Bóg Porenut


Syn Peruna i Perperuny. Ysk, PonurtPan Błyskawicy. Błyskami zwiastuje burzę, ale także zapowiada nadejście Pogody. Ysk często jest widziany w orszaku Pogody-Weni, Pani Dobrego Powietrza, podczas jej niebiańskich i ziemskich wędrówek.



kolovrat


PORENUT

Bóg Żywiołów

Ród: Runowie


Przynależność:
Twer Swąta, Trzem Czarnogłowa, Tum Jesza-Yessa, Tyn Runów.


Zajmowany krąg:
Szósty Krąg. Mali Żywiołowie.

Pochodzenie:
Syn Peruna i Perperuny.


Rodzeństwo:
Brat Perunic i Turupi-Ciosno


Związki:


Dzieci:


Postacie-wcielenia (równe miana):
Łysk, Włuk, Łask


Inne nazwania jego osoby (przydomki):
Ysk, PonurtPan Błyskawicy.


Funkcja (zakres działania):
Błyskami zwiastuje burzę, ale także zapowiada nadejście Pogody.


Narzędzia czarowne – oznaki władzy – ubiór:
Złotowłócznia-Małanka.


Pomocnicy (Stworze – bogunowie):
Mruki (Mrugi, Łyski, Yskoty, Stralaczki).


Istoty towarzyszące, ich przejawy:


Romanse:
Łysk zakochany był w Bogini Roszy. Porwaną Roszę posiadł  Łysk, więc ślub został spełniony, małżeństwo zawarte. Roszą rzuciła się do nóg ojca prosząc, by ją bronił, bo za nic z żadnym nie chce być mężem i nigdy nie będzie. Znalazła schronienie u Wodo-Wełma.


Wrogowie:


Przyjaźnie:

Ysk często jest widziany w orszaku Pogody-Weni, Pani Dobrego Powietrza, podczas jej niebiańskich i ziemskich wędrówek.


 Funkcje psychiczne – uczucia, odczucia:


  Patronka dla:


Współczesny atybut:


Wygląd:
Porenut jest łysoczaszki. Wielki i straszny Porenut o łysej czaszce.


Źródło:
Czesław Białczyński. Polecane księgi o mitologi Słowian, Istów i Skołotów – „Księga Tura” i „Księga Ruty”


kolovrat


Tyny podległe
Tumowi Jesze-Yessa

Bogowie Żywiołów:
1. Tyn Runów
Perun, Perperuna, Perunic, Turupid-Ciosno, Łysk-Ysk-Porenut
2. Tyn Warów (Żgwiów)
Swaróg, Swara, Swarożyc, Denga, Watra

Bogowie Mocy:
3. Tyn Ładów:
Łado, Łada, Ładziw-Diw, Gogołada
4. Tyn Chorsów:
Chors, Chorsina, Chorsawa, Chorsiniec (Księżyc)
5. Tyn Rodów:
Rod, Rodżana, Rada-Rodzica, Rudź


kolovrat


Tym Runów
Żywiołowie


 Przynależność:
Twer Swąta, Trzem Czarnogłowa, Tum Jeszy


Członkowie rodu:
Perun, Perperuna, Perunic, Turupit, Porenut


Główność:
jednogłowy


Główny przybytek, miejsce przebywania:
Ziemia, Wela, Niebo


Atrybuty żywe:
Dąb jako Drzewo, Żubr jako Zwierzę, Rak jako Małe Zwierzę, Orzeł jako Ptak, Rokitnik jako Roślina Krzewna i Rzepień jako Roślina Mała, Kozioróg jako Owad.


Kamień:
Biały Diament


Minerał:
Srebro


Rzecz:
Błysk-Grzmot i Brąz


Maści (barwy):
Srebrzysto-niebieską (skrzystoniebieską)


Czerty i rezy (liczby):
Czerta 1, Liczba 19


Taje (guzły) i gramoty (zapisy, sjenowity, wici):
Taja Y, Gramota r


Niwa (symbol):
Niwa Błyskawicy (Kraina Runów lub Run)


Tyn:
Dwór Gromowy


Miesiąc:
Październik


Wieńce i ofiary:
Szakłak i Bluszcz jako Zioła (Rośliny Czarowne), Rozchodnik i Perunika jako Zioła Wieńcowe (Zioło Ofiarne).


Obrzędowy wypiek (potrawa, obiad – potrawa obiata):
Kutja


kolovrat


PORENUT


Znaczenie mian i imion oraz przydomków, i ważniejsze pojęcia wywodzone z jego miana: Nyt, łuk. Porenut – trzeci syn Peruna, zwany jest też Łyskiem, Łaskiem lub Włukiem. Drugi człon miana tego boga wywodzi się z prasłowiańskiego nyt‚ – znikać, uśmiercać i odnosi się do nosiciela błyskawic bez pioruna – Pana Łyskającego, a więc i łaskawego, którego uderzenie obumiera i zanika. Łysk naznacza swoimi błyskawicami miejsca święte, uderzając w drzewa i wzgórza oraz ścigając przy ich pomocy Czarty. Pojawia się na jasnym niebie i zwiastuje nadejście Perperuny-Burzy, ale również i przybycie Pogody. Nazwa jego Złotowłóczni-Małanki jest mianem bezgłośnych błyskawic, tak zwanych łysków zapowiadających pogodę. Przydomek Włuk odnosi się do tego, że bóg ów włóczy się razem z Pogodą i jej orszakiem, a także do widocznego na niebie łuku błyskawicy. Łysk łączy (łuczy) łukiem Niebo i Ziemię.


Przy Trzecim Ognisku skupili się: Perunic i Porenut-Ysk z rodu Peruna, Swarożyc, Denga i Watra-Wierta z rodu Swarogowego, Łada-Łagoda i Gogółada-Chichola (Wtadyca) z rodu Łada oraz Daboga-Daba i Stryja. Umyślono tutaj Poczwarę (Sołowieja, Oczara) z materii ognistej, takiej samej, jak tarcza Swarożycowa. Poczwarę-Sołowieja postanowiono posłać do bitwy o Ziemię.


„Łysk-Porenut chętniej bywa we dworze Podagów, choć nie należy do ich tynu, i często jest widziany w orszaku Pogody-Weni, Pani Dobrego Powietrza, podczas jej niebiańskich i ziemskich wędrówek. Roszą, która także na dworze Weniów chętnie się pokazuje, unika Łyska od czasu, gdy ją porwał i próbował uwięzić w swoim dworze. Oboje spotykają się z Pogodą, ale każde przychodzi do niej osobno. Jego główna świątynia znajdowała się w Gardźcu na Rugii, a stojący w niej posąg o pięciu twarzach przedstawiał cały pięcioosobowy ród Peruna.”


Bractwo Bezgrumadnych

Ta grumada składa się tylko z dwóch bogów nie należących do żadnych innych grumad. Są to Pogwizd i Łysk-Porenut. Obaj przedstawiają Żywiołów. Przynależą do tynu Świstów i Runów.


Jak łysoczaszki Porenut porwał Roszę

Roszą lubiła się przechadzać samotnie po łąkach i polach niebieskich, po zagonach i sadach w niwie welańskiej Sporów. Siadała pod złotymi jabłoniami i z grusz zrywała złote owoce. Karmiła złotymi gruszkami niebieskie owieczki i barany, zbierała kwiaty po pastwiskach wołosowego gawęda i plotła wianeczki dla krów skrzystych, które nimi stroiła.

Odkąd tylko przyszła na świat, wielki i straszny Porenut o łysej czaszce przyglądał się bacznie bogini i pragnął jej. Z każdą chwilą długiego patrzenia coraz bardziej mu się widziała, gładka i wiotka, rumiana na licu, świeża niczym poranek. Ale śmiali się z jego miłości bracia Runowie prawiąc mu, że pierw Czarnogłów do tanów weźmie pramać Białobogę, niż Roszą stanie się żoną albo też kochanką takiego ponuraka i mrukliwca jak Łysk. Nie słuchał ich i coraz bardziej łakomie ku Roszy spozierał. Widziała to Śrecza, matka bogini i mówiła jej, by sama nie chadzała, bo ją kto jeszcze porwie, ale lekkomyślna Roszą nie przywiązywała wagi do słowa matki. Kto matki nie słucha, ten słucha psiej skóry. Tak też było i z Roszą. Któregoś razu zaszła do boru Leszy-Borany i zapuściła się między sosny zbierać czarne borówki. Po chwili miała pełny kosz, a do tego czerwone brusznice, a też niejeden, wielki jak pół człeka, borowik niebiański. Wypatrzył ją tam Łysk i zaszedłszy od tyłu napadł szybkim szusem, a tak był gwałtowny, że nawet nie pisnęła z wielkiego przestrachu. Porwał ją na skrzydlatego wierzchowca Srebrzą, którego od Makosza-Dodola pożyczył i poniósł wysoko, a potem w tajemnym zamyku między gwiazdami zamknął. Roszą tak się przeraziła, że nic innego nie robiła, tylko płakała całymi dniami.

Kiedy córka nie wróciła do dworu, zaniepokojona Śrecza wysłała męża na poszukiwanie, a z nim ruszył Wołos. W borze znaleźli rozrzucony koszyk z brusznicą i kwieciem, a też wianek Roszy podeptany, do strumienia ciśnięty. Zapłakał Spór nad dolą córki, bo mu drzewa wyszeptały, co tu się stało, a krzew świętej borówki drogę usłużnie wskazywał, odsłoniwszy ślady wierzchowca z roztropem1 na kopytach. Pobieżali z Wołosem pod tyn Perunowy. Tu jednak Łyska nie było i nie było Roszy, a Perunic i Ciosno nie posiadali się ze zdziwienia, słysząc opowieść Spora. Nie znaleźli córki. Ze skargą poszli Spór i Wołos na Równię, gdzie u ogniska Perun ze Swarogiem sączyli sołwę i miodnicę – boskie napoje. Nic nie dało się zrobić, takie prawo boże, kto porwał dziewkę, ten ją miał.

Daleka droga do zamyku gwiezdnego wiodła, za Słoneczną Wodę, przez Mosty Różane, przez Złotą Rzekę, przez Mosty Żytnie i Mosty Lodowe, przez Kwiecistą Rzekę. Nikt się nie domyślał, gdzie Łysk swój świetlisty zamyk ukrył, a w nim narzeczoną. Cóż jej było począć. Na gospodarstwie została, we wszystkim go słuchała, posłuszną była, tylko płakała, gdy w jednym z trzech źródeł, nagrążelu stojąc, białe statki myła.

Aż któregoś wieczora, kiedy usnął nieborak, klucz mu z szyi zdjęła, dźwierze odemknęła i wybiegła. Przebiegła przez Most Czerwony, na pączku Lilii przepłynęła Rzekę Kwiecistą, na garści złota Rzekę Złotą, a w Złotej Kołysce przepłynęła Słoneczną Wodę, przebiegła po Różanym Moście do dworu rodzinnego, stopkami zdrożonymi czyniąc krwawe ślady. Powitali ją Śrecza zalana łzami i Spór stary, i Wołos jej brat, i Rada Zboża, siostra rodzona. Ale zaraz smutek zagościł w sercach wszystkich, bo wszak porwana została i posiadł ją Łysk, więc ślub został spełniony, małżeństwo zawarte. Roszą rzuciła się do nóg ojca prosząc, by ją bronił, bo za nic z żadnym nie chce być mężem i nigdy nie będzie. Lecz Spór musiał jej odmówić. Wybiegła ze dworu, a Łysk już blisko, tętent Srebrzą było słychać na ostatnim moście. Rzuciła się Roszą w Naw, w Otchłań, w Jezioro Martwe, nazywane Morzem, gdzie Wełm-Wodo, drugi jej ojciec rodzony, na dnie swój pałac miał, w którym siedział. Tu znalazła schronienie. Wodo powiedział, że jej nie odda, a kto chce prawo boże szanować bardziej niż szczęście własnego dziecka, niech tu przyjdzie pierwszy i targnie się na nich siłą. Łysk stanął u brzegu Morza na koniu spienionym, a zły był okrutnie i gotów zabić każdego. Zanurzył się po pas, lecz go Utopce otoczyły, Toplice nogi koniowi spętały, Wodnice za grzywę i ogon go szarpały. Nie odważył się wejść głębiej. Srebrzowi wierzchowcowi kazał wodę pić. Srebrz pił, pił i pił. I prawie całą wypił, już dachy kryształowe pałacu Wełma było widać, ale nagle pękł i wody się z niego na powrót do Morza wylały. Musiał Łysk, jak niepyszny, odstąpić.

Roszą już nigdy do niego nie wróciła, a takiego nabrała wstrętu do mężczyzn, że tylko z boginiami i boginkami przebywa. A kiedy wychodzi na przechadzkę z dworu Sporów albo Wodów, to tylko w towarzystwie Pogody i zawsze się dolin trzyma, zawsze blisko brzegów rzek i jezior chadza, po wilgnych łąkach. A najczęściej można ją spotkać po zachodzie słońca albo o świcie różowym, chodząc zaś wciąż popłakuje na wspomnienie tamtego strasznego porwania i skrapia swoimi łzami bogato trawę i kwiatki łąkowe.

Od tamtego czasu Roszą jest też nazywana Matką Panien, Panią Robotną i Opiekunką Kobiet.


Źródło:
Czesław Białczyński. Polecane księgi o mitologi Słowian, Istów i Skołotów – „Księga Tura” i „Księga Ruty”