Scytyjska kapłanka w Galli opisana słowiańskim pismem


Wśród kurhanów francuskiej Burgundii jeden otwarty w 1953 r. wprowadził cywilizację Słowian do tej ziemi, przypisywanej przez naukę zachodnioeuropejską od nieomal zawsze Celtom. Lechicka księżna-kapłanka, która tam spoczęła, to świadectwo kolejnej misji kulturowej europejskiego Wschodu na Zachodzie kontynentu. Analiza zabytków, które towarzyszyły damie z Vix w miejscu jej spoczynku, potwierdza po raz kolejny zapisy staropolskich kronikarzy i starożytnych historyków. Jest też prawdziwie sensacyjnym nowym dowodem na pochodzenie europejskiej cywilizacji z kultury Vinča.

Do dziś są spory z jakiego czasu pochodzi scytyjski grobowiec nad górną Sekwaną. Najczęściej jego wzniesienie wyznacza się na ok. początek V wieku p.n.e. Pochodziłby więc z czasów Herodota. Jednak w swoich „Dziejach” grecki historyk pisze o Keltoi (czyli Celtach/Keltach), zasiedlających w V wieku p.n.e. krańce Półwyspu Iberyjskiego i obszary nad górnym Dunajem.

Dopiero na następne stulecie starożytni dziejopisarze wyznaczają ekspansję Celtów. Powodem miało być przeludnienie ich dotychczasowych siedzib. Według pracy Tytusa Liwiusza „Od założenia miasta”, Ambigat król Biturigów, wyprawił swoich dwóch siostrzeńców na wyprawy wojenne. Jeden z nich, Bellovesus, wyprawił się do Italii, gdzie w 390 r. p.n.e. zdobywa Rzym i odstępuje od oblężenia Kapitolu. Drugi – Segovesus, z Techsagami (według innych przekazów – Tauryskami) ruszył w kierunku Lasu Hercyńskiego. Około 300 tysięcy ludzi ruszyło na południe i wschód. Grecki historyk Polibiusz w „Dziejach Rzymu” zanotował, że Galowie po zdobyciu Rzymu przerażeni zostali wieścią o nadejściu Wenetów, czyli Wędów (nazywanych tak II wieku p.n.e., w czasach kiedy pisał Polibiusz – od królowej kapłanki Wędy, która swój kurhan ma w Krakowie). Ich świętym ptakiem była gęś, stąd pewnie opowieść o gęsiach kapitolińskich, które miały ocalić Rzym. W tym momencie mamy pierwsze poświadczone źródłowo starcie między Słowianami a Celtami. Dalszy przebieg tego zwarcia tak opisał Wincenty Kadłubek – nadmieniając, że Lechitami (Polakami) dowodził Krak: „Nasze zastępy w licznych walkach wybiły wiele ich tysięcy. Pozostałych, długi czas udręczonych, skłonili do zawarcia przymierza, tak że jeśliby bądź losem, bądź męstwem zyskali coś u obcych, jednym i drugim równy miał przypaść udział.”



KRATER-z-Vix-2


Ten fragment kroniki biskupa krakowskiego będzie kluczowy do rozwiązania zagadki damy z Vix, ale też wychodzi na przeciw ustaleniom polskiej badaczki kultury Celtów, o których za chwilę. Jednak prawdziwą sensację pozostawiamy na sam koniec artykułu, jako nagrodę dla najcierpliwszych Czytelników. Na razie zauważmy, że pozostałością po wydarzeniach z kronik jest odnotowane przez archeologów poszerzenie się śladów celtyckich na terenie Panonni, Czech, Moraw, a nawet południowej Polski. Na tych ostatnich ziemiach w następnych wiekach powstaje oryginalna kultura przeworska – nie Wędów (później nazwanych przez Rzymian Wandalami) i nie Celtów, ale wspólna. Z przewagą słowiańską, ale z reprezentacją wpływów celtyckich w dzisiejszych Czechach, Morawach, Słowenii i części Śląska. Jednak wpływ kulturowy był i silniejszy, i wcześniejszy w drugą stronę.

SCYTYJSKA KRÓLOWA CELTÓW

W pracy „Z problematyki kontaktów celto-scytyjskich” Janina Rosen-Przeworska dokonała analizy skarbu z Vix. Po pierwsze trafnie przesunęła czas usypania kurhanu na po 350 r. p.n.e.. Tak określiła wiek powstania najmłodszych zabytków znalezionych w mogile. Poza tym wskazała na scytyjskie pochodzenie damy tam pochowanej. Oczywiście należy zaznaczyć, że w swoim wywodzie nie mówi nic o Słowianach, nie identyfikując dzieł sztuki z burgundzkiego grobowca z innymi kulturami niż galijska i scytyjsko-sarmacka. Profesor z 20 w. prezentuje po prostu przestarzały już dziś pogląd o nie istnieniu Słowian, gdyż Grecy nazywali ich Trakami i Scytami, a Rzymianie – Dakami, Słewami czy Germanami. Dopiero nauka 21 w. n.e. obaliła tego dziwoląga niebytu słowiańskiego w starożytnej Europie. Niemniej trudno jej odmówić przenikliwości w analizie wyposażenia kurhanu z Vix, której dokonała.

Rosen-Przeworska w swojej pracy zastanawia się nad genezą bliskich zapożyczeń odscytyjskich w wierzeniach, sztuce oraz w strukturze społecznej i kulturze materialnej Celtów. Podkreśla: „Widać, że te oddziaływania nie były ani krótkotrwałe, ani przypadkowe. Raczej stanowiły jakąś prawidłowość dla nas jeszcze nieuchwytną, nie tyle z powodu braku źródeł, ile nieumiejętności ich odczytywania. Coraz bowiem więcej mamy śladów kultury scytyjskiej z Europy środkowej – pomijając słynny skarb złoty z Witaszkowa, pow. Gubin – np. Biskupin, Izdebno, pow. Żnin, Łagiewniki, pow. Sieradz, Kamieniec, pow. Toruń – Polska; Likice, okr. Duchcow, Michcen, okr. Litomeřice – Czechy; Schandorf, Oberpullendorf – NRF; Amiens – Francja itp.. Z drugiej strony zwiększa się ilość zabytków celtyckich i celto-scytyjskich z obszaru południowo-wschodniej Europy, zwłaszcza na birytualnych cmentarzyskach w Czechach (Hradisko nad Okluky), na Słowaczyźnie (Chotín, okr. Komárno, Velká Maňa, okr. Vráble, Želiezovce, okr. Kosice), na Węgrzech (Hatvan Boldogi, Szentes Vekerzug, Csanytelek, Kishomok, Zoelhalompuszta, Egreskat, Matraszele itp.”. Od czasów powstania pracy Rosen-Przeworskiej do dziś takich znalezisk wykazujących przenikanie się wpływów scytyjskich i celtyckich na rozległych obszarach Europy dokonano więcej. To mieszanie się kultur można generalnie umieścić w ostatnim pół tysiącleciu p.n.e..

ODCZYTYWANIE ŹRÓDEŁ

Odpowiadają takiemu spostrzeżeniu zapisy starożytnych historyków i naszych kronikarzy. Te opisy źródłowe należy jednak umiejętnie odczytać. Na początek wracając do Ojca Historii – w „Dziejach” Herodota, w IV księdze, znajdziemy opisy wojny persko-scytyjskiej, samych Scytów Królewskich i narodów z nimi sfederowanych. Stanowi ona bazę do zarysowania południowego zasięgu wspólnoty lechickiej na koniec 6 w. p.n.e.. Według naszej rekonstrukcji, obszar ten na Zachodzie zaczyna się od ujścia Morawy do Dunaju, następnie obejmuje Nizinę Węgierską i Rumunię, aż do rejonu ujścia Dunaju do Morza Czarnego, w końcu na Wschodzie przekracza Don. Dalej (zwłaszcza na Północ) horyzont starożytnego dziejopisarza nie sięga. Na północnym Zachodzie możemy założyć, że królestwo Agatyrsów pokrywało się z późną kulturą łużycką, ale wkrótce (ok. 500 r. p.n.e.) zostaje rozbite przez odwetową wyprawę Scytów Królewskich. Z tego właśnie dramatycznego okresu pochodzą takie zabytki, jak wspomniany przez Rosen-Przeworską skarb z Witaszkowa. Na wcześniejsze lata bywają jednak datowane ślady scytyjskich najazdów (np. grociki strzał w obwałowaniach grodów łużyckich).

Niemniej wszystkie te zabytki archeologiczne w połączeniu ze świadectwem Herodota wskazują na obecność scytyjską w Europie Środkowej jeszcze przed wyjściem Celtów z kolebki wokół źródeł Renu. Na pewno w połowie 1 tysiąclecia p.n.e. federacja słowiańsko-scytyjska sięga w środkowej Europie do Łaby – tam gdzie zachodnie granice kultury łużyckiej. Według amerykańskiego genetyka Petera A. Underhilla, około 3 800 r. p.n.e. w dorzeczu Wisły miało dojść najpierw do mutacji R1a M458 na R1aZ282 i R1Z93, a następnie do ich ekspansji z terenów dzisiejszej Polski – między 3 250 r. p.n.e. (na Zachód), a 3000 r. p.n.e. (na Wschód). Na stepach między Powołżem a Mongolią zaczęły rozwijać się kultury m.in. andronowska i tocharska, a przed ok. 1500 r. p.n.e. ich przedstawiciele poszli na Południe – do Indii i Iranu. Mniej więcej w tych samych czasach następują inwazje ludów prasłowiańskich na Italię (Etruskowie) i południowy skraj Bałkanów (Achajowie, Jonowie, Dorowie), a także na Egipt i Bliski Wschód (Ludy Morza – Filistyni). Także badania Anatola Kłosowa określają na około 5-4 tys. lat p.n.e rozejście się Lechitów po północnej Europie oraz dalej na wschód, za Ural. Tysiące lat później ślady tej prastarej wspólnoty są żywe w polityce, religii i kulturze na olbrzymim terytorium od środkowych Niemiec do północnego Kazachstanu.

PAKT KRAKA

W początkach 4 w. p.n.e. celtycka inwazja kieruje się wzdłuż Dunaju, odcinając ziemie Słowian nadadriatyckich od ich północnych pobratymców. Jak twierdzą Miorsz i Kadłubek, walki z nimi na obszarze obecnych Słowenii i Austrii podejmuje się Krak. Według naszych kronikarzy dochodzi w końcu do rozejmu. W jego ramach mają dzielić się łupami i ziemiami zdobywanymi w kolejnych podbojach. Oba ludy stają się na kilkaset lat sprzymierzeńcami. Na ziemiach polskich osadnictwo celtyckie spotyka się w okresie od połowy 4 w. p.n.e.. Zabytki celtyckiej kultury lateńskiej występują obok przeworskich, typowych dla słowiańskich Słewów i Wędów.

Innym z efektów tego „paktu Kraka” jest wspomniany kurhan w Burgundii. Wskazuje on jednak na wpływ cywilizacyjny w drugą stronę – ze Wschodu na Zachód. Tak ujmuje to Rosen-Przeworska: „Do czołowych znalezisk […] należy tzw. skarb z Vix […], który pragnę […] szerzej omówić, gdyż w literaturze zachodniej mimo pozornego rozgłosu, jaki nadano temu wspaniałemu odkryciu, nie doceniono należycie jego znaczenia. Właśnie dzięki niemu problem celto-scytyjski nabrał rumieńców życia i stał się nam bliższy i zrozumialszy. ‚Skarb z Vix’ może rzucić nowe światło na – nie zawsze zgodne z istotnym stanem rzeczy, ale uświęcone tradycją – poglądy odnośnie do Wschodniej Celtyki i jej roli, gdyż ona to przekazywała Zachodowi wartości cywilizacyjne Wschodu.”.

Dodajmy, że 2 km od Vix znajdowały się inne kurhany odkryte w 1845 r., a związane z grodem Latisco (Lacisko?). Miały ok. 70 m średnicy i około 4 m wysokości, kryjąc jeden grób z czterokołowym wozem, z którego zachowały się różne części okuć żelaznych czy kociołek brązowy z czterema głowami gryfonów. Druga z mogił również zawierała wóz czterokołowy i bogate złote ozdoby.

Jednak mogiła damy z Vix jest z wielu względów wyjątkowa. Rosen-Przeworska tak opisuje kurhan (uznany przez zachodnią naukę za celtycki): „Wewnątrz komory […] na osi N-S znajdowały się szczątki drewnianego, barwnie malowanego wozu, na którym spoczywał szkielet kobiety w wieku lat około 30-35. Miała ona na głowie złoty diadem, na szyi naszyjnik z paciorków bursztynowych, diorytowych i serpentynowych, na każdej ręce po trzy bransolety z łupku oraz po jednej z paciorków bursztynowych nanizanych na brązowy drut, na kostkach nóg znajdowały się gładkie brązowe nagolenniki. W okolicy miednicy leżał sztywny, skręcony torques brązowy, związany rzemykiem. Wydaje się, że kobieta mogła go trzymać w ręce. Ponadto 7 fibul uzupełniało jej bogatą biżuterię. Z jednej strony szkieletu znajdował się wielki krater brązowy, na którego pokrywie umieszczono srebrną miseczkę ze złoconym ‚ombilikiem’ […] i dwie gliniane czarnofigurowe czarki attyckie. Koło krateru leżał dzban brązowy, nieco dalej dwie misy brązowe z uszami i jedna większa bez uch. Wydaje mi się, że ten układ naczyń miał jakiś głębszy sens. Po drugiej stronie szkieletu znaleziono ustawione rzędem cztery koła z piastami z blachy brązowej oraz resztki ozdobnych okuć skrzyni wozu. Wóz był zdemontowany przed zamknięciem komory grobowej. Grób z Vix już na pierwszy rzut oka zdumiewał nie spotykanym gdzie indziej inwentarzem. Nie znamy bliskiej analogii ani do zwartego zespołu jako całości, ani nawet do poszczególnych jego elementów”.

W swojej analizie polska badaczka zwraca uwagę na szkielet kobiecy zaliczony do typu nordyckiego, który był u schyłku starej ery powszechny w Europie na północ od Dunaju, a nie tylko na pograniczu celtycko-germańskim jak twierdzili specjaliści francuscy. Polska naukowiec zauważa też, że rytuał szkieletowych pochówków dla tego okresu i terenu jest nowością. Natomiast jest typowy dla arystokracji scytyjskiej.

Rosen-Przeworska następnie analizuje diadem, jeden z najpiękniejszych wyrobów złotniczych, jakie znamy ze Starożytności. Składał się z masywnej gładkiej obręczy zakończonej z obu stron koło skroni lwią łapą trzymającą spłaszczone w dolnej części złote „gruszki”. Z boku, nad gruszką, na filigranowej podstawce znajdowały się figurki skrzydlatego konia. Analizy wykazały, że przedstawiały zwierzę zaliczane do typu koń Przewalskiego, pokrewnego naszym tarpanom i konikom polskim, czyli prezentowały typ charakterystyczny dla używanego m.in. przez Scytów i Słewów, a nie iberyjski wykorzystywany przez np. Rzymian. Formalnie diadem z Vix miał przypominać badaczce taśmowe przepaski uwiecznione w kilku wariantach na kotle z Gundestrup (Dania), datowanym na 2 w. p.n.e. i wykonanym według wzorców trackich z elementami celtyckimi.

W tym miejscu warto przywołać pracę Jerzego Kubczaka „Wizerunki Scytów w ikonografii nadczarnomorskiej”, który na wstępie podkreśla, że mianem Scytów starożytni Grecy określali wszelakich „barbarzyńców” żyjących na północny wschód od świata antycznego, podobnie jak później Rzymianie wszystkich na wschód od Renu zwali Germanami. Dalej Kubczak relacjonuje ustalenia innych badaczy: „Mancewicz dostrzega też podobieństwo ‚Scytów’ na amforze czertomłyckiej i na pektorale z Tołstej Mogiły do monetarnego portretu króla Tracji Seutesa III (ok. 320-280) oraz w pełni podziela wskazaną […] opinię Jelnickiego o wizerunkach Daków na reliefach z Kiermiencziku. Istotne są również […] bliskie analogie, a nawet identyczność kształtów trackich naczyń kulistych ze srebra oraz przykładów w Kul-oba i im podobnych znalezionych w pochówkach scytyjskich, co wskazuje na pochodzenie tych naczyń z Tracji obfitującej w złoża metali szlachetnych; tych zaś brakowało w północnym Nadczarnomorzu. Tego też rodzaju wywody dotyczą wyobrażeń lwów, których w Scytii nie było, natomiast w stanie dzikim żyły jeszcze wtedy w Tracji”. Mamy więc jeszcze jedno wskazanie na warsztaty, w których powstały najsłynniejsze zabytki „celtyckie”. Ich twórcami byli słowiańscy (zgodnie z ustaleniami Mario Alinei i Olega Trubaczowa) Trakowie, bezpośredni spadkobiercy cywilizacji Vinča, pierwszej wytapiającej metale w dziejach ludzkości. Według Herodota, wśród ludów federacji scytyjskiej, najbardziej podobni do nich obyczajami byli Agatyrsowie.

Zgodnie z opisem historyka z Halikarnasu, żyjący w środkowej Europie Agatyrsowie charakteryzowali się „najwykwintniejszym” stylem życia i biżuterią. Dama z Vix na pewno nosiła się „wykwitniej” od współczesnych jej Celtek. Kierunek cywilizacyjny jest więc oczywisty – ze Słowiańszczyny na Zachód, a nie odwrotnie.

Koresponduje z tym spostrzeżeniem następująca uwaga Rosen-Przeworskiej: „Grób z Vix byłby, jak dotąd, najpełniejszym śladem misyjnej działalności kapłańskiej, jaka promieniowała ze Wschodu na Zachód, a w konsekwencji której powstała już czysto celtycka instytucja druidów. Kobieta ta była jednocześnie reprezentantką ‚arystokratycznego’ rodu, który z akcją misyjną mógł też łączyć i interesy komercjalne […]. O wędrownych kapłanach i rzemieślnikach mamy wiadomości u starożytnych, są też analogie spotykane w źródłach etnologicznych. Roznosili nie tylko tajniki obrzędów, ale również i tajną wiedzę o rzemiośle, zwłaszcza o tym, które wymagało długotrwałego szkolenia, które opierało się o skomplikowane procesy przetwórcze, jak właśnie metalurgia czy garncarstwo”.

Polska naukowiec zwraca też uwagę na krater brązowy, który ważył 208,6 kg, jego wysokość wynosiła 1,64 m, a średnica otworu 1,27 m. Dalekie analogie z nim spotkać można w Olbii, w Trebeniste nad Ochrydą oraz w Monachium, czyli w granicach wspólnoty słowiańsko-scytyjskiej. Na kraterze z Vix jest fryz przedstawiający ośmiokrotnie wóz dwukołowy zaprzężony w cztery konie odmiany Przewalskiego. To – oprócz powtórzenia motywu zwierzęcia typowego dla Scytów i Słewów – jeszcze jedna ważna wskazówka pochodzenia księżniczki i jej wyposażenia. Celtowie bowiem najczęściej zaprzęgali tylko jednego konia lub dwa.

Ciekawe są również rozważania nad maskami Meduz z kurhanu w Vix. Jak napisała Rosen-Przeworska, mają one między brwiami charakterystyczny znak „buddyjski” w postaci wydłużonej kropli, co wskazuje jeszcze bardziej na wschodnie pochodzenie tych masek. Analogiczne znaki występują na celtyckim obelisku w Sankt Goar, na rzeźbie z Heidelberga czy też przypisywanej Celtom złotej ozdobie z Schwarzenbach. Naszym zdaniem, nie jest to żaden znak „buddyjski”, ale znacznie starszy symbol – tilaka (lub pundraka) – w hinduizmie to znak na czole pozwalający odróżnić tradycję, do której należy właściciel tilaki. W tradycji wedyjskiej miała symbolizować trzecie oko (znane również jako oko wewnętrzne) – bramę prowadzącą do wyższej świadomości. Ponieważ wiadomo, że aryjska droga do Indii rozpoczęła się już z ukształtowanego środowiska prasłowiańskiego w Europie, to należy założyć, że ta koncepcja powstała między Renem a Wołgą najpóźniej w 4 tysiącleciu p.n.e. i stąd dotarła do południowej Azji, ale przetrwała też w wierze słowiańskiej do czasów chrystianizacji, podobnie jak idea reinkarnacji.

Ranga damy z Vix była porównywalna do pozycji Wędy – królowej kapłanki. Jednak wyposażenie jej grobowca świadczy, że mogła przybyć do Celtów jako narzeczona ich wodza – dla podtrzymania więzi między obu ludami po „pakcie Kraka”. Przy okazji przynosząc miejscowym starą wiedzę Słowian.

PODAREK DLA CIERPLIWYCH TURBOSŁOWIAN

Teraz prawdziwa sensacja! Otóż w dokumentacji, dotyczącej kratera z Vix w Muzeum Archeologicznym w Châtillon-sur-Seine, mamy odrysowane znaki, które biegną wokół fryzu na naczyniu z kurhanu naszej królowej kapłanki. Naszym zdaniem – to są litery alfabetu Vinča! Mamy więc do czynienia z wybitnym zabytkiem, który powinni odczytać serbscy lub słoweńscy językoznawcy. Jednak już teraz można powiedzieć – burgundzki kurhan przeczy bajaniom o tym, że Słowianie nie znali pisma i podpowiada wręcz kto kogo uczył pisać.

Proszę spojrzeć i porównać – z lewej znaki z krateru z Vix, z prawej (w kolumnie) początek alfabetu winczańskiego:

… ale próba bliższego wyjaśnienia wkrótce na naszym blogu 🙂

NA ZDJĘCIU NAD ARTYKUŁEM: krater z Vix, FOT: www3.iath.virginia.edu – także pod tym linkiem część dokumentacji muzealnej z rysunkami przedstawiającymi winczański napis na „celtyckim” zabytku.


Źródło oryginalnego artykułu

Dodaj komentarz