Magia ludowa

Magia Czary


Opisy i działanie zaklęć, uroków ludowych używanych przez tzw. „Mądre Baby” szeptuchy lub czarownice, zebrane z terenów Słowiańszczyzny.

ZASADY, SCHEMATY DZIAŁANIA MAGII LUDOWEJ

Zabierając się do zbierania materiałów dotyczących magii ludowej której korzenie znajdują się w dawnej wierze Słowiańskiego ludu nie sądziłem, że trafię na tak bogaty materiał. Nie jestem ani etnografem ani naukowcem który mógłby zabrać się za ten temat schematycznie i w pewnej uporządkowanej formie dlatego proszę czytelników o wybaczenie, że poniższe teksty będą czasami chaotyczne lub nie zawsze zgodne z najnowszymi badaniami etnograficznymi.

Opieramy się jednak na bezpośrednich przekazach prostego ludu z niewielkich z dala od tzw. cywilizacji leżących wiosek i osad słowiańskich gdzie z potrzeby i bliskości z naturalnym magicznym światem żywą jest jeszcze naturalna widza i kultura. Nie można wiedzy naturalnej którą prezentują między innymi Szeptuchy, Szeptuni, Magowie, Szamani, Baby wiejskie postrzegać jako zabobony czy podchodzić do nich z uprzedzeniem w świetle zdobytej „cywilizacji”. W każdej wierze ludowej, zabobonie, magicznym obrzędzie, zaklęciu znajduje się stara prawda zdobywana przez wiele pokoleń z doświadczenia i współżycia z Matką Naturą. My się od niej zamiłowani w wygodach i rozkoszach cywilizacji oddalamy wyobcowując się ze środowiska z którego powstaliśmy i którego cząstką jesteśmy. Prawie dwa wieki temu pisał Zorian Dołęga Chodakowski  w dziele:

„O SŁAWIAŃSZCZYŹNIE PRZED CHRZEŚCIJAŃSTWEM”:

„Zniknęły przed wiedzą uczoną dzieje, obrzędy i zwyczaje nasze w epoce wielobóstwa. Nie sprzyjała oświata Europy całemu czasowi, w którym Krzyż święty wznosić się począł wśród rozległej i podzielonej Sławiańszczyzny. Pierwsi posłańcy do nas z wiarą dzisiejszą dalecy byli od umiarkowania, ażeby mieli co oszczędzić dla historii i wieków, i ten nieprzychylny zapał w ich następcach ledwo do naszych czasów nie doszedł. W tym duchu dziesięciu lub więcej władców naszego plemienia kolejno wywracali budowę przyrodzonym natchnieniem wzniesioną i obok nowych prawideł nieba nie zdołali zabezpieczyć własności ziemskiej, która by przetrwała do nas i była ich że samych pamiątką.” …i dalej zauważał: „…Można powiedzieć, iż żaden z narodów upadłych, żaden z nowożytnych i polerownych nie pomyślał o takim układzie ziemskich nazwisk, nikt za pomocą podobnego słownika nie zapewnił sobie wiecznie trwającej pamięci. Nie jest to litania wszystkich świętych w hiszpańskiej Ameryce i na wyspach, bez ładu umieszczona. Sławiański porządek jest oryginalny, właściwy naszym tylko zakonodawcom i przodkom, co przez tyle wieków w tysiącznych miejscach zrobili i zachowali. W tym była ich spólność, jedność, stąd wszystkim należny zaszczyt, stąd chcę mówić— wszyscy okryli się wieńcem i nazwiskiem Sławy.


Czytaj dalej

Z dziejów chrześcijańskiej „kultury” – polowania na czarownice

Polowanie na czarownice  reżyseria: Dominic Sena

Polowanie na czarownice reżyseria: Dominic Sena


Sprawa niewyobrażalnie barbarzyńskich i nieludzkich polowań na czarownice to temat trudny. Bardzo nie lubią go piewcy antykultury chrześcijańskiej, przedstawiający nadjordańską dżumę jako formację, która przyniosła Europie kulturę, cywilizację i postęp. Trudnym do wyjaśnienia faktem jest to, że polowania na czarownice pojawiły się tak późno – dopiero gdzieś w XIV wieku. Wcześniej, bo już od IV wieku katolicyzm walczył krwawo i brutalnie z poganami i heretykami (edykty teodozjańskie). Jeszcze trudniejszym faktem do wyjaśnienia jest utrzymywanie się tego szalonego, morderczego amoku aż do drugiej połowy XVIII wieku. Pokazuje to, że jeszcze w sumie niezbyt dawno, nie w starożytności, nie w średniowieczu, a już w czasach nowożytnych, w cywilizowanej chrześcijańskiej Europie fanatyczne i zbrodnicze praktyki barbarzyńskich tortur i mordowania ludzi na podstawie posądzenia ich o czary, wypływające z tej nadjordańskiej „religii miłości i miłosierdzia”, były w Europie czymś normalnym i na porządku dziennym. Pewnikiem natomiast jest, że dopiero „antychrześcijańskie” oświecenie i laicyzacja dużych obszarów Europy ten krwawy amok zakończyły. Nasilenie się amoku polowań na czarownice w okresie reformacji i kontrreformacji, jeśli miało rzeczywiście miejsce, natomiast nie dziwi – obie zwalczające się nawzajem fanatycznie strony przez sam fakt walki pomiędzy sobą nakręcały fanatyzm i u siebie, i po drugiej stronie barykady.

No więc właśnie – dlaczego polowania na czarownice pojawiły się tak późno? Odpowiem otwarcie – nie wiem. Zapewne było to przynajmniej częściowo związane z szukaniem kozłów ofiarnych. Bo tak na zdrowy rozsądek – skoro cała zachodnia Europa była już katolicka, panowały w niej „prawo boże” i „nauki kościoła”, to przecież powinna być owa „święta”, „pobożna” Europa rajem na ziemi. A tymczasem rzeczywistość ówczesnej łacińskiej Europy przypominała bardziej piekło niż biblijny raj. Szalały epidemie, wojny i głód. Nie pomagały rzezie heretyków, posty, umartwianie się, biczownicy, krucjaty, setki klasztorów, tysiące kościołów i mszy w nich odprawianych oraz miliony modlitw z prośbami o miłosierdzie wznoszonymi do nieskończenie miłosiernego biblijnego boga. Jak można to było inaczej wytłumaczyć, niż knowaniami czarownic? Pojawiły się one więc we właściwym czasie i właściwym miejscu. Było to tym bardziej konieczne, gdyż we Włoszech zaczynał się właśnie renesans przywracający/przemycający do kultury europejskiej, wydawało by się, że  już definitywnie w niej wytrzebione, elementy pogańskich mitologii Grecji i Rzymu. Była to oczywista sprawka czarownic, bo bez ich czarów i pomocy diabłów ponurej rzeczywistości schyłku średniowiecza w łacińskiej Europie nie można było inaczej wiernej trzodzie wyznawców wytłumaczyć. Winne za koszmarne życie chrześcijańskiej Europy okazały się czarownice i ich knowania z diabłem/diabłami. Innym motywem polowań na czarownice była zapewne i chciwość kleru. Wszak majątek zamordowanych czarownic przechodził na własność tych, którzy uratowali od niej pobożną trzodę.


Źródło oryginalnego artykułu


Czytaj dalej