Bogini Zmora


Zmora córka Mora i Marzanny. Jest Pasterką Chorób, Pani Kirsnu-Maligny, Pani Męki, Władczyni Cierpienia i Królowa Zduszów-Demonów. Zadaje cierpienie i ból, sprowadza choroby, które nie mają końca. Jej mocy i zwierzchnictwu podlegają wszyscy Zdusze – czyli demony wylęgłe w Nawiach, którymi bogini kieruje, gdy charcują po Ziemi. Nawiedza swoje ofiary we śnie przynosząc duszności, omamienia, złudy, męczące koszmary, niedobrą gorączkę oraz ciężkie choroby

Lubuje się w zadawaniu bólu. Zmorę czczą wszy Sławianie pod mianami Mary, Marchy i Kirsny-Śnieci. Jest ona jedną z królowych Ciemnych Sił. Jej ulubionym towarzyszem jest Kościej Bezśmiertny. Wspólnymi siłami sprowadzają na żyjących rozkład, gnicie, butwienie i stan śmierci za życia.



kolovrat


ZMORA

Ród: Morowie


Przynależność:
Twer Swąta, Trzem Czarnogłowa, Tum Kostruba-Kostromy, Tyn Morów.


Zajmowany krąg:
Siódmy Krąg


Pochodzenie:

Zmora córka Mora i Marzanny.


Rodzeństwo:
Siostra Chorzyca-Gorzyca córka Chorsa i Marzanny lub Przepląta i Marzanny.


Związki:


 Dzieci:


Postacie-wcielenia (równe miana):
Mara, Marcha, Kirsna-Śnieć.


Inne nazwania jego osoby (przydomki):
Jest Pasterką Chorób, Pani Kirsnu-Maligny, Pani Męki, Władczyni Cierpienia i Królowa Zduszów.


Funkcja (zakres działania):
Zadaje cierpienie i ból, sprowadza choroby, które nie mają końca. Jej mocy i zwierzchnictwu podlegają wszyscy Zdusze – czyli demony wylęgłe w Nawiach, którymi bogini kieruje, gdy charcują po Ziemi. Nawiedza swoje ofiary we śnie przynosząc duszności, omamienia, złudy, męczące koszmary, niedobrą gorączkę oraz ciężkie choroby.


Narzędzia czarowne – oznaki władzy – wygląd:
Kolczasta Laska-Buława wykonana z gałęzi Cierniny Welańskiej. Dotknięcie ową „gałęzią” sprowadza cierpienie i ból, który już nigdy tkniętego nie opuszcza. Odłamki tej samej Cierniny, ale w postaci samych kolców zwanych Jigłami służą także córze Dziewanny i Welesa –  Dzieldzieliji.


 Funkcje psychiczne – uczucia, odczucia:


 Patronka dla:


Pomocnicy (Stworze – bogunowie):
Morawki (Mury, Mory, Morawy, Mary, Marki, Zmórki, Zmory), o ognistych oczach, widywane w białych całunach z których rozsiewają zarazę.


Romanse:


Wrogowie:


Przyjaźnie:
Jej ulubionym towarzyszem jest Kościej Bezśmiertny. Wspólnymi siłami sprowadzają na żyjących rozkład, gnicie, butwienie i stan śmierci za życia.
Przyjaźni się również z Sowijem-Polelem


Co dobrego lub złego darowała, zrobiła ludziom:


Przynależny Miesiąc:


kolovrat


ZMORA


Znaczenie mian i imion oraz przydomków, i ważniejsze pojęcia wywodzone z jego miana:

Imię Zmora nawiązuje po prostu do tego, że narodziła się ona z Mora. Wszystkie znaczenia wywodzące się od rdzenia mor (mór, mur) i sprowadzają się do kręgu takich pojęć, jak: mroczyć, morzyć, murować, mrozić, mamić. Do pojęcia marnieć nawiązują również obydwa przydomki bogini, Mara i Marcha. Marować znaczy także otumaniać (marzenie, marazm, markotnośc). Marcha, marszyna to po prostu padlina, ścierwo, marchać –trwonić, mrska –pręga, zmarsk – zmarszczka, mrskat’ – biczować. Także: marcha – babsko.

W przydomku ruskim Morsawenia zachowały się zarówno odniesienia do ulotności Zmory i jej powietrznych nocnych wędrówek (wenia, weń – powietrze), jak i jej podziemnego, nawiańskiego charakteru i przyjaźni z Sowijem-Polelem (saweń). Przydomek Kirsna nawiązuje do zsyłanego przez tę boginię ciężkiego snu pełnego majaków, rodzaju śpiączki, której końcem może być śmierćd. Określenie śnieć nawiązuje nie tylko do wyrazówśnić i sen (Zmora atakuje we śnie i sprowadza ciężki sen na ofiarę), ale i do słowa śnić (śnitka Pająka Mokrzaka) i nić (nitka) – Nić Żywota, którą Zmora odmienia, nadwątla lub zrywa. Jest to również nawiązanie do Nicy i kręgu pojęć wywodzonych od nic, nyć – czyli od zagłady i śmierci. Śniatek to także potrawa obrzędowa, którą składano Zmorze po każdej darowanej człowiekowi przez nią spokojnej nocy. Nazwa ta w Polsce przeniesiona została na wszelkie poranne posiłki – śniadaniae. Podobną do Zmory rolę spełniał u Istów Lietuonis.

Od miana tej bogini, jak i od Marzanny, powstały imiona żeńskie w rodzaju Marzeny, Maruchy, Marszy, Morsawieny (Morsawy).


Lubuje się w zadawaniu bólu. Zmorę czczą wszy Sławianie pod mianami Mary, Marchy i Kirsny-Śnieci. Jest ona jedną z królowych Ciemnych Sił. Jej ulubionym towarzyszem jest Kościej Bezśmiertny. Wspólnymi siłami sprowadzają na żyjących rozkład, gnicie, butwienie i stan śmierci za życia.


Morowie współpracują także z Wiłami i innymi bogami. Nie ma rzeczy na świecie, która z biegiem czasu by nie usychała, nie martwiała, nie marszczyła się, nie zużywała, nie rozkładała się i nie rozpadała w pył. W tej pracy udziela się Marzanna i jej córka Zmora, czasami jej druga córka Groźnica.


Zmora ciągle się kłóci z Chorzycą, nawiedza jej uprawy i uśmierca zioła, ścinając je mrozem. Kradnie też rośliny jadowite i wyrabia z nich trucizny. Z paru bijatyk między boginiami przyszło do podziału gorączki i chorób. Początkowo choroby i gorączka należały wyłącznie do Zmory, ale Groźnica wydarła jej co tylko mogła. Przy Zmorze zostały gorączki śmiertelne i najcięższe choroby – te które były za ciężkie do udźwignięcia dla Chorzycy. Zmora za to wykradła Chorzycy trucicielskie zioła i wywarami z nich natarła ciała Zduszów oraz nasączyła ich broń. Dlatego każde zbliżenie ze Zduszem może nieść śmierć, nawet jeżeli nie zada on człowiekowi ran, lecz tylko owionie go swym oddechem.


Dwie siostry przeciw sobie

Którejś chwili w trakcie Bitwy o Miana, w tym samym czasie kiedy starł się w nawnej bijatyce Lei z Polelem, Zmora postanowiła nagle zawładnąć wszystkimi skarbami Chorzycy. Chorzyca była bardzo pracowita w przeciwieństwie do Zmory. Zbierała liście, kwiaty i korzenie wstając w środku nocy, by okryte były właściwie rosą i by Księżyc wyciągnął na powierzchnię z ich wnętrza właściwie soki. Odzierała pędy z kory, suszyła pestki i mieliła nasiona, podczas gdy Zmora wylegiwała się i zabawiała z innymi bogami, bogunami i inogami, napastując ich ciemną nocą. Chorzyca poznała tajemnice ukrytych wód, chadzając wiele z Wodycą i słuchając jej bardzo uważnie. Zmorze nie chciało się nikogo słuchać, wolała straszyć i pędzić mile czas w towarzystwie smoków lub żmijów. Ale kiedy zobaczyła bogactwo zgromadzone przez Chorzycę w jej dworze welańskim i odkryła moc, jaką posiadła siostra ucząc się czarów od Chorsawy (w zamian za niektóre ziela), poczuła ogromną chęć posiadania tego wszystkiego. Szczególnie ciekawiło Zmorę żelazne pudełko stojące u wezgłowia łoża Chorzycy. Jej siostra niczego tak pilnie nie strzegła, jak owego pudełka. Kiedy Chorzyca wyruszyła, jak zwykle o świtaniu, by zbierać welańskie zioła, Zmora postanowiła przystąpić do dzieła. Wdarła się do dworu Chorzycy ukręcając głowy czuwającym przy bramie bogunom. Zamierzała zabrać wszystko, ale najpierw chciała dostać owo pudło. Nie znalazła go jednak na miejscu. Zaczęła szukać po całym dworze, a im dłużej szukała, tym bardziej pragnęła je mieć. Rozgorączkowała się przy tym okrutnie i niektóre z suszących się ziół zaczęły się nawet tlić. Wonny dym rozszedł się w powietrzu i gnany podmuchami podrażnił nozdrza pracującej Chorzycy. Natychmiast poznała, co się stało. Zawróciła do dworu. Gdy przekraczała próg głównej komnaty, Zmora nareszcie znalazła pudełko.

Dopiero trzymając je w ręku spostrzegła siostrę stojącą na progu. Wyskoczyła przez komin i rzuciła się do ucieczki. Chorzyca wybiegła za nią i próbowała ustrzelić siostrę celując do niej z łuku. Jej strzały śmigały tylko koło ucha Zmory, ale nie została właściwie trafiona (nie licząc jednego małego draśnięcia na policzku). Kiedy tylko przybiegła do siebie, otworzyła pudełko. Z jego wnętrza wyskoczyły wtedy zamknięte tam do tej chwili wszystkie choroby świata. Zmora próbowała je wyłapać, ale część z nich rozbiegła się w różne strony szybko jak wiatr. Inne oblazły boginię i poprzyczepiały się do jej sukien. Zmora, która była dorodną i okazałą córką Mora, trzy razy kraśniejszą niż Chorzyca, a silną prawie niczym Perunic, nagle poczuła się źle, zasłabła i upadła. Zachorzała. Chorowała bardzo długo i chorowała na wszystko, co możliwe. Zdawało się, że nie wyżyje, ale Chorzyca ulitowała się nad nią w najgorszej chwili i dała jej napitek z uleczającego ziela. Zmora wychudła, sczerniała, pokryła się brodawkami i parchami, część włosów wyszła jej z głowy i łona. Pod pachami wyłysiała zupełnie. Jednak przeżyła.

Od tamtego czasu mało kto ma ochotę spędzić noc ze Zmorą i napada ona swych kochanków znienacka. Nadto ten, którego spotka, często przypłaca to jakąś ciężką chorobą. Gdy wezwać Chorzycę, by uleczyła chorego, ta przepędza Zmorę strzelając do niej zatrutymi strzałami, tak jak owej pamiętnej nocy, kiedy tamta kradła pudełko z chorobami. Boginki Morawki przeszły wszystkie choroby razem ze swoją panią, toteż czynią jak i ona. Chorzyca bezlitośnie przegania całe to towarzystwo do samych Nawi, ale wybłagać u niej łaski to trudna rzecz. Jej światliszcza mieszczą się w najgłębszych borach, a kapłanki należą do świętej gromady Czarownic.

Niektórzy wołchwowie prawią, że Zmora rozchorowała się nie od chorób puszczonych z pudełka, tylko od draśnięcia zatrutą strzałą Chorzycy. Według nich, to Chorzyca sama roznosi choroby, by mieć co robić i żeby wszyscy modlili się do niej o zdrowie. Tylko co by wtedy robiły na świecie Morawki i sama Zmora?


Tyn Morów


TYN MORÓW


Członkowie rodu:
Mor, Marzanna, Zmora, Chorzyca


Główność:
jednogłowy


Przynależność:
Twer Swąta, Trzem Czarnogłowa, Tum Kostromy, Tyn Morów


Główny przybytek, miejsce przebywania:
Ziemia, Wela, Niebo


Atrybuty

Żywe:
Śliwa i Morwa, Jaszczurka i Mysz, Zięba i Kos, Tarnina, Dryjakiew i Łubin, Czosnek i Ostrężyna, Łochynia (Morzybaba) i Lubczyk, Mrzyk i Nadobnica


Kamień:
Granat


Minerał:
Węgiel


Rzeczy:
Zioła i Wyciągi Leczące oraz Trujące


Maści (barwy):
Biała


Czerty i rezy (liczby):
Czerta 9, Liczba 18
(czerta 9 liczba śmierci, końca, przejścia)


Taje (guzły) i gramoty (zapisy, sjenowity, wici):
Taja M, Gramota ł


Przynależny Miesiąc:
Luty (Sieczeń)


Niwa (symbol):
Niwa Mroku


Tyn:
Dwór Granatowy


Wieńce i ofiary:
Tarnina, Łubin, Czosnek, Łochynia (Morzybaba) i Lubczyk


Obrzędowy wypiek (potrawa, obiad – potrawa obiata):


kolovrat


Źródło – oryginał artykułu: Czesław Białczyński

Polecam: Mitologia Słowian „Księga Ruty” – Czesław Białczyński 


kolovrat


ZMORA


Źródło oryginalnego artykułu Gadki z Chatki nr 96, październik 2011
Z tradycji

Zmora
w polskiej demonologii ludowej na podstawie relacji z terenu wschodniego Mazowsza i centralnej Lubelszczyzny

Piotr Lasota

Feliks Czyżewski1 określa zmorę jako zjawę nocną duszącą ludzi, zwierzęta, rośliny; wysysającą krew z ludzi i zwierząt oraz sok z roślin. Zmora znana jest również pod nazwami: gniotek, gnieciuch, mora, mara, kikimora, siodło, siodełko, dusiołek oraz nocnica – która pierwotnie oznaczała inną zjawę, jednak we współczesnych wierzeniach ludowych nastąpiło wymieszanie tych pojęć. Nocnice, nazywane również płaczkami, miały być istotami demonicznymi nękającymi dzieci. Ludowe wyobrażenia o zmorze są wynikiem kontaminacji starosłowiańskich poglądów o duszach starszych kobiet z zachodnioeuropejskim poglądem o czarownicy, która przybrawszy postać kota, myszy, bądź łasicy wysysa krew lub dusi śpiących.

Leonard Pełka2 pisze o zmorze jako o szczególnej postaci półdemonicznej – dusza człowieka żyjącego, wiodąca samoistny tryb życia nocnego w oderwaniu od swej powłoki cielesnej. Postać ta stanowiła swoistą formę ludowej interpretacji pewnych stanów chorobowych niezrozumiałych dla ówczesnej ludności – niestrawność, duszności, bóle głowy, przepicie itp. Mogła przybierać postać antropomorficzną – np. wysokie, chude widmo, o nogach dłuższych niż u zwykłego człowieka. Ciało ma białe, przezroczyste, prześwietla ją światło księżyca. Utożsamiana była również z chudą i kościstą kobietą w białym odzieniu, starą i szpetną babą, bądź bardzo brzydką młodą kobietą, czasami 1opisywana jako dziecko w czerwonej czapeczce na głowie. Potrafi otworzyć każdy zamek, aby dostać się do środka. Mogła przyjmować również postać barana, kota, myszy, ćmy, żaby, wilka, powroza, słomki. Częstokroć zmory były również bezpostaciowe a człowiek odczuwał jedynie duszący go ciężar nie widząc prześladowcy.

Zmory zwierzęce

W świetle relacji do ulubionych ofiar ze świata zwierzęcego nękanych przez zmory należą konie. Powszechnym zwyczajem zmory, a zarazem pozostawianym przez nią śladem, były warkocze zaplecione na grzywach i ogonach końskich, o czym mówią relacje:

Kunie miały warkocze popleciune w stajni, kiedyś tutej we dworze wyprowadziły, to co maju te grzywy, to miały warkocze popleciune takie, a to ogony im poplotły jakoś. [J.L., Daniszów, 2009]

Kunie jak długie grzywy miały [wtedy miały warkocze], bo jak mioł krótku, to tylko potargane. To tyż może nie była zmora, tylko kuń się pocił i się tar, tar i tak się robiło, bo czego teraz tak nima? [Jan L., Daniszów, 2009]

Jo to nie wierze, że zmorów nie było, bo to był normalnie w trzy pasymka upleciuny warkocz, albo takie loki poklecone były. [A. P., Jelonek, 2009]

Zmory oprócz plecenia warkoczy na końskich grzywach i ogonach, mogły również okropnie męczyć zwierze, ujeżdżając je:

To przecież warkocze były popleciune, a to ogun motały, a to upociły tego kunia, bo mordowały go, jeździły na nim w nocy po chliwie. [Jan. L., Daniszów, 2009]
A mój stryjek w Abramowie też, był to bezdzietny bogacz, ogry miał takie do klacz puszczał, to miał tak samo, mówi, że ujeździła mu ta zmora te, te konie w nocy i zasuszała, bo tak jeździła, to takie lustro, miał powieszone w tej stajni […] I to lustro jak ona weszła zobaczyła się i, i już…[…] ja mówię: „Stryjku takie lustro masz w stajni?”. – „A to, córciu, trzeba, bo to zmora dusi konie, ona by mi zajeździła. Tylko trzeba powiesić sobie lustro, ona się zobaczy i ucieknie”. [J.W., Wólka Kątna, 2011]

Oskar Kolberg3 określa zmorę jako złe widmo, podaje jednocześnie ciekawą informację, której brak w relacjach – gdy zmora dosiądzie konia, wtedy na jego bokach pozostają znaki, które powstają podczas wspinaczki zjawy na grzbiet koński. Jednym ze sposobów zabezpieczenia zwierząt przed atakiem zmory, było również wieszanie w stajni martwej sroki.

Konie chroniły przed zmorą również rogi baranie lub zabita sowa, zawieszona na zewnętrznej ścianie stajni.4 Odpędzano ją także, stawiając brony obok drzwi obory. Ponadto grzbiet chorego konia nacierano moczem ludzkim, stosowano też kał ludzki, którym kropiono grzywę konia, czasem nacierano go tylko słoną wodą i obcinano grzywę.5

Według ludowego podania, jeśli zmora pochodzi z domu gdzie są trzy siostry, wtedy jedna dusi ludzi, druga drzewa, trzecia dusi bydło, zwierzęta domowe, konie – zaplata im również warkocze, w nocy może je ujeżdżać6.

Niemal analogiczną informacje podaje Leonard Pełka7, z tą tylko różnicą, że trzecia siostra dusi nie tylko drzewa, ale i wodę. Niekiedy dana postać demoniczna nie ograniczała swej działalności tylko do dręczenia zwierząt, lecz stanowiła również synonim wszelkiego rodzaju zaraźliwych chorób wśród zwierząt. Zmory nazywano również błędami, noculami i wiedźmami.

Pochodzenie zmory

[…] To znowu mówili, że jak siedem córek było to siódma zmora była. [Cz.M., Motycz, 2011]

A no jak gdzie było siedem dzieci to, przeważnie jak było dziewczyn siedem, ale ze siódme dziecko, to już była zmora. [K.M., Motycz, 2011]

Jakieś były te zmory gdzie siedym dziewóch było, to siódmo była zmora. [J.L., Daniszów, 2009]

[…] jak, jak to mówią, że, ja nie wiem, czy to prawdziwe, że to była dziewczyna, w której, tam jest sześć dziewczyn to jedna, że przemienia się, że takie…[…] Sześć sióstr, to jedna przemienia się, tak ludzie tam pletli, ale je to nie wierzyłam tego. Jak by się mogła przemienić? [J. W., Wólka Kątna, 2011]
Pojawia się informacja, że zmorą była jedna z siedmiu sióstr w rodzinie, podobną relację podaje również Feliks Czyżewski.8 Przykłady mówiące o siódmej, jak i szóstej córce w rodzinie, która w mniemaniu ludu miała być zmorą, podaje również Leonard Pełka. [9]

Zmory ludzkie

Zmory oprócz zwierząt napastowały również ludzi, zarówno kobiety jak i mężczyzn. Do domostw podchodziły nocą, zaskakując człowieka podczas snu, przyprawiając go o duszności, powodując uczucie przygniecenia czymś niezwykle ciężkim. Do wnętrza domu dostawały się bardzo łatwo, przyjmując postać np. słomki, ćmy lub komara i prześlizgiwały się nawet dziurką od klucza. Potrafiły również wysysać krew śpiącej ofiary:

A to zmory że ludzi ssały, a to człowiek upocuny wstoł, bo umordowała. […] No były, myśmy tak tego nie przeżywały, ale ojce opowiadały. [J.L., Daniszów, 2009]
Oj, mój mąż mówił, że go dusiła zmora nawet, dusiła go, bo spał. Tu nie było, na tamtym podwórku starym to na przędsze to mówi. Aż ten dach tak się nachylał do, nad krowy. I trzy razy tak się unosiło i z nimi. I mówi, słyszał jak szła, to co, był rozebrany, pasek ten co spodnie opasywał to – „A psik” na, że to kot idzie do niego. „A psik” – tym paskiem się oganiał. A to wie pan, nic tylko jak go przygniotło, to aż się ten strop ugiął i do góry, i znów. No i cóż? Później uciekła jakoś. Jak tam wezwał tam modlitwę jakoś tam „Pod Twoją obronę”, albo coś. To też nie bardzo dobre, ale to własny mój mąż opowiadał, że jak był chłopakiem jeszcze. […] Nie widział po twarzy tylko mocno go przydusiła. […] On słyszał jak po drabinie szła. I słyszał, i – „A psik”, myślał, że to kot tak hyc, hyc leciutko i paskiem tym się oganiał. „A psik, a psik” – rzucał tym paskiem na nio i wraz go przygniotła, przy, przytłopiła go, mówi, i tak, i tak go dusiła. [J. W., Wólka Kątna, 2011]

[…] o tych zmorach, to była prawdziwa prawda była, bo to moja przyjaciółka, już ona nie żyje, też opowiadała, że jej, że jej brata to dusiła i przychodziła też i dusiła go. Tak samo. To jeszcze mówiła, że jeszcze pchała się do buzi do jego tam, językiem go tam, to był on się bojał, później wcale tam spać [nie mógł]. Tak. To był, były jakieś, teraz tam nikt nie mówił o tych zmorach. Jakoś tera przestało być i zmorów nie ma i… […] teraz może, może zmory to za dużo jest tych przejrzystych rzeczy w mieszkaniu, bo i lustra są i wejdzie się tylko to wszędzie lustra, to może się ona i boi, ta zmora. Ja tak sobie myślę. [J. W., Wólka Kątna, 2011]

Techniki obronne

Ludzie wypracowali różne techniki obronne przed atakiem zmory:
1. Działania mające najczęściej charakter magiczno – praktyczny oraz w pewnym stopniu nawiązujący do reliktów tradycyjnych wierzeń z czasów pogańskich, np.:
– w drugą noc po napadzie zmory należy zmienić miejsce spania,
– należy spalić słomę, na której zmora dusiła człowieka,
– wystrzegać się spania na jęczmiennej słomie,
– należy zasypiać z nogą założoną na drugą nogę,
– wystrzegać się spania na wznak,
– należy zasypiać leżąc na brzuchu,
– należy kłaść do łóżka siekierę lub inny żelazny przedmiot,
– w drugą noc po napaści zmory nie należy kłaść się spać,
– ułożyć się na łóżku odwrotnie.

2. Działania o charakterze magiczno – dewocyjnym, w których wyraźnie dostrzec można wpływ tradycji chrześcijańskiej:
– należy pokropić mieszkanie wodą święconą, a kredą święconą nakreślić trzy krzyżyki przy klamce,
– podczas ataku należy modlić się,
– zasypiając trzeba mieć obrazek św. Benedykta,
– każdego wieczoru odmawiać pacierz,
– należy odbyć bierzmowanie,
– mieć podczas snu wodę święconą,
– okadzić miejsce spania zielem święconym.

W praktyce życia codziennego obydwa kręgi działań wzajemnie się przenikają, dzięki temu ich skuteczność może być większa. Istnieje również pogląd negujący celowość podejmowania jakichkolwiek działań obronnych ze względu na ich bezskuteczność, ponieważ człowiek nie jest w stanie przeciwstawić się siłom nadprzyrodzonym i jest uzależnionym od ich kaprysów10.

Demonologia ludowa jest w fazie zaniku, to jeden z ostatnich momentów w polskiej kulturze, kiedy można zarejestrować jeszcze pewne ślady dawnych wierzeń. Zmieniał się model społeczeństwa wraz z poziomem wykształcenia ludzi, wzrósł poziom społecznej świadomości. Postępuje naukowe poznanie otaczającego nas świata i racjonalizowania go, jego interpretacja nie magiczna, lecz logiczna. W takim świecie zaczyna brakować już miejsca dla zmory, diabła, czarownicy czy innym podobnym postaciom charakterystycznym dla ludowego pojmowania rzeczywistości. Jak słusznie zauważa Halina Pelcowa11, polska wieś zatraca powoli swoją tożsamość. Zrywając z przeszłością, odrywa się od własnego podłoża kulturowego. Odchodzą nie tylko nazwy z zakresu kultury materialnej, pewne wyraziste cechy fonetyczne i morfologiczne, ale także niesamowite wierzenia, obrzędy i zwyczaje.12

Informatorzy:
Jan Lasota – Jan. L., ur. w 1936 r. we wsi Tomaszówka, zamieszkały po ślubie we wsi Daniszów, gmina Lipsko.
Janina Lasota – J.L., ur. w 1933 r. we wsi Daniszów, gmina Lipsko, gdzie mieszka przez całe życie.
Adam Pękała – A.P., zamieszkały we wsi Jelonek, gmina Lipsko.
Janina Woch – J. W., ur. w Abramowie w 1925 r., zamieszkała po ślubie w Wólce Kątnej, gmina Markuszów.
Czesław Maj – Cz.M., ur. się w 1923 r. w Motyczu, gmina Konopnica, gdzie przez całe życie mieszka.
Krystyna Maj – K.M., ur. w 1930 r., w Motyczu, gmina Konopnica, gdzie przez całe życie mieszka.

Przypisy:
1 F. Czyżewski, Ze współczesnej demonologii, [w:] Etnolingwistyka 1, pod red. J. Bartmińskiego, Lublin 1988, s. 133 – 135.
2 Pełka L. J., Polska demonologia ludowa, Warszawa 1987, s. 155 – 157.
3 O. Kolberg, Lud, seria XXI Radomskie, cz. II, Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 1888, s. 147.
4 K. Karabowicz, Gusła, przepowiednie i zabobony mieszkańców województwa chełmskiego, „Twórczość Ludowa”, 1992, nr 1-2, s. 42.
5 G. Sopylak, Zwyczaje i obrzędy związane z hodowlą zwierząt w Dąbrówce, „Twórczość Ludowa” 1998, nr 2-3, s. 19.
6 F. Czyżewski, op. cit., s. 134 i 135.
7 L. J. Pełka, op. cit., s. 178 i 179.
8 F. Czyżewski, op. cit., s. 134.
9 L.J. Pełka, op. cit, s. 158.
10 L. J. Pełka, op. cit. s. 160 i 161.
11 H. Pelcowa, Przeszłość w językowym obrazie świata współczesnej wsi, [w:] Przeszłość w językowym obrazie świata, pod red. A. Pajdzińskiej i P. Krzyżanowskiego, Wydawnictwo UMCS, Lublin 1999, s. 253.
12 Tekst artykułu powiązany jest tematycznie i zawiera fragmenty wykorzystane przez autora w pracy magisterskiej pt. Ludowa wizja postrzegania rzeczywistości w świetle historii mówionej, praca obroniona na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej, Lublin 2009.


16 komentarzy do “Bogini Zmora

  1. Pingback: Bogini Morana-Marzanna | Wiara Przyrodzona

  2. Pingback: O Otchłani na Weli – | Mitologia Słowian - Wiara Przyrodzona

  3. Pingback: Bóg-Bogini Kostroma-Kostrub | Mitologia Słowian - Wiara Przyrodzona

  4. Pingback: Bóg Płon | Wiara Przyrodzona

  5. Pingback: Bogini Zorza | Wiara Przyrodzona

  6. Pingback: Bóg Bożyc-Bodnyjak | Wiara Przyrodzona

  7. Pingback: Bogini Chorzyca-Groźnica | Wiara Przyrodzona

  8. Pingback: Wierzenia i obrzędy starosłowiańskie | Wiara Przyrodzona

  9. Pingback: Bóg Strzybóg | Wiara Przyrodzona

  10. Pingback: Bóg Mor | Wiara Przyrodzona

  11. Pingback: Bogini Stryja | Wiara Przyrodzona

  12. Jestem zachwycona artykolem – przeczytam Ksiege Ruty. Historia Slowian bardzo mnie interesuje i wstydze sie ze nie dotarlam do takich historykow

    Polubienie

  13. Pingback: Olbrzymy, wesołki, chytruski… Kolorowy świat mitów kaszubskich | Słowianie - Wiara Przyrodzona

  14. Pingback: Bóg Pogwizd | Słowianie - Wiara Przyrodzona

  15. Pingback: Bóg Poświst | Słowianie - Wiara Przyrodzona

  16. Jest 2022 rok i słowiańskość wraca, na szczęście i z korzyścią dla nas wszystkich. ❤ Nie znalazłam w tym artykule informacji, DLACZEGO Zmora atakuje kobiety (co kilka mam niemiły przywilej być przez nią zaatakowaną), ale bardzo mnie zaciekawiło, co tu zostało napisane. Lepiej ją poznałam, może dzięki temu następnym razem będę w stanie poradzić sobie z nią lepiej. Kilka dni temu przyszła do mnie w postaci gęstej szarej mgły, układającej się w kształt kobiety, akurat nie tęgiej, lecz szczupłej… Mąż wybudził mnie, gdy próbowałam zawołać cokolwiek. Wiedziałam, że to Zmora, wiedziałam, że muszę zawalczyć o oddech, inaczej mnie udusi. Kiedy zostałam wybudzona, posłałam intencję zamknięcia jej w śnie, w którym do mnie przyszła. Od razu poczułam się lepiej… Trudno uwierzyć, że to zwykły sen. Wiedziałam, co się dzieje. Wiedziałam, że leżę w łóżku i że potrzebuję wydać z siebie jakiś głos, aby mój mąż mnie obudził i uwolnił. Miałam pełną świadomość wszystkiego, co się działo… Tak czy inaczej – to wszystko nie zniknęło, a jedynie pochowało się, aby teraz spokojnie wypływać 🙂 Ja o swoim darze mówię dopiero teraz 🙂

    Polubienie

Dodaj komentarz