazwano słowiańska nazwą. „Cyrylicą” nazwano inny alfabet, utworzony później, już po śmierci Cyryla i mniej oryginalny niż głagolica, będący adaptacją greckiego. Czy czasem głagolica nie jest oryginalnym pismem słowiańskim, zaledwie wykorzystanym przez obu Apostołów Słowian, lub – to w wersji mniej radykalnej – zawiera litery z wcześniejszego, oryginalnie słowiańskiego alfabetu?

Według nas głagolica jest oczywiście owym poszukiwanym i o dziwo wciąż nieodnalezionym pismem słowiańskim, a powstała na bazie faktycznego starego pisma, które niestety zanikło w fatalnym (czy też szczęśliwym) okresie masowej ekspansji Słowian. Mogło się ono wywodzić z pisma węzełkowego, sznurowego. To wici rozsyłane przez władców w potrzebie między plemiona były zapewne pozostałością tego tajemnego pisma; Formy tego pisma w czasach historycznych już zanikającego, bo z jakichś powodów bardzo ograniczonego w stosowaniu – czy nie znanego tylko w kręgu wiedzących, a więc królewsko-kapłańskim – dowódczym, zostały zanotowane przez Cyryla i Metodego i częściowo zmienione, dostosowane do pisania na pergaminie, pozbawione koby służącej do wiązania w węzeł wiciowy.


Czesław Białczyński http://www.mitologia.kei….ice/4_9_zag.htm


Dawniej myślano, że Germanie to typowo skandynaweka nacja, która nie posiada znacznych dodatków innych narodowości. Okazuje się jednak, że Germanie powstali po zmieszaniu się autochtonów skandynawskich (I1a) z Indoeuropejczykami ( r1a1) i Celtami (r1b) w proporcji 40%-20%-40%. W Norwegii jest prawie po równo 28% R1a1 i R1b i 40% I1a. Z tego wniosek, że nie było żadnych większych ilości germańskich plemion na ziemiach polskich i w marszu na tereny Cesarstwa Rzymskiego. Polska nie została wyludniona po wyjściu Wandali i Alanów w ilości 70tyś wojów + rodziny z ziem polsko-panońskich w sylwestra 406r. Dzisiaj w Polsce oprócz wymienionych wyżej haplogrup są jeszcze celtycka R1b(16%), wenedzka I2a(9%),skandynawska I1a(7%) i po kilka % E,J1,J2 i G. Śmiało można powiedzieć, że Polacy to potomkowie Wandali, Słowian,Celtów,Wenedów i małej ilości przybyszy z Afryki, Bliskiego Wschodu i Kaukazu. Czy można mówić, że jesteśmy Słowianami, chyba tak samo jak Niemcy mówią, że są Germanami. Ciekawe co przyniosą następne odkrycia genetyków i jakie jeszcze tajemnice skrywa nasza Europy historia.

Z tego wynika,że od Łużyc po Wileńszczyznę,Grodzieńszczyznę i Zbrucz wszyscyśmy jedna Polaków rodzina. Zachęcam wszystkich do wypowiedzenia się na ten temat i podzielenia sie własnymi wiadomościami w tej sprawie.

http://polishgenes.blogsp…sions-from.html

http://www.forumbi odiversity.com/showthread.php?p=4653

http://pastmist.wordpress.com/

http://www.polskiekresy.info/portal/index.php

http://www.stefanoff.pl/w…_migawki/14.pdf

http://www.mimuw.edu.pl/p…55_123-130a.pdf

ht tp://www.konflikty.pl/a,2…_w_Europie.html

http://www.historiakurgany.republika.pl/apo_p lik/Wandale.htm

http://en.wikipedia.org/w…oup_R1a_(Y-DNA)

http://www.eupedia.com/eu…aplogroups_euro pe.shtml


Michał-Anioł – Spotkałem kiedyś informację o podaniu dotyczącym buddyzmu, iż lud który zapoczątkował tą religie w dzisiejszych Indiach i Tybecie przybył z zachodu kierunek wydaje się właściwy w świetle prezentowanych tu informacji .

„W czasach Buddy ustrój republikański, w którym władzę sprawowała rada naczelników rodów bądź król, pozbawiony jednak prawa przekazywania władzy swym potomkom. Bardzo podobny ustrój posiadały w Europie Środkowej i Wschodniej, jeszcze na początku XIII wieku słowiańskie republiki pogańskie, które podobnie jak te w starożytnych Indiach, musiały z czasem ulec imperialnym monarchiom.

Podziały kastowe hinduskiego społeczeństwa zaczęły funkcjonować od czasów najazdów ludów indoeuropejskich, Ariów, którzy od połowy drugiego tysiąclecia p.n.e rozpoczęli podbój Indii. Społeczność aryjska zorganizowana była w systemie warn. To sanskryckie słowo oznacza „barwę”. To znaczenie wskazuje na rasowe przyczyny podziałów społecznych. Najeźdźcy pochodzący z terenów dzisiejszej południowej Rosji i Ukrainy posiadali jaśniejszą cerę od podbijanych, ciemnoskórych Drawidów, co także decydowało o ich późniejszym statusie w społecznej hierarchii kastowej. Ponadto ci z Ariów, którzy połączyli się więzami krwi z podbitymi Drawidami, zostawali zepchnięci w dół drabiny społecznej.”


http://diamentowadroga.pl…zytnych_indiach


Jakub – Od roku 966 a wiec od daty przyjęcia chrztu w zasadzie podporządkowania państwa Polskiego Rzymowi trwało systematyczne niszczenie dawnej wiary i kultury. Karą za kontynuację tamtej wiary była śmierć. Czy wiec dziwnym jest , że w końcu musiała zniknąć? Kilka pokoleń wystarczyło aby wymazać ja ze świadomości ludzi. Działo się tak na całym świecie, pomimo represji w kilku miejscach na świecie, nieliczni, którzy przeżyli i przekazali swoją starą wiarę i wiedzę następnym pokoleniom spowodowali , że dzisiaj gdy już nie grozi za to śmierć , następuje powrót i odkrywanie na nowo swoich korzeni. U nas Słowian trwa ten sam proces od kilkudziesięciu już lat. Pomału odkrywamy coraz więcej i coraz bardziej wyzwalamy się od narzuconego nam systemu. Powracamy do źródeł naszej mentalności.

Link do strony o pochodzeniu Słowian http://chrobacja.narod.ru/

„Ksiega Popiołów – Prawda Kurhanów.” http://forum.przyszloscwp…hanow-t112.html

Fragment: „Zasadniczą ideą księgi popiołów jest dotarcie do bezsprzecznej prawdy historycznej jakakolwiek miała by ona być, księga ta jest historią Słowian oraz obroną pisma i języka Słowian.

Jest ona napisana językiem potocznym, nadużywamy słów a, i, że, alias, często dosadnym, obrazoburczym, sprzecznym z zasadami eufonii, przypisy są właściwie podrozdziałami, częściowo piszemy ją w trybie przypuszczającym by czegoś dowieść by później używać tych samych faktów już jako twierdzeń, posługujemy się zapisem przeciwnym zasadom jednolitości szczegółów czyli np. zasadą stosowania znaków interpunkcyjnych Pro’rok ~ Pro-rok, często wbrew regułom ortografii (np. naZyWać nazywamy to akcentacją etymologiczną), składni jak i prawom estetyki czy redakcji książek, np. używamy zamiennie skrótu e.ch. (ery chrystian) i n.e. (naszej ery ~ ale nie mojej), nazywamy opisywany lud czy naród, a może kastę ~ warnę militarną raz Chor’watami, Hrob’atami ~ Mogilanami, Hor’manami, Walinami, Ljadami, Ledianami, drugi Pszońcami, Obrami, Wręgami, Worami, Lachami, innym razem imieniem Morusów czyli Empiriusów ~ Ąpirusów (płonących ~ ognistych), używamy na ich określenie też nazwy Lugii ~ Antów ~ Anteli ~ Andeli ~ Anji ~ czyli Aniołów, jak również nadajemy im imię Abarów, Awarów i Rusów które w dzisiejszej historiografii mają dość jednoznaczne choć dogmatyczne identyfikacje z jakimiś koczownikami gnębiącymi biednych Słowian czy z Rusią Kijowską, też Świętą Górę czyli Łysą Górę nazywamy ~ Peuką, Pełką, HaraWatą, Łysicą, Harą, Harati, Wolą, Wólką, Gol’gotą ~ górą czaszką, Heramem, Helemem używamy znanych słów w prastarym i innym znaczeniu od dzisiejszego np. niemcy~niemeci oznaczają wszystkich niesłowian, czy żydów zaliczamy ze względu na to, że jidisz to dialekt niemiecki do Niemców itp. wypisujemy też bardzo kontrowersyjne, aroganckie oraz emocjonalne opinie, robimy to wszystko nie dlatego, że nie lubimy czeskiego (lidyjskiego) alfabetu czy też mamy taki kaprys, ale bardziej po to by zmusić do myślenia wywołać żywszą wręcz gwałtowniejszą reakcję czytelnika by uzmysłowić mu struktury i piękno naszego języka dziś już nieco skostniałego i sformalizowanego, chodzi też o dotarcie do prawdy o naszej historii i naszych przodkach, bo chodzi nam tu jak wspomnieliśmy wyżej o obiektywną oraz bezsprzeczną prawdę historyczną.

Być może obrażę tą książką klasę inteligencką, chrześcijan, arystokratów, cyklistów, bałwochwalców, komunistów i ateistów jak też XIX nacjonalizmy polski, ukraiński, rosyjski, żydowski czy niemiecki alias wszystkie nasze święte krowy, choć na pewno nie obrażę tu ludzi inteligentnych bo oni wiedzą, że dużo ważniejsza jest prawda niż dobre samopoczucie czy uczucia ”konfesjonane” tej czy innej narodowości, warstwy zawodowej czy społecznej, życie w kłamstwie i obłudzie prowadzi zawsze do klęski, być może jest to historia panslawistyczna, choć myślę, że to historia świata według Barbarzyńcy, wyraz macedoński Bara ~ Słowo, więc Barbarzyńca synonim imienia ~ narodowości Słowian. Ktoś powie, że nie ma takiej narodowości, ale była jeszcze w czasach Kadłubka, a nawet w XVI wieku bo jakiej jest narodowości autor poniższych wersów. (narodowość tą zniszczył kofesjonalizm i separatyzm podsycany przez wrogów Słowian) „


Jakub – ”Dlaczego usypano Wandzie Kurhan? Bo tak u nas ”czczono jej nadludzki (czyli boski) majestat” (tak pisał np. o Wandzie Kadłubek).

W MHP Kaźmira Szulca przeczytamy tezę, że Wanda i Krak to były bóstwa, a nie ludzkie postacie historyczne, kompromisem niesprzecznym z tymi dwoma sprzecznymi opiniami, jest teza, że byli żywymi bogami władcami typowymi dla Scytów ~ Chrobatów, tak identyfikowanym narodowo ze względu na usypane im Kopce ~ Kurhany.”…

Nikt nigdy nie zabił żadnego smoka który by się czołgał na swym brzuchu do wodopoju, bo takie smoki nie istnieją i nie istniały. Pokonać armię która posługiwała się sztafażem armii zmarłych czyli smogiemdymami, się kiedyś zdarzyło, ale mogło się to wydarzyć tylko przy pomocy bratobójstwa, zdrady i trucicielstwa, wojny domowej…

O zamku Lyscu i Łysej Górze „Na tym zamku pani iedna przedtym mieszkaiąca, podniowszy się w pychę, iż była poraziła wielkiego Aleksandra pod tą gorą, kazała się za Boginią Dianą chwalić…

Jeśli by tą panią, Boginią była Wanda, a Wielki Aleksander-Karolem Wielkim, to zamek Lysiec byłby wielką Awarską twierdzą-światynią dziewięciu kręgów-ringów-pierścieni która została zniszczona przez Frank-ów, było to w 796 roku, po sześciu latach ciężkich wojen z wrogiem i bunt-ującymi się chrytianami, świątynię pomógł zniszczyć Frankom, zdrajca Moimir książę południowych Croatów, którzy się przechrzcili, gdyby nie zdrajcy, truciciele i nasze grzechy, pewnie nie upadło by państwo Obrzymów Światogorów z Świętych Gór…”

Wiedza z Legend o… Wężu…

Węże są gadami niezwykle pożytecznymi, jako drapieżniki utrzymują w ryzach populację różnych gryzoni łącznie z szczurami i myszami które potrafią być prawdziwą plagą, jednak w powszechnej urobionej przez chrystianiazm opinii, są zwierzęciem wręcz demonicznym stąd budzącym lęki i niechęci, w chrześcijaństwie wąż jest uosobieniem szatana czy diabła, węże jadowite są rzeczywiście niebezpieczne, ale nie atakują nie sprowokowane, często ostrzegają syczeniem lub grzechotką, odczep się ode mnie jestem dobrze uzbrojonym wojownikiem.

Jednak dawniej w Polsce, Europie jak i starym świecie, stosunek do węży był bardziej wyważony, jak wiadomo w Grecji wąż był uznawany za wcielenie duszy zmarłego uczynienie krzywdy temu zwierzęciu wróżyło wielkie nieszczęścia i było naganne, jako znieważenie zmarłych, tak samo u Bałtów przez szacunek dla zmarłych hodowano w domach węże które były domownikami tak jak dziś pies czy kot, podobnie było i u nas wąż był wcieleniem duszy (tożsamy z duszą) mężczyzny wojownika, a często symbolicznym ojcem władców, ojciec Piasta to Chościsko (hasićska-wąż czeskie), zaś Wolga Busławlewicz był synem Węża NiczaGory i Marfy Wsiesławewny…

W polskich mitach czy raczej już tylko logice słowotwórczej, Żmij Ogieny pierwotnie był wojskiem które broniło granic, wały obronne nazywano Żmijowymi, a w Żmigrodach stacjonowało owe wojsko, pierwotnie wąż był w raju żydowskim jako istota w pełnej swej krasie i bliski Bogu, po buncie Adama został wypędzony z raju, Mojżesz kazał zrobić wizerunek węża Żydom i kazał wpatrywać się w niego chorym, a co ich uzdrawiało, w Manicheizmie Eden był więzieniem przygotowanym przez Króla Ciemności, a Jezus przekazał tę wiedzę pod postacią węża, Adamowi i Ewie będącym w Raju-wiezieniu…

Też wąż jest świętym zwierzęciem Asklepiosa-Eskulapa syna Apoliona, (laska Asklepiosa jest opleciona wężem), boga lecznictwa wskrzeszającego zmarłych, kaduceusz Merkurego też oplatają węże, można węża też uznać za tożsamego z duszą (hinduizm), bowiem gdy zmarł brat Kriszny Balarama, to nieśmiertelny Wąż Śesza wyłonił się z jego ust i odleciał na powrót do oceanu mahadewa (wielkiego boga) Wisznu, czyli zachował się jak dusza ulatująca do nieba, niebo-ocean.

Księgi mówią, że wąż jest też dysponentem mądrości SarpaVidyja to Weda ~ wiedza wężów, w grece filo’zOphia-ophin-wąż, filozof jest więc miłośnikiem węży(węzów), łacińskie Serpens-węże odpowiada sanskryckiemu Sarpa i naszemu Serb, sierp, serpentyna, coś wężowego kształtu poruszające się wężowym ruchem, nazwa Serbów więc od węży tak jak Syryjczyków (Asyryjczyków) których słowo Ilu-Siru, znaczyło bóg wąż, którego wizerunki w Babilonii i Asyrii umieszczano na słupach granicznych oraz u bram świątyń by zabijał napastników i odpędzał demony (często pod postacią zwierząt i innych węży), porównaj też naszą trumnę Chrobrego, nasz słowiański Żmij Ogienny, walczący błyskawicami i piorunami ze smokami, demonami i czarownicami, też należał do tego rodzaju czystych dobroczynnych sił, był obrońcą wód i zasiewów, sprowadzającym życiodajne deszcze, co jest dzisiaj zacierane i przeinaczane..

Wąż, jaszczurka, żaba, były namacalnym dowodem odradzania się czy zmartwychwstania, więc siłą rzeczy wąż, ten często zamieszkujący kamienne kurhany oraz wygrzewający się na kamieniach zwierz stał się duszą przodka, dlatego też często te węże na rysunkach i rzeźbach z tamtych czasów, mają starcze brody czyli brody naszych przodków-dziadów, np. Etruski Anioł V wiek p.e.ch.

Wierzenia i religie to w zasadzie antyczne kosmologie wyjaśniające w sposób naukowo podobny mechanizmy i strukturę świata według ówczesnej wiedzy.

Naukowcy podważający systemy tej wiedzy, byli narażani na ataki dogmatyków (ortodoksów-bałwochwalców) danej religii, dlatego chciano spalić na stosie Galileusza czy też umieszczono na indeksie ksiąg zakazanych dzieła Kopernika, bo podważali oni dogmaty naukowe chrystianizmu czy biblii, cóż biblię kompilowali jacyś grecy dla których pasek Oriona był czymś zadziwiającym, przez co i niezmiennym dla boga judejskiego który nieźle znał się na greckiej Mitologii i Zodiaku (k.Joba), bóg (czy grek) ów mówi też coś o filarach na których jest osadzona ziemia, o jej kamieniu węgielnym, drzwiach morza itp. Taka wizja ziemi jest sprzeczna z wiedzą naukową i ta wiedza dowodzi też ignorancji proroków boga biblijnego więc musiała być bez wątpienia wiedzą bluźnierców, bo mówiąc wprost i bez ogródek konsekwencje tych naukowych poglądów dowodziły fałszywości panującej religii.

Paradoksem tej religii „ludzi jednej księgi” jest to, że człowiek osądzony przez rzymian i przy aplauzie żydów przez rzymian maltretowany i stracony, który winien według nich był bluźnierstwa czyli herezji wobec religii żydów czyli według prawa oraz wyroku rzymian, bluźnił on przeciw tej samej księdze i religii przeciw której bluźnił Galileusz, Kopernik i inni paleni już na stosach heretycy, czyli został w istocie złożony na krwawą ofiarę na ołtarzu bałwanów religii żydów i ołtarzu bałwana prawa rzymian, więc paradoksem ludzi religii jednej księgi jest to, że został on dla jakiejś części tych rzymian Wielkim Bogiem. Cóż faryzeusze-bałwochwalcy zawsze stanowili większość, bo przecież to chyba nie Niebiosa chcą ofiary krwi i cierpienia ofiar, tych czy innych bohaterów tylko szatan okryty rozdzieranymi szatami, sukniami, togami – faryzeuszy, inkwizytorów, sędziów, sprawiedliwych tego świata umywających ręce po złożeniu krwawej ofiary na ołtarzu tak naprawdę głupoty i ciemnoty tego świata, kuglarstwem i pseudoprawem uzurpującej sobie władzę i tak naprawdę są oni z wyznania chryzokratami czyli czcicielami złotego cielca, nędznymi kupczykami sprzedającymi krew i ciało swoich ofiar…

I jakiego boga wzywał Jezus na krzyżu „Eloi, Eloi lama sabaht’ani (są też zapisy „Eli, Eli lama sabachtani)?” bowiem nie znali tego imienia żydzi myśląc, że Eliasza wzywa, więc chyba nie był to bóg znany żydom, czy „Eloi~Eli… sabaht’ani” ma jakiś związek z naszym Ileli, Eli i słowem sabat, – samo Eli~Eloi tłumaczy się jako bóg lub pan, miało by wiec dokładnie takie same znaczenie jak nasze słowo Eli, bo u nas Ileli, Leli, Eli to imię boga (pan’bóg) z Świętej Góry, wiec czy sam Jezus wymyślił imię Eloi~Eli czy znał je skąd indziej…”

http://www.wykop.pl/ramka…rawda-kurhanow/

A tutaj wklejam odpowiedź, jakiej udzielił jeden z forumowiczów o nicku Lem Jaskiniowy na forum http://zmianynaziemi.pl/f…kie-wedy?page=2

Cyt. Nawiasem pozdrawiam Autora Księgi Popiołow; to umysł wyprzedzający swój czas.

Wanda. To imie jest tym samym co …Banda, nota bene winne być pisane przez V. Słowo banda nie było kiedyś pejoratywne (tak jak Mordavec/Mołdawiec nie oznaczało mordercy). Skoro juz wiemy, że nie była to jedna osoba lecz GRUPA z liderką o imieniu Vanda, to mozemy się zastanawiać nad dalszą częścią tej legendy…..

Legenda 2: Smok zjadł truciznę i wszedł do rzeki – to opis zdrady, po której kapłani (czyli Banda) „napiła się wody”. Prawdopodobnie cała załoga Wawelu była juz otruta, gdy wrzucano ja do Wisły. Aspekt żeńskiej liderki jest tu dość prosty – badania w Krakowie pokazywały, że Vavel (Babel) był świątynią, zaś twierdza/zamek była osobnym obiektem w miejscu dzisiejszego placu Dominikanów. Jeśli w to zaufać, to żeńska liderka swiątyni (bogini wcielona) jest bardzo na miejscu; w końcu to była swiątynia Ducha Serca, więc formy żeńskiej. Otruto ich najprawdopodobniej barankiem ofiarnym, składanym w swiatyni.

Z drugiej strony: w Krakowie stało jeszcze do czasów rozbioru 40 kurhanów w tym conajmniej jeden podwójny (Kraka) symbolizujący Bliźnięta/Związek. Kurhany rozebrali Austyiacy budując swoje bunkry w ich miejscach.

Nie zabudowali jedynie kurhanów vandy, biskupskich oraz Chorągwicy, bo nie pasowały do planu obrony. Dokladne plany kopców i to co było pod nimi jest opisane w archiwach wiedeńskich. Bunkry łączą się ze soba; ostatnie widowiskowe przejscia urządzili austriacy w tunelach na Orlej i w tunelu Piaski/Wieliczka.


Mieszko nie był królem, księciem czy nawet Słowianinem. Mieszko to nie imię, lecz zawołanie, przezwisko związane z jego pewnymi cechami charakteru (przewrotność, chciwość, zakłamanie). Prawdziwe imię jego to Dagomer czyli Sława Dnia. Imię to jest wymienione tylko w jednym dokumencie „Dagome Iudex”.

Nie mógł być królem Wandalów, gdyż… był niszczony przez Słowian, głównie Redarów, którzy dwa razy złoili mu skórę oraz zabili brata. W ogóle nie był królem, lecz niemieckim (nie niemieckim a Świętego Cesarstwa Rzymskiego, żadnych Niemiec nie było, więcej tutaj) wasalem regularnie składającym Ottonowi trybuty, gościem, którego mnich Widukind z Korbei w Kronikach Saskich nazywa „karzącą ręką niemieckiej sprawiedliwości”. To Mieszko i jego hordy w dużej mierze odpowiedzialni są za zniszczenie Słowian Połabskich „ogniem, rzezią i wyniszczeniem”, co odnotowane zostało w „Rocznikach Hildenseimskich” dla roku 985 oraz 986.

Z Niemcami walczył dopiero po 2 lipca 990 roku czyli tuż przed śmiercią, a powodem było… oszukanie zarówno Niemców jak i Czechów, co omal nie doprowadziło do wojny Czesko-Niemieckiej (Bolesław Pobożny zapragnął przerobić go na bitki, lecz Niemcy zobligowani byli udzielić Mieszkowi jako ich trybutariuszowi zbrojnej pomocy. Jednakże nie mogli walczyć z Czechami, bo oficjalnie byli sojusznikami).

Mieszko to kmiot, którego nikt nie cierpiał. Zarówno Słowianie jak i Grafowie niemieccy i pewnie, gdyby nie protektorat Ottona oraz ślub z Dobrawą przerobili by go na szaszłyki.

Źródła: Kroniki Thietmara, Kroniki Saskie, Roczniki Hildenseimskie


phoenix84 – Lechici. Słowo Lah/Leh, obecnie pisane jako Lech i jest utożsamiane z naszym Państwem od starożytności. Starożytna nazwa grecka naszego Państwa to Lachia (kraj Panów), po ukraińsku nadal zwie się nas Lachami, stąd powiedzenia: “Strachy na Lachy” oraz “Pamitaj Lasze, szo po Wislu, to nasze”. Litwini, mimo osiemsetletniej indoktrynacji chrześcijańskiej oraz pięćsetletniej wspólnej państwowości z Polską, nigdy nie zmienili nazwy Polski na chrześcijańską i do tej pory Polska po litewsku to Lenkija (Lęchija), a Polak to Lenkas. Węgrzy zwą nas Lengyel i jest to połączenie dwóch słów: Lech i Angyel (Pan i Anioł), a nasze państwo zwą Lengyelorszag, co dosłownie oznacza Państwo Panów Aniołów. Ważne jest, by zrozumieć, że są to wszystkie narody ościenne Polski, które nie były chrześcijańskie w momencie zmiany nazwy Lechia na Polska i właśnie z tego powodu jej nie zmieniły. Czechy i Niemcy były chrześcijańskie i natychmiast zmieniły nazewnictwo na chrześcijańskie.

W świecie nazwa Lechia pozostała do dziś u narodów niechrześcijańskich. I tak po turecku Polska to Lehistan, a po persku i arabsku to Lahestan. Warto zauważyć, że słowo “stan” oznacza po persku po prostu “państwo” (i w tej formie przeniknęło do innych języków) i jest dość popularne w regionie: Kirgistan, Pakistan, Uzbekistan, Afganistan, Kazachstan, Turkmenistan itp. Zawsze składają się z części oznaczającej naród + państwo np. Turkmenistan to Państwo tureckich mężów, a Lehistan oznacza państwo Lachów.

Warto tu zaznaczyć, że Turcja NIGDY nie uznała rozbiorów Rzeczpospolitej i do 1918 roku, podczas spotkań międzynarodowych na jej terenie, było przygotowane miejsce (pusty fotel). Podczas rozpoczęcia każdego spotkania mówiono: “Poseł z Lahestanu jeszcze nie przybył, ale zjazd należy już zacząć”.

Starożytna nazwa naszego państwa przetrwała do dziś w lingwistyce.

Hindustan i Persja

W Sanskrycie Lech oznacza tyle, co pan, władca, król, pasterz czy bóg. Lechistan to państwo panów lub państwo bogów lub państwo pasterzy. Po persku do dzisiaj słowo Lah oznacza pana, boga i pasterza.

Semici

Właściwie to w całym regionie bliskowschodnim ten rdzeń jest widoczny. Po hebrajsku słowo “Lah” ma ta same znaczenia i brzmi Elah. W liczbie mnogiej to Elahim, a w wersji starohebrajskiej brzmi Elohim. Co bardziej gorliwi chrześcijanie znają to słowo bardzo dobrze, jest ono użyte w Biblii (hebrajskiej) ponad 2700 razy na nazwanie Boga lub Bogów (bo jest to liczba mnoga). Podczas czytania Biblii słowo JHWH tłumaczone na Polski jako Jehowah czytane jest właśnie jako Elohim (Panowie, Bogowie), ponieważ Żydzi wierzą, że nie są godni wymawiania słowa JHWH. Nie przypadkowo w Biblii zwie się ludzi owieczkami, bo słowo Elohim oznacza też pasterzy. Po arabsku natomiast słowo Lah ma dodany przedrostek określony Al i stąd wziął się słynny Allah, co znaczy dosłownie “ten Bóg” / “Bóg właściwy”. Dlatego Lahestan po arabsku również znaczy Kraj Boga.

O ile w języku polskim “bóg” dał nam pismo czyli “bukwy” i stąd germanie zbiór bukiew nazywają “buk” np. en:book (książka), de:Buch (książka) to już Semitom bóg dał co innego Smile. Chodzi o jedzenie. Słowo “lahem” (coś co jest dane od pana / boga) po hebrajsku oznacza “chleb”. Nie jest to oczywiście przypadkiem, gdyż Lechia mając na swoim terenie więcej urodzajnej ziemi niż wszystkie pozostałe narody razem (spójrzcie na mapę antycznego świata!) eksportowała żywność przez Kaukaz na tereny bliskowschodnie. Słowo “lahem” znacie bardzo dobrze z innego słowa, a jest nim Betlahem (Betlejem), co dosłownie znaczy Dom Chleba, ale i Dom czegoś, co pochodzi od Boga. Dlatego temu miejscu przypisuje się miejsce narodzin chrześcijańskiego boga. Arabowie natomiast tym samym słowem czyli “lahma” oznaczają po prostu mięso. Ich bóg nie był tak wegetariański jak ten hebrajski Smile.

Grecja

Grekom nie daliśmy boga, chleba, ani mięsa, ale poszkodowani też się nie czują. Dostali od nas słowa. Słowo “leh” jest źródłosłowem dla greckiego “lego”, które oznacza pierwotnie “zdobywać”, więc jednoznacznie kojarzy się z Lechią, a wtórnie oznacza “czytać” oraz “legis” to po prostu “mowa” → “lexi” (słowo) stąd polskie “leksyka”, “leksykon” czy “leksem”. Nie jest oczywiście przypadkiem, że my siebie nazywamy słowianami, co oznaczać może “Ci, którzy używają słów”, “Ci, o których się mówi”, albo nawet “Ci, co dali słowa”, słowo “Lechici” jest w grece i łacinie dosłownym tłumaczeniem nazwy “Słowianie”. W słowie “Leksykon”, słychać tam wyraźnie “Leks” / “Lechs” czyli “Lechici” / “Słowianie”.

Rzym

Rzymianom daliśmy prawo i władców. “lex” (prawo) i “legi” (czytać), stąd wróciły do nas jako na przykład “legislacja”. Często dochodzi między językami do przejść L → R, stąd nazwy władców np. la:rex (król) np. “Tyranosaurus Rex”, la:regina (królowa), ale i hinduskie: sa:radża (król, radża), hi:radża oraz sa:raj / radż (królestwo, raj). W tym miejscu pojawia się wątpliwość, czy na pewno słowo “Lech” jest indyjskie (tak sugerują źródła), bo skoro ma to samo znaczenie, co Raj i Radż, a pisownia jest różna to znaczy, że przywędrowało do tego języka z różnych stron lub w różnym czasie (stąd różna wymowa i pisowania, a znaczenie to samo). Skoro na północ od Indii byli słowianie i do dziś mieszkają tam ludy mające te samą haplogrupę krwi co słowianie i wyglądają jak my, tylko mają ciemniejszą skórę, ale po późniejszej inwazji tureckiej i arabskiej używają języków tureckopodobnych i wyznają islam.

Nie tylko źródłosłów “leks” pochodzi od nas. Inna nazwa Słowian to “barbarzyńcy” <la> “werbalny”, które pochodzi od barba (barbarzyńca). Dwie różne drogi prowadzą do wniosku, że Rzymianie wiedzieli, że słowa i język posiadają od nas.

Germanie

Chodzi oczywiście o Germanów w obecnym znaczeniu tego słowa, bo kiedyś oczywiście pod tą nazwą byli Słowianie. Daliśmy im nie tylko słowo “państwo” czyli de:Reich (państwo / rzesza), nl:rijk (imperium), sv:rike (państwo). Od tego słowa pochodzą też en:rich (bogaty) oraz… cała medycyna!

Od słowa “lech” wzięło się polskie i germańskie słowo “lek” oznaczające pierwotnie wyciąganie czegoś np. wody ze studni, ale i… choroby z chorego. W tym znaczeniu mamy obecnie np. en:leech (pijawka). Osoby zajmujące się medycyną w świecie antycznym to Lechici, stąd każdy szaman zwany był “lekiem”. W językach słowiańskich słowa lek/leczyć/lekarz brzmią tak samo jak po polsku. W językach germańskich: no: lækjar, da:læge, is:læknir → fi:lääkäri oraz en:leech (uzdrawiacz). Etymologia tego ostatniego z angielskiego wikisłownika: From Middle English leche (“physician”), from Old English lǣċe (“doctor, physician”), from Proto-Germanic *lēkijaz (“doctor”), from Proto-Indo-European *lēg(‚)- (“doctor”). Wartym zauważenia jest fakt, że nawet według oficjalnych etymoglii to słowo pochodzi od tego samego słowa co greckie “słowo” i łacińskie “prawo”.

Teraz, po latach od ich odkrycia, te wszystkie informacje są dla mnie oczywiste, ale gdybym żył w głębokiej nieświadomości w tym temacie, a tym bardziej był bym chrześcijaninem, informacje powyżej uznałbym za jakieś brednie. No bo jak to, Polska krajem Boga? Zapraszam do Bibliotek i Google. Wszystko możecie sprawdzić jeśli oczywiście starczy Wam odwagi i będziecie chcieli.

Warto odnotować, że słowo Leh/Lah znajduje się również na inskrypcjach na wielu Kurhanach w Europie i Azji. Oznacza się w ten sposób, że grobowiec należy do Władcy.

Więcej tutaj: http://wspanialarzeczposp…/07/22/lechici/


18 komentarzy do “Słowianie najbardziej tajemniczy lud

  1. Warny to nie był podział społeczny ze względu na kolor skóry, trochę pomyślunku. Np znajomość wiedzy praw Rita. Zobacz wiedza jaki jej ślad masz np w wedach czy wieloznakowym pismie z tamtych czasów, budowlach świadczy o na prawdę wysoko rozwiniętej, którą tworzyły na prawdę rozwinięte istoty nasi przodkowie, o wiele przewyższającą tą dziś. Pojmowanie świata było o znacznie większym postrzeganiu.Dziś człowiek nie był by wstanie napić się kropli wiedzy z tamtego źródła.
    Warna jest to naturalny przejaw wrodzonych predyspozycji danej istoty w narodzie i jej poziom rozwoju. Jeżeli już chodzi o kolor to kolor oczu.
    Dane narody maję pewne predyspozycję np Polacy wojownicze. Rasa, Sławianie narody Aryjców -Daryjcówi Haryjców Swiatorusy i ” Rassieny?/Rusy” . Każdy z tych narodów ma swoją predyspozycję, warnę, wzajemnie się uzupełniając będąc Rasą. Ale w każdym z tych narodów były istniały wewnątrz warny , coś w rodzaju przejawienia fraktalnego. Człowiek stał na takim poziomie rozwoju, że widzieli jakie cechy przejawia młody przedstawiciel rodu i tam go wspomagali. Nie robiono z wojownika rzemieślnika , a z gospodarza wieduna. Jak dziś .
    Uważam, że zmataczenie przez cudzoziemców naszej kultury większości osób nie prędko pozwoli ją pojąć.
    Najsmutniejsze jest to , że w naszym kraju nie dba się w ogóle o naszą słowiańską kulturę , podmieniając ją zachodnimi naleciałościami i stereotypami zachowań , np piękno rodziny będzie zniszczone poprzez gejostwo , wartości etyczno morlane, które człowiek powinien rozwijac w sobie aby te mu dały gwarant podniesienia duchowego, są zastępowane zachodnimi schematami zachowań , niemal że poziom zezwierzęcenia. I co taki człowiek sobą może reprezentować? Czy on może stanąć w obronie ojczyzny, rodziny ? Raczej Nie ! Czego przykładem jest dzisiejsza nasza sytuacja, taki zdegradowany człowiek(raczej już ludź) nie wie co się dzieje na świecie , u niego w kraju , a co dopiero jego chronić i chronić rodzinę…..

    Polubienie

  2. Słowianie to zjednoczenie 3 ludów europejskich (Venedes, Antes, Sklavenes). Podobnych obyczajami, lecz już nie rasowo. Język indoeuropejski choć pochodzenia europejskiego narzucili Sarmaci. Sarmaci choć lud indo-europejski nie przybyli w 5 wieku pne do Kijowa ze stepów Iranu tylko jak genetycy to wskazują ze… Skandynawii. Przykłady tworzenia języków kreolskich są dziś wszędzie po czasach kolonialnych.

    Co do tworzenia się kultury słowiańskiej w 7-9 wieku zasługujemy to chrześcijańskiemu wysiłkowi misjonarzy Cyryla i Metodego, którzy dali nowy i prostszy do zapisu alfabet cyrylicy. Pogańscy Słowianie mieli aż 3 kultury i żadna z nich nie jest znana jako słowiańska. Katolicyzm nas Słowian zjednoczył jak nigdy nic wcześniej. Polska była ostatnim pogańskim państwem Słowian, które zostało ochrzczone w 966 roku. Od tej pory rosła jak na drożdżach. Nawet dziś po Rozbiorach Polski ten ogryzek terytorialny jest większy od pogańskiej Polski roku 966. W jedności jest siła!

    (filmik o wykopaliskach archeologicznych najwcześniejszych osad słowiańskich z 5-6 wieku, które na pewno należały do Wieletów [I1a ydna], a nie Sarmatów) https://www.youtube.com/watch?v=sTmeyOxBjfU

    Co do religii, to Słowianie pochodząc z 3 różnych ludów, także rasowo, więc mieli cały zbiór różnych i odmiennych od siebie pogańskich religii, a nie jedną wspólną. Część Słowian wyznawała także nordycką religię Germanów. Wśród Słowian, a na pewno u Sarmatów (r1a1 ydna większości genetycznej Słowian po dziś dzień) na pewno dominował Zaratustryzm i jedyny o irańskim imieniu bóg pogańskich Słowian Swarożyc.

    Od 2 wieku pne istnieje królestwo sarmackie funkcjonujące w formie konfederacji plemiennej. Królestwo Huna Attyli, Lechia, Wandalia, Goplania i etc to na pewno z różnych okresów historycznych nazwa tego samego państwa. Polska jest kontynuatorem tej państwowej tradycji, która została brutalnie przerwana w 1795, a cudzoziemskie kodeksy prawne i prawodawcze zostały Polsce narzucone. Jednak wolna słowiańska dusza nadal czuwa i złota wolność jeszcze do katolickiej Polski wróci. Katolickiej Polski, bo my dziś Polacy Słowianie, a nie zaratustrycznego Swarożyca Sarmaci (R1a1a7 ydna) żyjący pośród innego pochodzenia genetycznego słowiańskich ludów Traków (I1b ydna), Wieletów(I1b ydna) czy Scytów (innego typu r1a1 ydna).

    Słowa mogą kłamać i prowadzić na manowce. Krew stoi świadkiem prawdy. W jedności siła nasza. Sława Sarmacji!

    PS. Choć w czasach przed Słowianami w państwie Lechii były plemiona Germanów, to po 5 wieku żadni Germanie nie byli Słowianami. Więc każdy kto używa czteroramiennej swastyki w miejsce ośmioramiennego kołowrotka zdradza się, że nie jest żadnym słowiańskim neopoganinem, lecz ETNICZNYM GERMANINEM. Kogo taki próbuje oszukać? Chyba Słowian nie nabierze na obce symbole i na obce pogańskie kultury. Na pewno ja takiego przekłamania nie kupię nigdy.

    Polubienie

  3. SŁOWIAŃSCY NORMANOWIE CZY NORMAŃSCY SŁOWIANIE
    Najstarsze wzmianki o Słowianach występują u u Herotota w V w. pne. Mówi on o Scytach oraczach utrzymujących się z uprawy roli i mających wspólne kobiety. Wymienia plemiona; Neurów, Budynów z terenów Białorusi i Polesia. Na wschód od nich mieli się znajdować Androfagowie (zjadacze ludzi), jeszcze dalej Czarnopłaszczowcy. Na północy była Kraina Wielkiej Niedźwiedzicy.
    Pliniusz Starszy 23-79 ne. wymienia; Neurów, Budynów, Androfagów, Agatyrgetów, na północ od nich był lud Hiperborejczyków, koniec ziemi, pół roku słońce, pół roku mrok, kraina szczęśliwa, nie znają kłótni ani chorób, a gdy syci są życia skaczą ze skały do morza. Grecy twierdzili, że jest to kraina mroźna, mroczna, żeby w niej przeżyć byli czarownikami, nadludźmi, nauczycielami ludzkości.
    U nich matematyki i astronomi uczył się ponoć sam Apollon i świątynię Apollona miał złożyć Hiperborejczyk Olen. Na zachód od Neurów byli Wenetowie nad Vistulą dzielącą barbarzyńską Germanię od Scytii europejskiej.
    Tacyt pisze o Wenetach – Wendach lud między Germanią a Finami. Raczej należy ich do Germanów zaliczyć bo budują domy, noszą tarcze, , lubują się w pieszych marszach i chyżości. Natomiast Sarmaci spędzają życie na wozie i na koniu.
    Dzisiejsi badacze zgadzają się, że Słowianie żyli w stanie osad rozproszonych, w organizacji plemiennej. Ich właściwa historia zaczyna się z chrześcijaństwem. Długo bytowali wśród zapadłych puszcz i bagien . Nigdy z własnej woli nie byli zdobywcami. Językowo i etnicznie należeli do Bałtów. Wyodrębnili się w połowie I tysiąclecia przed Chrystusem spychając Bałtów na północ.
    Jordanes w połowie VI w. pisze Wenetach i dzieli ich na Sklawinów zamieszkujących od północnych Karpat przez Małopolskę, Podole, Ruś Czerwoną aż do ujścia Dunaju i Antów od Dniestru po Dniepr.
    Najpierw Wenetowie byli pod rozkazami gockiego króla Hermandryka. Kiedy Hunowie pobili Gotów i Alanów – wyzwolili się. Jeszcze jego następca Winitar pobił Słowian i naczelników pomordował ale Hunowie rozbili jego wojska w 380 roku
    a Winitara zamordowali. Ci Wenetowie w 517 roku przepłynęli Dunaj i zajęli Trację
    a potem przez dziesięciolecia Bizancjum walczyło o jej odzyskanie. W 550 roku wojsko Sklawinów w liczbie 3 tys pobiło o wiele liczniejszych obrońców i zajęło Illirię i Trację, mordowali, grabili, palili. A jednak historycy uznają ich za naród oraczy, spokojny i gościnny?? U Słowian w zagadkowy sposób łączy się okrucieństwo i łagodność,zamiłowanie do mordu i wylewna gościnność, chęć do zwady i upodobanie do sielanki. Szczególnie wśród Słowian wschodnich
    i południowych. Łatwo się upijają ściskają i płaczą. Fryderyk Wielki nazywał ich Irokezami Europy zapóźnionymi w rozwoju. Tereny miedzy Odrą a Wisłą zamieszkiwali Illirowie, Celtowie, od II w. Germanowie, Słowianie od połowy V wieku. Przedtem ich siedziby były w dorzeczu górnego i środkowego Dniepru na pograniczu Białorusi i Ukrainy. Wandalowie, Wenetowie pokojowe plemiona rolników i rzemieślników(identyfikowane z Kulturą Przeworską). W wiekach V do II pne. Uczyli się od Celtów wytopu żelaza, pozyskiwania soli, posługiwania kołem garncarskim. W II w przybili ze Skandynawii na Pomorze germańscy Goci (Kultura Wielbarska). Wandalowie toczą wyniszczające walki z Gotami. Zostają wyparci
    z rodzinnych siedlisk. Odchodzą na południe. W V w. razem ze Alanami i Swebami porzucają Morawy i Węgry i przez 3 lata rabują Galię, ostatecznie zamieszkują
    w Hiszpanii. W roku 415 zdobywają duży hiszpański port Cartagenę i wiele okrętów. W 446 r opanowują kartagińską prowincję Africa.. Gejzeryk zakłada tam państwo, które przetrwa 105 lat. Flota ich opanowuje Rzym i tylko dzięki mediacji Papierza nie dochodzi do rzezi. Za to przez dwa tygodnie łupią i niszczą. Stąd w średniowieczu powstaje pojecie wandalizmu. Państwo to pokonał bizantyjski wódz Belizariusz w 533 roku. Ostatni lud który przybył do nas ze Skandynawii to germańscy Herulowie. W V w. utworzyli własne państwo na Morawach, lecz pokonali ich Longobardowie w 508 roku. Później ich niedobitki żyły na Roztoczu.
    W V w. nad Wisłą występowały osady kultury przeworskiej- wandalskiej
    i wielbarskiej-gockiej. Na Pomorzu mieszkali germańscy Bastarnowie. Bałtyk przez Wisłę i Bug łączył z południem Europy szlak wodny. Łodzie były przeciągana na palach do Dniepru, Dniestru. Szły wyprawy handlowo- łupieskie a wracały towary, skarby do kraju ojców nad Bug, Pomorze lub do mitycznej już Skandynawii.
    Na kresach wschodnich odkopano wiele śladów osad, skarbów, pochówków, kurhanów. O aktywnej działalności Waregów świadczą cmentarze w Czernichowie, Katyniu i kopce książęce podobne do tych w Krakowie Krakusa i Wandy. Krak to po skandynawsku kruk i młodzieniec. Schach to miecz, analogia do nazwy Czechy. Rusini nazywali nas Lachami, Litwini Lenkasami, Węgrzy Lengyel, Niemcy Wenetami. Od V wieku osiedla skandynawskie sąsiadują ze słowiańskimi. Duże domy z pół lepiankami. Miecze z doskonałej stali z bronią słabą. Garnki z koła z garnkami ręcznie lepionymi. Na cmentarzyskach spotykamy pochówki jedne koło drugich i częste mieszane małżeństwa. Skandynawowie organizując wyprawy często zawierali sojusze. W wyprawach uczestniczyły różne plemiona w tym często Słowianie. Na miejscu pozostawali starcy, kobiety, dzieci. Potrzebni byli ludzie do pracy w polu i rzemiośle. Stąd częste pomyłki historyków z określeniem plemion żyjących między Odrą a Wisłą. Po zwycięstwach powracano z łupami. Po klęskach leczyć rany i po nowe kobiety na żony. Następowała asymilacja. Bogaci tworzyli rody i osady. Zanikał dawny język i wierzenia. Liczebnie powoli zaczęli dominować Słowianie. Pamięć dawnych zwycięstw, zwyczajów, organizacji pomogła utworzyć państwo między Odrą a Bugiem. Najpierw było to państwo Wiślan potem Polan. Po wywędrowaniu z Pomorza ludności gocko-gepidzkiej prawą stronę Wisły zaludnili Estowie-ludność bałtycka, lewą od VI wieku Słowianie. Ale dalej na Wolinie według Ibn Jakuba istniała; Wineta – Julin – Jomsborg, miasto z 12 bramami, centrum łupiesko handlowe Wikingów. Zarazem wielo – narodowościowa republika, którą Adam z Bremy nazywa największym miastem Europy. Odkryto też skandynawskie porty w zatoce Puckiej i koło Elbląga datowane na VIII – X wiek. Kroniki opisują duży port w pobliżu Wisły Truso, złupiony w X wieku, który słabo działał jeszcze
    w XI wieku.
    W 859 roku Wikingowie ( w tym czasie to określenie wiking oznacza rozbój, ale też zawód), na wschodzie nazywani Waregami od słowiańskich plemion; Słowienów i Krywiczów znad Dniepru i Dźwiny ściągali daninę. W 859 roku ludzie ci wygnali Waregów za morze. Ale zaczęły się kłótnie i wojny. I posłali po Waregów z plemienia Rusi aby ci nimi rządzili. I ci zasiedli w Nowgorod – Ruryk i Izborsk a rok później zdobyli gród Kija, Kijów i to były najważniejsze ośrodki władzy. Podobnie państwo było tworzone przez Samona na Morawach i przez Bułgarów w Tracji. Cenzura stalinowska w Rosji i polska po powstaniu państwa polskiego tępiła wszelkie wzmianki o germańskim pochodzeniu naszej państwowości. Jednak takie poglądy głosił w XIX wieku prof. Szajnocha, Pstrokoński a w okresie międzywojennym Antoniewicz i Wojciechowski. W Polsce dowodem na to ma być akt oddania Gniezna we władanie Watykanu, zaczynający sie od słów „Dagome iudex”. Dagome to imię Dagobert lub skandynawskie Dagr. Iudex to sędzia . Tak w Bizancjum czy Rzymie tytułowano królów lub większych książąt słowiańskich. Dagome mogło być pierwszym skandynawskim imieniem Mieszka, który po chrzcie przybrał imię zrozumiałe dla miejscowej ludności. . Tworzenie się Polski nie przebiegało pokojowo. Jak w tamtych czasach podbijano inne ziemie ogniem i mieczem. Świadczą o tym datowane na ten okres pogorzeliska małych grodów na terenie Śląska, zachodniej Małopolski, na granicach Pomorza i Mazowsza. Na ich miejsce powstawały najczęściej duże strażnicze grody obsadzane najczęściej przez zaciężne załogi skandynawskie. Świadczą o tym groby i cmentarze komorowe z kamienia. Zmarłych wyposażano w broń, ozdoby, odzież pochodzenia skandynawskiego. Działo się to pomimo chrztu i zwalczania przez kościół wkładanie czegokolwiek do grobów i chowania ludzi w niepoświęconej ziemi. Kobietami tych wojowników najczęściej były słowianki. Wyposażenie grobów było słowiańskie a ozdoby różnego pochodzenia. Najbardziej znane mieszane cmentarzyska to Ostrów Lednicki, Lutomiersk, okolice Torunia, granice Mazowsza i Polesia, datowanie X-XIII wiek. Córka Mieszka pierwotnie nosiła imiona Sygryda i Storrada w Polsce znana jako Świętosława. Żona króla Szwecji, potem Dani. Matka Kanuta Wielkiego zdobywcy Anglii. Według Szajnochy twórcami pierwszego ośrodka politycznego
    w Wielkopolsce nad Gopłem i Lednicą byli normańscy wygnańcy i uciekinierzy ze zniszczonego Truso. Towarzysz to lach lub lag. Banita- wygnaniec to utlag – utlach. To właśnie Leszkowie,Lestkopwie, Lednici i król Popiel był ostatnim Lechitą – Lachem. Zjadły go myszy w zemście za otrutych stryjów. Tak zemścili się mieszkańcy Pomorza – mysingowie czyli myszaki, czyli korsarze normańscy. Potem zajmowali się handlem i handlem niewolnikami, których zdobywali siłą albo kupowali od naczelników słowiańskich plemion. Nad Lednicą w słynnej pierwszej siedzibie Mieszka wyłowiono z jeziora i wykopano setki mieczy, hełmów, skarbów
    i ozdób kobiecych. Miecze w większości były skandynawskie,większe, lepsze
    z mocniejszej stali niż produkowane przez innych. Natomiast wyposażenie liturgiczne było głównie pochodzenia bizantyjskiego?? Po śmierci Mieszka I
    w rocznikach kościoła niemieckiego odnotowano „zmarł Mieszko król Wandalów”.
    A na zniszczonym nagrobku Bolesława Chrobrego miał być ponoć napis nazywający go „królem Gotów i Polaków”. W wiekach IX – XI „wiking” uprawiali Słowianie, Prusowie i inne nacje. Można tez zastanawiać się nad Światowidem. Występuje u Słowian Połabskich, na Pomorzu, na szlakach Waregów na Litwie i Ukrainie natomiast raczej nie spotykano go w Polsce południowej, ani u Słowian przed przybyciem nad Odrę i Wisłę. Czy budowa świątyń i rzeźbieni bogowie nie są raczej tradycją skandynawską. I czy tak interpretowana historia przynosi nam ujmę?
    Zainteresowanym polecam książkę „Słowiańska moc” Zdzisława Skroka.

    Polubienie

  4. Bzdury… czyżby rockefrajer i rotszyld zabrali się za sponsorowanie i ciąg dalszy wymazywania, ukrywania, zatajania naszej historii?

    Polubienie

  5. Pingback: Słowianie najbardziej tajemniczy lud. « Wirtualna Polonia

  6. Pingback: Słowianie najbardziej tajemniczy lud. – examplewordpresscom45485

  7. Ładnie napisany tekst, lecz niestety – w świetle badań z ostatnich 10 lat – bardzo nieaktualny. Jest już niezaprzeczalnie udowodnione, że Słowianie na „naszych” ziemiach istnieli już od przynajmniej 3000 lat.

    Polubienie

Dodaj komentarz