Lechickie Imperium obejmowało tereny aż 18 obecnych państw!

Husaria


Były czasy, kiedy Polacy naprawdę wiele znaczyli w Europie i na świecie. Rozległe terytorium Rzeczypospolitej Wielu Narodów rozciągało się od Bałtyku po Morze Czarne. Bali się nas na zachodzie i wschodzie. „Niewierni” Turcy drżeli na myśl o polskiej husarii. Na przestrzeni wieków stworzyliśmy prawdziwe mocarstwo – podkreśla Michael Morys-Twarowski, autor „Polskiego imperium”.

„Wielka Polska” kojarzyła się jeszcze kilka stuleci temu z ogromnym, wielonarodowym i wieloetnicznym terytorium. A wszystko to dzięki udanemu eksperymentowi wielokulturowości, który przeprowadzono nad Wisłą (i nie tylko). Ale liczyli się z nami już dużo wcześniej. Nawet u zarania państwowości potrafiliśmy z powodzeniem opierać się potędze Cesarstwa i nie ze strachem, a z pewnością, spoglądać na inne strony. Budziliśmy respekt sąsiadów. Nasze dzieje to nie tylko pasmo porażek, ale i zwycięstw i prawdziwej potęgi. Gdzie nas nie było!?

NA KIJÓW!

Tysiąc lat temu Polacy patrzyli w kierunku wschodniego sąsiada, Rusi Kijowskiej, pewni swego. Oto książę Bolesław, syn samego Mieszka I, wyprawił się na Kijów. Pragnął osadzić na tronie swojego zięcia Świętopełka. Najpierw jednak musiał pokonać jego brata – żądnego władzy (tak jak i Chrobry) Jarosława, zwanego Mądrym.


Źródło oryginalnego artykułu



Bolesław I Chrobry z rzekomym Szczerbcem pod Złotą Bramą w Kijowie. Obraz Jana Matejki.


Bolesław I Chrobry z Szczerbcem pod Złotą Bramą w Kijowie. Obraz Jana Matejki.Fot. Domena publiczna


Wszystko szło po myśli Chrobrego. Po spektakularnym zwycięstwie pod Wołyniem, otworzył sobie drogę do Kijowa. Wkroczył do grodu 14 sierpnia 1018 roku, według legendy szczerbiąc w międzyczasie swój miecz o tzw. Złotą Bramę. Witano go entuzjastycznie. Niedługo później zasiadł na książęcym tronie w kościele św. Zofii. Kijów miał nowego pana.

Zwycięskiemu wodzowi się nie śpieszyło. Był „u siebie”, przecież – jak pisze Morys-Twarowski – „Polska przesunęła się wraz z jego wojskami”. Kraj Chrobrego sięgał wtedy na wschodzie co najmniej Dniepru. W tym samym czasie granica zachodnia opierała się na Łabie. Miał ambitne plany, groził nawet wojną samego cesarzowi bizantyńskiemu Bazylemu II!

– Problem z podbojami Bolesława Chrobrego leżał w tym, że choć były niezwykle efekciarskie, pełne plastycznych gestów, okazywały się nietrwałe. Prawie wszystkie ziemie, które podbił, czyli Łużyce, Czechy, Morawy, Słowację i Ruś Kijowską, najpóźniej w ciągu dziesięciu lat po jego śmierci znalazły się poza granicami Polski – tłumaczy autor „Polskiego imperium”.

TAM, GDZIE POWSTAŁ BERLIN

Brenna, słowiańska twierdza nad Hawelą, dzisiejsza Brandenburgia. W połowie XII stulecia umarł Przybysław Henryk, ostatni książę plemienia Stodoran, zamieszkującego między Łabą a Odrą. Ster rządów miał objąć wyznaczony przezeń margrabia niemiecki Albrecht Niedźwiedź, ale ubiegł go niejaki Jaksa. Prawowity dziedzic „osieroconego” władztwa, a co najważniejsze – „nasz” możnowładca.

– Najpewniej pochodził z polskiego rodu rycerskiego Gryfitów. Dysponował pokaźnym majątkiem (co najmniej dwadzieścia sześć wsi). Ożenił się z najlepszą partią w Polsce. Jego wybranką została Agafia, córka palatyna Piotra Włostowica, najpotężniejszego świeckiego dostojnika między Odrą a Bugiem – zwraca uwagę Morys-Twarowski. Nie ma wątpliwości – podkreśla, że gdyby ułożyć listę dziesięciu najważniejszych Polaków połowy XII wieku, to Jaksa miałby na niej pewne miejsce.


Portret imaginacyjny księcia Jaksy z Kopnika z klasztoru Norbertanek, 1757.

Portret imaginacyjny księcia Jaksy z Kopnika z klasztoru Norbertanek, 1757. Fot. Domena publiczna


Rok 1150. Jaksa zebrał wojska, wsparty m.in. posiłkami części książąt „dzielnicowych” i ruszył nad Hawelę. W jedną noc zdobył potężną twierdzę, posiłkując się fortelem. Przekupstwo zawsze było „w cenie”… Margrabia Niedźwiedź pokonany. Polacy zajęli tereny sięgające na ok. 200 km na zachód od obecnej granicy z Niemcami!

Mało brakowało, a Polacy na trwale osiedliby w Brennie – Jaksa spłodził bowiem syna, którego zapewne uczynił dziedzicem księstwa. Gdyby nie rok 1157, gdy siły Niedźwiedzia i jego popleczników przystąpiły do ofensywy. Beznadziejna sytuacja sprawiła, że Jaksa oddał gród. Osiadł w położonej na wschód Kopanicy. Dziś teren ten wchodzi w skład Wielkiego Berlina. O słowiańskim możnowładcy przypomina… ulica jego imienia (Jaczostrasse).

„NASZE” MORZE… CZARNE

Wcale nie chodzi o Bałtyk. Mniej więcej od przełomu XIV i XV wieku Polacy, myśląc o „wielkiej wodzie”, sięgali daleko dalej. Podobnie nasi sojusznicy – Litwini. W 1397 roku książę Witold, władający terytorium związanym z Polską unią personalną (unia w Krewie z 1385 roku) wyprawił się na ziemie ukraińskie. Gładko pokonał Tatarów, osiedlając na ich ziemiach swoich rodaków. Spoglądał na morze, którego nigdy wcześniej nie widział. Morze Czarne.

Nie miną dwie dekady od wyczynów Witolda, a Polacy także poczują się na tych terenach nadzwyczaj swobodnie. Tatarski port Chadżibej, który znalazł się w polskim posiadaniu, to już zasługa Władysława Jagiełły. Dziś dobrze wiemy, o jaki port chodzi – to Odessa. A Podole, rozpościerające się aż na wspomniane tereny, opanowano już w 1394 roku. Później Jagiełło przekazał je we władanie Witoldowi. Ale „tylko” dożywotnie – obszar ten formalnie był częścią polskiego królestwa. Tak jak powstały w 1421 roku nowy port – Czarnogród.

Po śmierci Witolda władzę na Litwie przejął jednak Świdrygiełło, który nijak nie chciał oddać Polakom tego, co im należne. W międzyczasie o „swoje” upominali się Tatarzy.


 Panorama miasta i portu w Teodozji (Kaffa). Setki lat temu Polacy raczyli się podobnymi widokami.


Panorama miasta i portu w Teodozji (Kaffa). Setki lat temu Polacy raczyli się podobnymi widokami. Fot. Janmad / na lic. Creative Commons


– Przez wiele lat sprawa Podola wzbudzała spore emocje na linii Polska-Litwa. Żadna ze stron nie chciała odpuścić. Niewiele brakowało, a Polska i Litwa, mające tego samego władcę (Kazimierza IV Jagiellończyka od 1447 roku), znalazłyby się w stanie wojny. W ramach kompromisu postanowiono osadzić tam zakon krzyżacki – czytamy w publikacji poświęconej imperialnym zakusom Polaków na przestrzeni wieków. Skończyło się na zapowiedziach, bo Krzyżacy wcale nie chcieli zamieniać Bałtyku na Morze Czarne.

Tymczasem Polacy – przeciwnie, skorzystali niebawem z kuszącej propozycji…. wysłanników z Krymu. Na wyraźną prośbę przybyszów z bardzo daleka objęli w posiadanie czarnomorski port Kaffa (obecnie Teodozja). – Aby zrozumieć w pełni, czym była Kaffa A.D. 1462, warto spojrzeć na nią oczami mieszkańców ówczesnej Polski. Wtedy to nie było anonimowe miasto gdzieś na Krymie, ale metropolia, potężne centrum biznesowe, a zarazem tygiel kulturowy – wyjaśnia autor książki.

Z „WIZYTĄ” W SZWECJI

Król Polski Zygmunt III, rządzący nad Wisłą od 1587 roku i budzący wśród swych nieprzyjaciół zrozumiałą obawę, miał twardy orzech do zgryzienia: jak tu odzyskać władzę w Szwecji. Swoisty paradoks, to przecież on bowiem od sześciu lat rządził w tym skandynawskim kraju…

Zygmunt miał jasno sprecyzowane priorytety: Rzeczpospolita jest dla niego zawsze nr 1. Do Szwecji wyprawił się po śmierci ojca – przebywał tam krótko, bo zaledwie rok (od jesieni 1593 do późnego lata 1594), ale miał szmat obowiązków. Rządził jednocześnie dwoma królestwami. Tymczasem na jego głównego rywala doszedł następny w kolejce po koronę – książę Sudermanii, Karol. Od 1595 roku był regentem. W kraju pachniało wojną domową. Władca Polski postanowił upomnieć się o to, co mu się święcie należało.


Portret Zygmunta III ze szkoły Rubensa ok. 1624 r.


Portret Zygmunta III ze szkoły Rubensa ok. 1624 r. Fot. Domena publiczna


– Oficjalnie Zygmunt jechał uporządkować sprawy w Szwecji, ale w praktyce była to wyprawa wojenna finansowana przez Rzeczpospolitą, a na jej czele stał polski król. Bardziej „Imperium kontratakuje” niż „Powrót króla” – podkreśla Morys-Twarowski.

Po początkowych problemach m.in. z zebraniem floty, król i jego żołnierze stanęli na szwedzkiej ziemi. Udało się zająć Kalmar i Sztokholm (do miasta wkroczyło… 12 Polaków!), ale w obliczu klęski pod Linkoping cały plan wziął w łeb. Zygmunt dostał się do niewoli i wolność zawdzięczał tylko zawartej ugodzie. Gdy był już w Polsce, doszło do jego detronizacji w Szwecji. Prawa do korony Wazów zachował jeszcze jego małoletni syn, Władysław. Ten sam, którego wkrótce bojarzy moskiewscy obwołają carem.

NA KRAŃCU ŚWIATA

Co ma wspólnego z Polską jakaś wyspa na Karaibach? Odpowiedź nie jest tak oczywista, jakby się mogło zdawać. Tobago na Atlantyku, u wybrzeży Ameryki Południowej, odkrył w 1498 roku Krzysztof Kolumb. Nie chodzi wcale o udowodnienie jednej z teorii, jakoby ten znany podróżnik był… Polakiem. Mowa o fakcie bezspornym. W XVII stuleciu, przez dekady, spory obszar wyspy był częścią Kurlandii, lenna Rzeczypospolitej. Nowa Kurlandia, jak nazywano to władztwo, rozgłaszała poniekąd imię polskiego króla!

Wszystko za sprawą księcia Jakuba Kettlera, kolonizatora, który po raz pierwszy „zaocznie” zetknął się z Karaibami w 1639 roku. Ponad 200… kryminalistów z dóbr Kettlera, wysłanych na Tobago, nie przeżyło tam nawet miesiąca. Kolejna wyprawa z 1642 roku – także bez skutku. Minęło następne 12 lat i wreszcie sukces! Zbudowano Fort Jacob, osadę zamieszkaną przez kuszonych ulgami podatkowymi kolonistów, zaczęła się wymiana handlowa pełną gębą.


Jakub Kettler, lennik polskiego króla.


Jakub Kettler, lennik polskiego króla. Fot. Domena publiczna


Kettler już wcześniej wszedł w posiadanie posiadłości w Afryce, u ujścia rzeki Gambia (obecnie terytorium Gambii). Powstały tam faktorie handlowe i forty. Pierwszy z nich zbudowano na wyspie Kunta Kinte. Książę Kurlandii mógł zacierać ręce. Interes kwitł. Rum, cukier czy tytoń próbowano odtąd także w kraju władcy, którego był wiernym poddanym.

– Marzyło mu się imperium kolonialne pod polskim protektoratem. Za pośrednictwem polskiego przedstawiciela w Stolicy Apostolskiej ten luterański książę zaproponował papieżowi… opanowanie Australii! Holendrom złożył ofertę wspólnego podboju Brazylii (…). Hiszpanów kusił wizją wspólnego handlu niewolnikami – charakteryzuje ambicje Kettlera Morys-Twarowski.

Polskie imperium zbudowano nie tylko na argumencie siły, ale i sprawnie prowadzonej dyplomacji, przemyślanej polityce mariaży, oznaczających czysto polityczne sojusze, wreszcie rozsądkowi połączonemu z brawurą i pomysłowością. W różnych okresach historii nasi przodkowie włączyli do kraju, bądź uzależnili od niego, tereny, które dziś wchodzą w skład aż 18 państw! Polskie dzieje to nie tylko martyrologia, lecz także wielki sen o potędze.


Wyd. Znak/Ciekawostki Historyczne


Źródło oryginalnego artykułu

11 komentarzy do “Lechickie Imperium obejmowało tereny aż 18 obecnych państw!

  1. 18 obecnych państw?

    Policzmy:
    1. Polska
    2. Rosja
    3. Ukraina
    4. Białoruś
    5. Estonia
    6. Litwa
    7. Łotwa
    8. Modławia
    9. Słowacja
    10. ??
    Czechy, Węgry, Niemcy, Szwecja, Dania? A reszta?

    Polubienie

  2. Do właściciela Bloga. Bardzo proszę o usunięcie zdjęcia „Wjazd Bolesława Chrobrego do Kijowa” gdyż obraz jest kopią obrazu J. Matejki, czego dowodem jest mój podpis po prawej stronie obrazu a ja nie wyraziłem zgody na publikację. Wystarczy zdjęcie ściągnąć na pulpit i powiększyć, aby odczytać sygnaturę. Proszę o odpowiedź na e-maila, który podałem w formularzu, aby wysłać komentarz zawarte jest w nim też moje imię i nazwisko.

    Polubienie

  3. Pingback: Lechickie Imperium - DZIENNIK WARIATA

  4. Z Lacha My Szli ! Cześć LAszki i Lachy! Prosze uroczyście i niezmiernie w imieniu każdego Lacha zamienić słowo Polacy/Polska na PoLachy Polaszki by oddać w pełni że nazewnictwo i pismo owszem, ale DŻWIĘK MA ZNACZENIE-GŁOS MA ZNACZENIE LACHY!pOLACHY balansuje haRMONIZUJE CALY PRZEKAZ, pOZDRAWIAM cZEŚĆ !

    Polubienie

  5. Byłem w muzeum w Hamburgu, wykopaliska archeologiczne,są dowody świetności i władzy nad Łabą czyli Elba Słowian zachodnich

    Polubienie

  6. polska rozbila wlasnie wielbiona jednosc slowianska,do ego momentu na wszystkie wojenki sciagal wschod ibylo lanie frankow i germanow.sprzedali sie polacy wtedy rzymowi za srebniki.co do geniuszu tych wodzow to dyskusyjna sprawa.

    Polubienie

  7. Nie interesuje mnie historia Polski napisana nam przez obcych po 966. Mnie interesuje prawda z przed tej daty ( zwracam szczególną uwagę na jej specyficzną , numerologiczną wymowę). Te wszystkie bajki o geniuszach Cyryla i Metodym, którzy „dzikusów nauczyli pisma ( Głagolica), aby potem przejść na łacinę. Swoją drogą, ta piramidalna bzdura jawiła mi się jako wierutna bzdura jeszcze gdy byłem w podstawówce. Nie wiem co się stało, że nagle wielkie imperium zostało podbite, wiem jedno: dostępność łatwego w obróbce drewna spowodowała, że ( w przeciwieństwie do np. Egiptu) łatwo było ogniem wyzerować wszystkie ślady.

    Polubienie

Dodaj komentarz