Zapomniany holokaust

Holokaust


O antypolonizmie żydowskich historyków w USA z prof. Richardem C. Lukasem rozmawia Piotr Zychowicz. Tytuł pańskiej książki musiał w Ameryce wzbudzić spore kontrowersje. O tak, w życiu nie spodziewałbym się, że po jej opublikowaniu rozpęta się taka burza! Pisano o mnie rzeczy wręcz niebywałe. Przekręcano moje intencje i atakowano mnie poniżej pasa. Dostawałem telefony i listy z pogróżkami oraz obelgami. Od momentu wydania  Zapomnianego Holokaustu” w Ameryce przestałem otrzymywać zaproszenia na konferencje naukowe i wykłady. Pamiętam, że moja żona powiedziała wówczas: „Boże, w coś ty się wpakował?!”.

No właśnie, w co pan się wpakował?

Amerykańscy historycy dzielą się na dwie grupy. Historyków II wojny światowej i historyków Holokaustu. Pierwsi są bardzo obiektywni i profesjonalni. Ich reakcja na moją książkę była bardzo spokojna i rzeczowa. Zebrałem od nich bardzo pochlebne opinie. Druga grupa  historycy Holokaustu  składa się niemal wyłącznie z badaczy żydowskiego pochodzenia. Oni moją książkę uznali za herezję, a użycie słowa  Holokaust” za skandal.

Dlaczego? Bo uważają, że Żydzi mają patent na to słowo. A próba zestawiania ich tragedii z jakąkolwiek inną to zbrodnia. Moja książka została uznana za zbyt propolską. Trudno sobie wyobrazić, żeby ktokolwiek stawiał jakiejś innej książce zarzut, że jest zbyt prożydowska”. (śmiech) O, zdecydowanie nikt nie ośmieliłby się wystąpić z takim zarzutem. Nikt w Stanach Zjednoczonych nie postawił takiego zarzutu profesorowi Janowi Grossowi. Podział ról jest bowiem z góry ustalony. Żydzi w opowieści o II wojnie światowej są good guys , a Polacy są  bad guys.

A Niemcy? Niemcy są abstrakcją.


Źródło oryginalnego artykułu


Czytaj dalej

Odkrywanie zapomnianego życia codziennego Słowian

Sławianie


W poprzedniej części cyklu zarysowałem obraz rzemiosła i prac, które wykonywali Słowianie. Oczywiście Słowianie nie pracowali dzień i noc, mieli też czas wolny.  Tym właśnie się zajmę w tym odcinku cyklu i przybliżę czytelnikom co robili Słowianie gdy nie pracowali.

Słowianom nie był znany koncept dnia przeznaczonego na odpoczynek aż do czasów przyswojenia prze nich chrześcijańskiego tygodnia. Pierwsze próby wprowadzenia dni świątecznych przez chrześcijańskich misjonarzy spotkały się z oporem i buntem ze strony ludności, która odbierała to jako zwykłe próżniactwo. Nie mogli oni na przykład zrozumieć dlaczego Bóg chrześcijan nie chce aby pracowano w niedzielę kiedy właśnie jest taka potrzeba,  gdyż załamanie pogody grozi utratą plonów.

Scenę taką opisał kronikarz  biskupa Ottona z Bambergu. Pewna bogata właścicielka ziemska, wdowa po pewnym możnym pomorskim, mająca włości swe w okolicach Kamienia, widząc zbierające się chmury. Wezwała swą czeladz do pracy przy żniwach, zakazując udania się na niedzielne nabożeństwo.  Widząc, że jej ludzie wahają się, sama by dać przykład wystraszonym wieśniakom zakasała spódnicę i ruszyła w pole.

Pech chciał, że została rażona piorunem, który zabił ja na miejscu. Takie ekstremalnie rzadkie zdarzenie losowe zostało oczywiście wykorzystane propagandowo przez lokalny kler. Jak donosi ten sam kronikarz misjonarze tryumfalnie ogłosili ludziom, że jest to oczywiście kara boska za łamanie dnia świątecznego i kolejny dowód na moc nowego Boga.

Przed przybyciem chrześcijan, święta a co za tym idzie okazje do świętowania i oderwania się od trudów pracy wyznaczane były przez naturę.  Wyznaczał je kalendarz prac rolniczych regulowanych zwyczajnie przez następujące po sobie pory roku, kiedy to natężenie prac rosło lub malało. Uroczystości te odbywały się w momentach przesileń kalendarza tak astronomicznego jak i gospodarczego.


Źródło oryginalnego artykułu


Czytaj dalej

Słowiańskie granice sięgały Renu, rzeki granicznej


KRÓLEWSKA TV proponuje Państwu drugi film z nowej serii Lechia Zachodnia, dokument odzyskiwania narodowości Polaków i edukacji historycznej o POLANORUM IMPERIUM, czyli starożytnym Królestwie lub Cesarstwie Wschodu, bez kresów, zwanym także Lechistan, Sarmatcja, Weneda, itd….  Wykłady prowadzi ekspert niebocentryzmu inżynier Mariusz Szczytyński, polecamy jego ekspercki blog:https://redoctobermsz.wordpress.com/2… Starożytna Polska była przesunięta na lewo, czyli na zachód o ok. tysiąc kilometrów, wiec dlaczego polskie dzieci uczą się niemieckiego, a niemieckie nie uczą się języka polskiego – kto jest temu winien ?


Czytaj dalej

Wojownicy, rzezańcy i nałożnice – dawni Słowianie na krańcach świata

Niewolnice


Średniowieczni Słowianie w Hiszpanii, Afryce i na Bliskim Wschodzie? To nie żarty, we wczesnym średniowieczu pojawiali się tam całymi tysiącami. Wielu z nich czekał los pełen przygód i niebezpieczeństw. Tworzyli m.in. najbardziej cenione elitarne gwardie świata arabskiego – Saqāliba.

Od VI do IX wieku Słowianie, którzy docierali na Bałkany znad Dunaju, toczyli krwawe walki z Cesarstwem Bizantyjskim. Zajęli tereny dzisiejszej Chorwacji, Bośni, Serbii i Bułgarii, a na obszarze Grecji zepchnęli Bizantyjczyków do niewielu największych miast portowych. Jednak już w VII wieku władcy Konstantynopola rozpoczęli serię kontrofensyw, które w ciągu następnych stuleci przywróciły bizantyjskie panowanie nad południowymi Bałkanami, w efekcie czego tamtejsi Słowianie z czasem zmieszali się z Grekami. Polityka basileusów polegała nie tylko na podporządkowaniu jasnowłosych najeźdźców, ale także na przesiedlaniu całych ich plemion na oddalone tereny cesarstwa. Mieli tam walczyć z azjatyckimi wrogami Bizancjum.


Źródło oryginalnego artykułu


Czytaj dalej

Kto ty jesteś? Polak mały?


Pol Lechicki. Obnażanie Matrixa – Lechicki Dom. *Współczesne mity i programy *Polska i jej nazwa pochodzi od Hebrajskiego słowa POLIN, co oznacza „TU SPOCZNIJ” *Pochodzenie Słowian, po angielsku SLAV, czyli niegdysiejsi SLAVES, czyli niewolnicy. *Szanowny Pan Patriota Grzegorz Braun *Kartele para Chrześcijańskie *Kim Ty jesteś??? *Popatrzcie na daty na tych mapach i sprawdźcie podręczniki swoich dzieci! *Wielka wpadka anglosaskich naukowców, czyli mokra fantazja i marzenie Amerkanskich eugeników i Nazistów, albo tych nazywających siebie narodem Żydowskim, aka naród wybrany. *Komunizm – Bolszewizm to jest Żydowski spisek, który trwa do dzisiaj i przelewa krew i wolność Słowiańską.

Proszę Was abyście rozpoczęli niezależnie, odtwarzanie i jednoczenie Naszej pięknej rodziny. Czas podziękować okupantom i wrogiej agenturze za bolesne lekcje, wskazać im drzwi i kopniakiem wyprosić. Jak poradzić sobie z ta kabałą Matrixa? Jak ekscytująca może być wyprawa w głąb siebie i swoich prawdziwych korzeni? 🙂 Ile to wspaniałych i jakościowych dyskusji można przeprowadzić w pracy w drodze do pracy, w restauracji czy na przystanku? 🙂 Jak pięknie jest nauczać swoje dzieci piękna, chwały, nadziei i prawdy, która uwolni je z zaklęcia kabały i niewolnictwa.

Bezcenne jest oglądanie swoich ojców, dziadków i babcie, które odbierają to co im wyrwano i zbezczeszczono – wielu z nich, na początku może się wahać, lub czuć się zagrożonym. To wygląda tak samo jak zdjęcie smyczy psu, który był przywiązany do budy przez cale swoje życie. Kiedy poczują upragniona wolność urosną im skrzydła, odżyją.

Czas aby ludzkość otrzymała iskrę wyzwolenia na którą czekają i spodziewają się z naszej ziemi. Dzisiaj Ty otworzysz swoje oczy, jutro będziesz otwierać je swoim dzieciom, pojutrze otworzysz oczy swoim rodzicom i wszyscy spotkacie się na świętach ziemi, plonów, miłości razem z Naszymi braćmi i siostrami ludźmi Słowa. Wszystko Nas łączy! A tylko śmieci Nas dzielą! Czas na odrodzenie ludzkości, czas na odrodzenie Ducha Lechitów.

Co zawdzięczamy chrześcijaństwu

Zwycięstwa w imię Chrystusa. Przyjęcie chrztu. Mieszko I i jego żona. „Tradycja nasza sięga co najmniej 10 000 lat wstecz. Mówię również o religii. Wcześniej nie byliśmy zacofanym krajem”. Gościem Elizy Michalik był aktor Krzysztof Pieczyński.


 

Pomorska Troja

Tollense


W magazynie naukowym „Science” ukazał się tekst Slaughter at the bridge: Uncovering a colossal Bronze Age battle, w którym Andrew Curry przedstawia wnioski z badań archeologicznych w dolinie Tollense (Tolęża) na Pomorzu Zachodnim.

W dolinie rzeki Tollense czyli Dołęży, zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od dzisiejszej granicy polsko-niemieckiej, odkryto ślady po wielkiej bitwie sprzed 3300 lat, o której nie tylko nic nie wiedziała historiografia, ale która generalnie nie powinna się tam rozegrać. Zgodnie bowiem z aktualną wiedzą w okresie tym ten region Europy miałby by peryferiami cywilizacji, gdzie żyły sobie luźne i proste społeczności rolnicze. Tymczasem archeologia (molekularna) ujawnia, że w tej części Pomorza ok. 1250 r. p.n.e. mogła się rozegrać największa bitwa starożytności, którą duńska archeolog prof. Helle Vandkilde porównuje do bitwy o Troję.

Tam gdzie należało się spodziewać jedynie drobnych potyczek lokalnych szczepów rolniczych, rozegrała się może największa starożytna bitwa Europy. Badacze przypuszczają, że była to bitwa o skali europejskiej, choć jak dotąd badania DNA zębów poległych, ujawniły materiał genetyczny z Włoch, z Polski oraz ze Skandynawii.


Źródło oryginalnego artykułu


Czytaj dalej