Bogini Białoboga

Białoboga dziecko Pierwni i Światowida. Białoboga przejawia wszystko co miękkie, łagodne, ciemne, czujące, uładzone, krągłe, lepkie, krwiotwórcze, życiodajne. jej mężem-bratem jest Czarnogłów.

Światłowiłt wynurzył się spokojnie ze swego istu i oddzielił ostatecznie od siebie świetlistność własnego jestestwa oraz ciemń-otchłań pozostałą w Pierwni po zbełtaniu Niebyły i zmazie Nicy… Stał się zatem Pierwszy Dział, a bliźnięta poczęte z Pierwni otrzymały miana Czarnogłowa i Białobogi. Nienawidząc się, nieodparcie dążą ku sobie, bez siebie wręcz nie potrafią żyć.

Ci to bogowie stali się władcami Pierwszego Działu – Działu Działów, czyli wszech Działów. Tych ludy Północy i Wschodu, w tym spokrewnieni ze Sławami Aukstowie (Oksztowie-Istowie), zwą Kaukami, ludy Południa i Zachodu zaś Alkami albo Aukami, czyli Dzielnymi (Dzięglami). Na pomocników dał im Światłoświat Ażdahy, czyli Smoki i Żnuje. Kazał ciężkim Smokom służyć Światłości, zaś ognistym, lekkim Żmijom-Żnujom parać się ciemną Głębią.

Jasny, twardy Czarnogłów i miękka, ciemna Białoboga mieli szaty z żelaza. Czarnowłosy i czarnobrody Czarnogłów miał szatę czarną, w dłoniach dzierżył ostre, świecące jasno narzędzia wojownika – włócznię, topór, bęben i siodło, a rządził dworami bogów zimnych, białych i śnieżnych oraz bogami martwych pór. Białoboga – białowłosa, odziana w białą szatę, trzymała w rękach czarne obłe przedmioty: grudę-kulę Ziemi, kulisty dzban, motek wełny i hak wędy, a rządziła dworami ciepłych, dobrych bogów.



kolovrat


BIAŁOBOGA

(Głąb-Goluba, Ciemń, Pramać)

znak-buki


Ród:
Dzielce, Dzięgle, Dzielni
(Kaukowie, Alkowie)
 


Zajmowany krąg:
Drugi Krąg.
Działowie – Drugi Krąg Najwyższego Trójkręgu.
Pierwszy Krąg to miejsce Światowida – cztery oblicza. Drugi Krąg to Czarnogłów i Białoboga – po trzy oblicza. Trzeci Krąg to Kirowie – czterech Bogów po dwa oblicza. Te Trzy Najwyższe Kręgi Tworzą Trójcę.


Pochodzenie:
Dzięgle są bliźniakami, dziećmi Swąta, Białoboga jest jego córką Ciemnią-Otchłanią powstałą w wyniku oddzielenia jego ciemni od świetlistności.

Dzięgiel (arcydzięgiel litwor – archangelika) to anielska, święta roślina Działowie, Dzięgle, czyli inaczej Kaukowie-Alkowie – Dzielni, to Czarnogłów i Białoboga – bóstwa Pierwszego Działu, zwanego Działem Działów.


Mąż-Brat:
Czarnogłów


Dzieci, potomkowie z  Bogiem Czarnogłowem:
Bogowie jednogłowi.
Borowił, Lesza-Borana – Tyn Wiłów-Borowiłów (Kieniów).
Wodo-WełmWąda-Węda – Tyn Wodów.
Makosz, Mokosza – Tyn Mokoszów.
Przepląt, Plątwa – Tyn Plątów.
Kupała, Dziewanna – Tyn Dziewów.

Spor, Sporza-Śrecza – Tyn Sporów-Grubów.
Sim, Siemia-Matka Ziemia – Tyn Simów.
Prowe, Czstnota – Tyn Prowów.
Bożebóg, Uboża – Tyn Bożebogów-Ubożów.
Rgieł, Reża – Tyn Rgłów-Rogalów.
Perun, Perperuna – Tyn Runów.
Swaróg, Swara – Tyn Warów-Żgwiów.
Łado, Łada – Tyn Ładów.
Chors, Chorsina – Tyn Chorsów.
Rod, Rodżana – Tyn Rodów.

Dażbóg, Daboga – Tyn Dażbogów
Strzybóg, Stryja – Tyn Strzybogów
Podag, Pogoda – Tyn Podagów-Weniów
Mor, Marzanna – Tyn Morów
Weles, Nyja – Tyn Welesów-Nawiów


Postacie-wcielenia (równe miana):
Bel, Belbog-Belbuk, Świcz.


Inne nazwania jego osoby (przydomki):
Głąb – Gołuba, Belbóg-Gołuba, Ciemń-Otchłań, Łoże Świata, Łono Świata, Ławica Świata, Łęka-Ługa Świata, Biała Ułódź, Wielka Ułudź, Łuda  Światła, Boski Bliźniak, Trzygłów, Trigław, Trihlava, Trójgłowa, Trojanica, Trójca, Wielka Trójca, Wielka Matka, Bogini Macierz, Bogini Matka, Matka Bogów, Bogamać, Bogurodzica, Matka Boska, Biała Bogini, Biała Matka, Święta Matka, Świetlista Matka, Prawątpia  (Parwata), Pra-Para (Parpara, Praparana), Pranisza, Pradziewa, Wielka Dziewa (Wielka Dewa), Białodzieła, Wielka Dziełająca, Białodziała, Wielka Dawczyni, Białodziewa, Białogłowa, Gorgora (Gorzejąca Grota), Jamajama (Jammaja – Jama Jam), Wielka Baba, Biała Baba, Białobab, Matka Dew, Matka Dziew, Wielka Dzięga (Dziewsa), Arcydzięga.


Główność:
Trzygłowy


Funkcje, zakres działania:
Działy Pierwni – dział związany z  pojęciami:  miękkie, łagodne, ciemne, czujące, uładzone, krągłe, lepkie, krwiotwórcze, życiodajne.


Przynależność:
Twer Swąta, Trzem Białobogi


Główny przybytek (miejsce przebywania)::
Jej własny trzem w górach Czarnobielskich na Weli, nieopodal rzeki Rzek i Zagonu Kauków.


Narzędzia czarowne – oznaki władzy:
Dzban, Przetak, Kądziel, Motek


Romanse:


Wrogowie:


Przyjaźnie:


 Przynależny Miesiąc:


Funkcje psychiczne – uczucia, odczucia:


Patron dla:


Co dobrego lub złego darował, zrobił ludziom:
To Czarnogłów i Białoboga „posadzili” ludzi Zerywanów.
To dzięki nim narodzili się – wyrośli pierwsi Ludzie-Zerywanie.


Reprezentuje:


Pomocnicy (Stworze – bogunowie):
Ażdahy-Spętowie (Użduchy-Wężotchy) – Żmije-Żnuje.

Ażdachy dzielą się na Smoki i Żmije.
Narodziły się ze skorup po jajach Zniczów, a więc ich ojcem jest Swąt a matką Nica. Pomocnikami Czarnogłowa są ciężkie Smoki.

Znaczenia imion pomocników: Ażdah- uzeł. Ażdaha – uz-duch – spętany duch, użgur, oczkur – powróz z pętlą do chwytania bydła, uzda – wędzidło, użdach – dosłownie wieżący duchy i więzień ducha a też wężeń ducha lub zwieńczenie ducha, powróz – sznur do pętania, powrósło – wiązanie, uzeł (węzeł) – cerk. (w)ązł, serb. uzao, czes. uzel, małorus. (w)uzoł –węzeł, prasł. wąz – wstęga, skąd także wąż, wąs, wstęga, jak również więź, uwięzienie, uwięźnięcie, więzić, związek. Pojęcie wężowości jest zbieżne z obrazem Ażdahów-Żmijów.

Dach, dech, duch

Oddech, tchnienie,oddychać, odetchnąć, tchnąć i tknąć, duch, dusza, duszny, dyszeć (dychać) – najpierwotniejsze znaczenia na określenie żywego tworu i życia oraz oznak życia i siły noszącej żywot, dach – zwieńczenie, przykrycie.


Członkowie rodu:
Czarnogłów, Białoboga


Członkowie rodziny:
Ażdachy-Użduchy-Spętowie (Żmije-Żnuje i Smoki)


Atrybuty żywe:
Dąb, Skrzyp, Czarny Ogier, Kruk, Czarna Kura i Kogut, z owadów Szerszeń.


Kamienie:
miękkie


Minerały:
słabe


Rzeczy:
Wszystko co Ciepłe i Wilgotne, Noc i Ciemność, z każdego Drzewa i Rośliny miękki Kiełek oraz każde Jądro – Ziarno i Nasiono, Wsze Rzeczy Miękkie, Wszystko co Słabe.


 Pora:
Połowa roku od marca do września


Maści (barwy):
biała


Czerty i rezy (liczby):
Połowa Czert Parzyste (a szczególnie 7) , Liczba 25


Taje (guzły) i gramoty (zapisy, sjenowity-wici):
Taja B oraz Gramota a


Niwa:
Białogóry na Wierchu


Wieńce i ofiary:
Konwalia


Obrzędowy wypiek:
Proswiety (jasne, z białej mąki)


C.D.N.


 Czesław Białczyński. Polecane księgi o mitologi Słowian, Istów i Skołotów – Księga Tura i Księga Ruty 


kolovrat


 BIAŁOBOGA


Znaczenie mian i imion oraz przydomków, i ważniejsze pojęcia wywodzone z jego miana:

bog

Drugi człon –bóg jest wywodzony z indyjskiego bagha – szczęście, pomyślność, udział, perskiego baga – gdzie oznacza identycznie jak u Słowian boga – pana udzielcę.

Słowo bog, oprócz pojęć: pan udzielca, władca, szczęście, oznacza także pojęcia bogactwa i pomyślności.

Biały-bolszy

Biały oznacza wielki, większy, np. boleje (rus.) – większe, Bolek, Bolko – Wielki, Bolesław – Wielsław i odwrotnie: Wielkopolska to Białopolska, Wielka Charwacja to Białochorwacja, Biała Serbia to Wielkoserbia, Białogóra (na Łużycach) to Wielkogóra itp. Stąd bolszy- wielki oraz imię Bolesław – Wielkiej Sławy, bolejszy – większy. Dziwi związek tego rdzenia z ból, boleść – cierpienie (może bardzo archaicznie jako zadawane przez większego i silniejszego?).


Pierwsza z Rzeczy Pierwszych – Pierwszy Dział

Światłowiłt wynurzył się spokojnie ze swego istu i oddzielił ostatecznie od siebie świetlistność własnego jestestwa oraz ciemń-otchłań pozostałą w Pierwni po zbełtaniu Niebyły i zmazie Nicy. Tak też uczynił i narodziła się Światłość, a z nią razem Głąb (Goluba). Wydarzyła się więc Pierwsza z Rzeczy Pierwszych. Z pierwotnego zmieszania wyłoniło się pierwsze Czyste Dzieło. Jedno zostało oddzielone od drugiego.

Stał się zatem Pierwszy Dział”, a bliźnięta poczęte z Pierwni otrzymały miana Czarnogłowa i Białobogi. Tym samym dokonało się pierwsze z przepoczwórzeń Swąta. Bóg Bogów przerodził się w Światło Świata (Światłoświata, Swiatłoświta). Czarnogłów-Światłość zawładnął wszystkim, co świetlistne, jaskrzące, połyskliwe i twarde. Przy całym swoim silnym i dzikim przyrodzeniu stał się Łukiem, Łyskiem-Łuną, Łódzią-Łudą i Łowcą Świata. Białoboga-Głąb (Belbug-Goluba) przy swoim przyrodzeniu miękkim i łagodnym otrzymała wszystko co krągłe, ciemne, lepkie, stając się Łożem, Łonem, Ławcą i Łęką-Ługą Świata.

Ci to bogowie stali się władcami Pierwszego Działu – Działu Działów, czyli wszech Działów. Tych ludy Pół nocy i Wschodu, w tym spokrewnieni ze Sławami Auksto wie (Oksztowie-Istowie), zwą Kaukami, ludy Południa i Zachodu zaś Alkami albo Aukami, czyli Dzielnymi (Dzięglami). Na pomocników dał im Światłoświat Ażdahy, czyli Smoki i Żnuje. Kazał ciężkim Smokom służyć Światłości, zaś ognistym, lekkim Żmijom-Żnujom parać się ciemną Głębią.

Niektórzy prawią, że owa pierwsza praca Boga Bogów trwała Osiem Pierwszych Boskich Dni i na Dziewiąty Dzień Pierwszy była gotowa. Takie jest zdanie wołychwów i kudiesników kątyn w Gleniu, grodzie wielkiego ludu Budynów zajmującego południowy wschód naszej ziemicy, rozłożonego nad dunajami Danaprem i Dniestrem aż po sam brzeg Morza Ciemnego.

Inni zaś uważają, że Boskie Bliźniaki zrodziły się po Pierwszych Siedmiu Dniach. Tak prawią głównie żercy i gadacze z wielkiego ludu Wędów, który zajmuje pół nocny zachód naszej ziemicy, obsiadłszy cały brzeg Morza Wędzkiego, zwanego też Błotykiem-Bełtykiem. U Budynów i Burów (Czarnosiermiężnych) znają to dalekie północne morze jako Bałatyr. Tam też, w grodzie Wineta i kątynach na Wyspie Swantewita – Rui, rozgłaszają w wiciach słanych po całej Ziemicy Sławian, że Światło świat odjął po jednej główni Czarnogłowowi i Białobodze, czyniąc ich Trzygłowami.

Światłoświat odejmując owe głównie, odjął im w istocie tę część swego boskiego przyrodzenia, co miała moc samozalęgu. Pozbawiając Kauków (Alków) pełni możliwości i pełni siły, zabezpieczył się, by nie wystąpili przeciw Niemu jak Zniczowie.

Kiedy Bóg Bogów – Światowit ulepił Trzecią z Rzeczy Pierwszych, Bułę, rzucił ją w Głąb. Bogowie Działów, zwani Kaukami albo Alkami – Czarnogłów i Białoboga – zapragnęli natychmiast ją posiąść. W krótkim przelocie rzecz owa błysnęła im prawdziwym pięknem, a zawsze jedno z nich pragnęło panować nad tym co miało drugie i swego panowania z nikim nie dzielić. Buła wpadła na samo dno Głębi. Czarnogłów musiał zanurkować, żeby ją wydobyć. W przeciwnym razie Buła znalazłaby się we władaniu Białobogi, mającej w mocy Głąb. Nurkował trzykrotnie nim wreszcie wydobył Bułę-Bytę na wierzch. Białoboga jednak nie zamierzała rezygnować z nowego nabytku i uczepiła się skrzącej Buły ze wszech sił. Rozpoczęła się walka.

Kaukowie bili się zajadle wezwawszy na pomoc Ażdahy, czyli oddane im na służbę Smoki i Żmijów-Żnuje. Szarpali Bułę w górę i w dół i ciągnęli od wieczności do nieskończoności. Wkrótce włączyli się także do bitwy Stronporowie, Bogowie Stron i Pór, zwani też Kirami, razem ze swoimi pomocnikami żar-ptakami Światłogońcami. W trakcie tej szamotaniny rozciągnięto Bułę na wschód i zachód, z północy na południe, od świtu do zmroku, od wiosny do jesieni, od lata do zimy, od północka do pół dnia.

Kirowie, Kaukowie, Ażdahy i Światłogońce tak mocno ciągnęli we wsze pory, strony i działy, że Buła nagle trzasła i rozleciała się. Rozpadła się na Bryłę i Bryję (Grudę i Glinę), a z jej wnętrza trysnęło snopem iskier zlepiszcze światowitowe – Poświatło (Kir), które uszło w Głąb. Bryła i Bryja rozleciały się od siebie, w różnych kierunkach i teraz Kaukowie nie mogli już utrzymać wszystkiego w swoich rękach. Ponieważ żadne z nich nie zamierzało ustąpić, musieli się rozmnożyć. Kaukowie zawarli krótki rozejm, w czasie którego spłodzili i wydali na świat swych czterdzieścioro dzieci – Jednogłowych.

Było to dwakroć po osiem Żywiołów i dwakroć po tuzin Mocy. Połowa Bogów Jednogłowych miała cechy po Pramaci-Białobodze, zaś połowa po Praoćcu-Czarnogłowie. Żywiołowie i Moce rzucili się razem ze swymi rodzicami ku Ziemi powstałej z Bryji, Zaświatom-Weli powstałej z Bryły i Niebu, które nastało ze złączenia dotychczasowych Niebiosów Poświatłem-Kirem w jedność litą niczym zwierciadło. Bój o panowanie nad światem rozgorzał z nową siłą.

Bogowie Mocy (Wielkomoce) Przeplątowie i Mokosze pognali za umykającymi ku Pierwnicy Ziemią i Welą. Przeplątowie pochwycili je w swoje sieci, a następnie z Mokoszami złączyli je kirem, welonem i bają utkanymi w jednolitą materię wszechświata, tak że przestały się oddalać. Dażbogowie (Żywioły Światła i Nieba) oraz Weselowie (Moce Zaświatów) i Ładowie (Moce Porządku Rzeczy) ułożyli w należytym porządku warstwy niebiańskie, od Najdalszego Nieba przez Niebo Głębokie i Wysokie, które wszystkie złączyli tęczowymi mostami z poświatła. Dażbogowie naciągnęli też wykute przez Swarogów Sklepienie Niebieskie nad Ziemię czyniąc z niego Niebo Niskie.

Simowie pokryli Ziemię lądami, Strzybogowie otoczyli ją powietrzem. Białoboga podczas bijatyki trzasnęła w plecy Czarnogłowa i ten wypluł ukryte pod językiem bryłki, przez co powstały na Ziemi łańcuchy górskie z twardej skały. Sporowie uczynili zalęg w bagnach, Wiłowie nasadzili puszcze i puścili w nie zwierzynę. Wtedy Perun rozciął brzuch Siemi i Wodowie wydobyli się na powierzchnię zalewając wszystko, tak że nieliczne tylko góry wystawały ponad Przedmorze.

Podobna bitwa toczyła się o Welę. Jej krawędzie Białoboga zabrudziła bryją, której pełno schowała za paznokciami. Czarnogłów tłukł ją po palcach, by puściła skraj Zaświatów i wtedy bryja trysnęła spod paznokci Pramaci na sam środek. Na Weli Wodowie nie wydobyli się tak łatwo z pułapki twardych skał, i w związku z tym powstał tam jeden ląd – współśrodkowa wyspa (z bryji Białobożej) zwana Niwą, a otoczył ją głęboki na dziesiątki kilometrów parów zwany Nawią. Ze wzgórz Niwy na dno Nawi spłynęła Rzeka Rzek – Pętlica. Z czasem Niwę zamieszkali Bogowie, zaś Naw przeznaczono umarłym. Ale było to dużo później.

Taka sama straszliwa bitwa toczyła się o władanie Niebem. Swarogowie palili żywym ogniem przeciwników, Morowie siali zarazę i zniszczenie, Perunowie przeszywali wrogów oszczepami-błyskawicami, cięli ich mieczami gromów, rozpłatywali siekierami piorunów. Strzybogowie rozpędzali walczące przeciw nim zastępy Wodów dując straszliwym, gorącym wichrem.

Jednakże i ta krwawa potyczka, w trakcie której Jednogłowi Wielkobogowie ścierali się ze sobą i znów na przemian łączyli, by wydać potomstwo (Małobogów), które by ku nim przechyliło szalę zwycięstwa, nie przyniosła rozstrzygnięcia. Co prawda Kaukowie i ich Ażdahy opadli z sił, a zaraz potem Kirowie i ich Światłogońce oddalili się na płaskowyż zwany Równią Welańską, gdzie osiedli i wyłączyli się z dalszej walki, ale żadna z Mocy ni żaden z Żywiołów nie mógł zapanować samodzielnie nad wszym światem.

Zawarto kolejny rozejm, ponieważ wszyscy czuli się wycieńczeni bojem. Bogowie Żywiołów i Bogowie Mocy zgromadzeni teraz w dziewięciu stronnictwach usiedli na Równi, u dziewięciu ognisk, radząc co dalej począć i knując plany przeciw sobie. Uradzono, że korzystając z nieśmiertelnej materii jaką Światowit zostawił w różnych postaciach po wszym świecie nim się zawił w Kłódź, trzeba ukształcić Potwory. Tak też zrobiono.


Buła-Była-Byta

Po zakończeniu Drugiego Działu Światowid powrócił do siebie i zatrzasnął ponownie wrota Kłódzi, świat bowiem nie był skończony, a Trzecia z Rzeczy Pierwszych czekała wciąż na swoje poczęcie.

Według kudiesników gleńskiej kątyny Swąta, na kolejny Trzeci Dziewiąty Dzień Bóg Bogów wyrzucił w Głąb Trzecie Dzieło skończone – Bułę-Byłę-Bytę. Według wróżów z Winety działo się to rzecz jasna w Trzecim Siódmym Dniu Stwarzania. Wtedy Buła była bytem gotowym.

Kiedy tylko Buła się pojawiła, Czarnogłów z Białobogą rozpoczęli gwałtowną sprzeczkę i bijatykę. Była ona iście piękna, a każde z nich z dawien dawna chciało samodzielnie władać i z nikim swej władzy nie dzielić. Niestety z wyroku Boga Bogów Aukowie-Działowie byli skazani na wieczne dzielenie się wszymi bytami. Tak też stało się i z Bułą, a wojna o nią zakończyła się ostatecznie po kolejnej niedzieli.

W trakcie Wojny o Bułę dochodziło do wielu podziałów i przesileń. Już na samym początku rozdzierana we wsze strony i naciągana ku różnym Kirom Buła rozleciała się na Bryłę (Grudę), którą nazwano później Welą albo

Zaświatem, oraz na Bryję (Glinę), którą następnie nazwano Ziemią albo Światem, a także na Poświatło Światowidowe – Poświatę, która uszła z Buły w Głąb, a wydobyta potem przez bogów złączyła wsze Niebosy-Niebła w jedno lite Niebo jak wielki pomost rzucony nad przepaścią Niebyłtu.

Kaukowie-Dzielni nie mogli utrzymać wszystkiego w swoich rękach, więc w chwili spoczynku pomnożyli się. Z ich lędźwi przyszło najpierw na świat dwakroć po Osiem Żywiołów, a potem dwakroć po Dwanaście Mocy. Razem było to Czterdzieścioro Dzieci Działów (Dzięgli).

Zrodziło się ich aż tylu dlatego, że wszyscy przychodzący na byt z łona białobożego i nasienia czarnogłowowego okazywali się Jednogłowymi. Pozbawieni siły aż trzech główni bogowie Żywiołów razem z bogami Mocy (Mocarzami, Mogtami) stali się opiekunami Świata Widzialnego.

W imieniu swych rodziców Praoćca Czarnogłowa i Pramaci Białobogi toczyli zażarty bój o każdą piędź widzialnego świata, o każdy skrawek grudy i gliny. Połowa z nich miała płeć po Pramaci, zaś połowa po Praoćcu. Byli pierwszymi bytami w pełni męskimi i żeńskimi.

Zakończenie Wojny o Bułę, czyli o panowanie nad światem widzialnym kończy okres powstawania Trzeciego Dzieła Światowida, czyli Trzeci Dział. Wszystkie Żywioły i Moce zrodzone w tym dziele (dziale) odpowiadają temu Obliczu Boga Bogów, które nosi miano Światowita (Światowiłta, Światuwita, Światpowita, Światpowiłta), jako że Świat został wtedy ostatecznie Uwiłty i Owitany. Po tym dniu nastało Święto i panowanie w pełni przepoczwórzonego Swąta, który jest od owej chwili Jednią.

Postać Boga Bogów jako Jedność nosi miano Święto-wita. Choć kapłani obu tradycji (winetyjskiej i gleńskiej) zgadzają się na takie ujęcie postaci Świętowita, to poglądy na bieg wypadków, jakie prowadzą do tego wydarzenia, są w kątynach Wschodu i Zachodu odmienne.


Czarnogłów dowodził, że twardość onej Buły, żar, jaki z niej tryskał, i inne cechy wyraźnie wskazują, iż przynależy się ona właśnie jemu.

Kirowie prawili, że oni powinni się zająć Bułą, bo któż inny mógłby jej nadać kierunek i kształt – rozciągnąć ją w strony i pory.

Przekrzykiwali się i kłócili dłuższy czas, ale nikt nie kwapił się, żeby zanurkować na dno Głębi i sobie Bułę wyciągnąć. Najgłośniej wrzeszczał Czarnogłów, złorzecząc wszystkimi trzema gębami i odpychając innych sześcioma rękami. Kirowie, którzy razem mieli osiem gąb, a rąk dwa razy po osiem, także nie byli gorsi i przepychali się mocno ku skrajowi Głębi. W tej szarpaninie Kostroma pchnęła Czarnogłowa, który zatoczył się i wpadł w bezdenną toń. Białoboga śmiała się z niego na trzy głosy, a jej trzy brzuszyska trzęsły się od tego śmiechu tak, że mało jej nie odpadły. Nie pozostało mu nic innego, jak zanurzyć się na dno i wydobyć Bułę dla siebie.

Czarnogłów zebrał się w sobie i zanurkował, ale za pierwszym razem tak go przeraziły ciemności, że nie dobił do dna. Szybko wypłynął. Stało się to powodem prześmiewek jego bliźniaczej siostry i docinków Jaruny oraz Rui. Kirowie mający nadzieję, że zawładną łupem wydobytym jego rękami, ustawili się po czterech stronach Głębi, czyhając, aż się ponownie wydostanie na wierzch. Ale i za drugim razem Czarnogłów wyłowił z dna tylko trochę szlamu, skorup i drzasek, co się tam widać ostały po tym, jak się Strąprza rozpękła rodząc Kirów i Światłogońce.

Dopiero trzecie zanurzenie pozwoliło Czarnogłowowi dobrze wymacać Bułę. Uchwycił ją mocno i wyniósł z Głębi na Skraj Widnego Świata. Gdy tylko to zrobił, pozostali rzucili się na zdobycz. Kirowie złapali Bułę z czterech boków, Białoboga chwyciła od góry. Czarnogłów, który musiał wpierw wyjść na brzeg, zdołał ją ująć od dołu. Każdy pociągnął w swoją stronę. Tym sposobem Buła rozciągnęła się na wschód, południe, zachód i północ oraz w górę i w dół. Zaczęła przy tym okrutnie trzeszczeć, i co chwilę tryskało z niej barwnymi snopami iskier po-światło – zlepiszcze Swąta. Skry poświatła zbierały się w krople i strugi, po czym skapywały w dół, tonąc w ciemnej Głębi.

Rozgorzała okrutna bitwa, która trwała aż do całkowitego wyczerpania się boskich sił. Gdy to nastąpiło, bogowie przywołali swych pomocników. Smoki chwyciły Bułę od dołu, Żmijowie od góry, a Jarogońce, Rujgońce, Jeszogońce i Ostrogońce z boków. Tak mocno pociągnęli, że Buła zadrżała, jakby się zaraz miała rozsypać.

Od tego nieustannego szarpania w różne strony, pory oraz działy, od tego, że ją tak strasznie bogowie kowali, niepomiernie spuchła i stała się gorejącą wielką kulą. Dzięgle i Kirowie, odsapnąwszy chwilę, ponownie przyłączyli się do boju.

Po dłuższym czasie, który nie przyniósł rozstrzygnięcia, osłabły Światłogońce i odleciały odpocząć w gniazdach. Po nich opadły z sił Smoki i Żmije. Wreszcie i Kirowie mieli dosyć, okazali się za słabi, by zwyciężyć. Na placu pozostali tylko Dzięgle. Buła była już tak rozdęta i ciężka, że przygniatała ich swoim ciężarem.

W tej samej chwili oboje Kaukowie opadli z sił i puścili ją. Sapali z przesilenia, a świecąca kula Buły spoczywała na samej krawędzi Głębi, skapując w nią poświatłem sączącym się z licznych zapadlisk i pęknięć. Lada chwila gotowa była się stoczyć, a wtedy przebiwszy Głąb swym ogromem wpadłaby raz na zawsze w królestwo Nicy. Po-światło buchało z niej kłębami i ciekło licznymi strugami. Za te niebieskie obłoki, kłęby i strugi wzięli się Kirowie ze Światłogońcami, goniąc je po wszystkich zakamarkach Przedniebiesia. Ażdahy zstąpiły w Głąb i łowiły w niej kryształowe krople poświatła, składając zdobycz na skraju otchłani.

Kiedy Białoboga nabrała sił, stwierdziła, że w ten sposób nikt nie wygra. Nie oni zapanują nad Bułą, lecz Buła nad nimi, i ona będzie Światem rządzić, a nie oni. Czarnogłów zgodził się z siostrą dodając, że nawet jeśli nie zapanuje nad światem, to spadnie w nicość. Wtedy również nikt nie wygra, a tylko wszyscy stracą.

Jak to zwykle między Dzięglami, od początkowej zgody przyszło jednak do wymówek i rzucania obelg. Poszturchiwania przerodziły się w bijatykę. Kaukowie sczepili się ze sobą, złapali za czuby, a wkrótce obalili się w splocie i potoczyli z hukiem przez świat. Aż się wszystko od tego ich toczenia trzęsło.

Kirowie, widząc Bułę bezpańską, zmiarkowali, że mogą ją opanować i ponownie rzucili się ku niej. Tym razem ciągnięto tylko z czterech boków. Buła była już popękana i nadwerężona w wielu miejscach. W pewnej chwili z okropnym wizgiem sypnęła iskrami, buchnęła poświatłem, gruchnęła niebieskimi kłębami i trzasła! Grzmot był tak potężny, że Kaukowie od razu oprzytomnieli. Gapili się ogłupiali w stronę Buły, której już nie było. Kirowie grzmotnięci po łbach gromem, odpadli daleko i leżeli przy swych skrajnych tronach, nie wiedząc co się też wydarzyło.

Buła, ciągniona w cztery strony, pory i kiry, zrobiła się płaska jak placek, potem pocieniała w samym środku, pę kła na dwa równe kawałki i rozleciała się na dwie strony. Jeden z tych kawałków zawierał jednak prawie wyłącz nie Bryję (Glinę), która przylgnęła grubą warstwą do Buły na dnie Głębi, a potem została z nią dokładnie przez ko wanie rozmieszana. Drugi kawałek miał w sobie prawie wyłącznie żelazo i stanowił Bryłę (Grudę).

Poświatło – zlepiszcze swąte – trysnęło w takiej obfitości, że całe jego rzeki zlewały się w Głąb, a ogromne kłęby waliły w Przedniebiesie. Światłogońce i Ażdahy łapały wielkie calizny zestalonego w Głębi poświatła i układały je obok siebie na skraju.

Tak właśnie powstała Bryja-Glina zwana później Ziemią, Bryła-Gruda nazwana Welą i Niebiosy z Poświatła znacznie później sklepione w jedno lite Niebo.


Narodziny bogów Żywiołów i bogów Mocy

Nikt nie wie, jak to się stało, że od tej bijatyki Kauków Białoboga stała się ciężarna. Zobaczyła, że puchną jej dwa brzuszyska. A rosły tak szybko, że w boską godzinę była już osiem razy większa. Przeraziła się bardzo, lecz w kilka chwil potem wszystko się rozwiązało. Spod jej licznych sukien wyskoczyło raźno osiem par bliźniaków – ośmiu chłopców i tyleż dziewczynek. Wyglądali dziwnie, każde miało tylko po jednej głowie i jednej parze rąk. Tak Białoboga powiła szesnaścioro bogów Żywiołów – ośmiu braci, którzy mieli przyrodzenie przeciwne niż ona, i osiem sióstr, które stanęły za nią murem.

Żywiołowie ci zostali nazwani Perunem i Perperuną-Perperudą, Dobą-Dabogą i Dażbogiem, Sporem i Sreczą, Bełtem-Wełmem (Wodo) i Wądą-Wędą, Borowiłem i Leszą Wiłą, Simem i Siemią-Matką Ziemią, Swarogiem i Swarą oraz Strzybogiem i Stryja.

Czarnogłów od razu spostrzegł, że niespodziewane na rodziny nie są złe, siły Kauków uległy bowiem pomnożeniu i miał kto zamiast nich ruszyć do boju. Posłali więc szybko nowonarodzone dzieci, bogów Żywiołów, nad Bryję-Ziemię. Sami zaś Kaukowie jeszcze raz się sczepili by się pomnożyć po raz wtóry.

Tym razem wszystkie nowe dzieci zalęgły się w trzecim brzuchu Pramaci. Wyskoczyło z niego rychło na świat dwanaście par bliźniąt Jednogłowych. Tak narodzili się bogowie Mocy: Czstnota-Pirwa i Prowe, Makosz i Mokosza, Przepląt-Perepułt i Plątwa-Przepigoła, Kupała-Dziwień i Dziewanna, Bożebóg-Radogost i Domacha-Radogódza, Rgieł-Rogł i Reża-Ragana, Łado i Łada-Łagoda, Chors Książ i Chorsina-Księża, Rod i Rodżana-Przyroda, Podag i Pogoda, Mor i Marzana oraz Weles i Nyja-Śmierć.

Tych, gdy tylko nieco okrzepli, posłali Prarodzice, by walczyli dla nich o Welę. Bitwa rozgorzała więc na nowo po obu stronach świata: ziemskiej i welańskiej.

Rychło okazało się, że dzieci Kauków również słabną, niezdolne przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę.

Białoboga widząc, że jej córki opadły z sił, odwróciła uwagę Czarnogłowa pozorując atak na Welę, a rzucając się ku Ziemi. Zauważył to i ruszył za nią. Sczepili się znowu, po raz trzeci, i tym razem byli na siebie bardzo źli.

Kiedy uchwycili się Ziemi, Białoboga z wściekłością walnęła Czarnogłowa w plecy. Uderzenie było tak mocne, że wypluł na Ziemię wiele bryłek Grudy, które miał ukryte pod językiem. Z tych brył materii welańskiej powstały łańcuchy górskie, twarde skały, pojedyncze góry i wyspy. Przede wszystkim zaś najwyższa góra Ziemi – Góra Trzy-gław9, nazwana tak nie tylko dla swego trój wierzchołka, ale na pamiątkę, że dzięki trzygłowym Dzięglom-Kaukom wyrosła.

Uderzony Czarnogłów puścił Ziemię, a złapał się za Welę. Byłby nad Welą całkiem zapanował, ale się Białoboga spostrzegła, że za chwilę już całkiem będzie stamtąd wyzuta. Nadbiegła chyżo i złapała się za krawędzie Grudy, a Czarnogłów walił ją po palcach z całej siły, żeby puściła. A że miała ręce unurzane w glinie, spod paznokci trysnęło sporo gliny na sam środek Weli, a wilgoć Biało-boża i posoka spłynęły wzdłuż krawędzi. Tak powstała welańska Niwa Niw na samym środku, otoczona głębokimi żelaznymi Nawiami, których dnem płynie Rzeka Rzek. Gdyby nie to, Wela byłaby cała ze złota, żelaza, srebra i brązu i nie byłoby na niej w ogóle wody.


Słowo o przemyślności Swąta i mądrym ułożeniu Świata

Tak to urządził Swąt, że dzieciom Dzięgli odjął po jeszcze jednej główni i obdzielił je męskim oraz żeńskim przyrodzeniem. Bóg Bogów wyciągnął mądrość z przypadku Zniczów i tak pomieszał wszystko, by trudno się było nowonarodzonym spoić w jedność i wystąpić przeciw niemu.

Umyślił, że tak długo będzie władał Wszym Światem, jak długo wsze byty nie złożą się w spójną Jedń, która swoją mocą mogłaby się z nim równać.

Wcześniej już postąpił z Kaukami tak, że Czarnogłowa skierował przeciw Białobodze. Kaukowie-Dzięgle mają w jednym ciele trzy przyrodzenia, a dwa z nich się nienawidzą. Nad pierwszym i trzecim przyrodzeniem Kauków górę bierze jednak zwykle przyrodzenie drugie. W owym drugim przyrodzeniu Kauków króluje żądza płynąca z żywotności i namiętność biorąca początek w cielesności. Nienawidząc się, nieodparcie dążą ku sobie, bez siebie wręcz nie potrafią żyć.

Również Kirowie przez pomieszczenie w jednym ciele dwóch przeciwnych przyrodzeń nie potrafią dojść do zgody w sobie, ale nieustannie jeden za drugim podąża i wciąż się z jednej strony odpychają, a z drugiej przyciągają.

Z potomstwem Dzięgli-Kauków Swąt postąpił podobnie. Mogły się Kaukom rodzić tylko jednogłowe dzieci, ale zawsze w bliźniaczych parach. A w tych parach jedno miało być przyrodzenia żeńskiego, a drugie męskiego, i zawsze powinny być sobie przeciwne. A Syn winien stawać za Ojcem, Córa zaś zawsze za Matką.

I tak się stało. Owe dzieci Kauków nigdy nie będą mogły do końca się ze sobą pogodzić, ale też nigdy nie będą się mogły bez siebie obejść. Tak jak Białoboga nigdy nie pokona Czarnogłowa, bo bez niego nie może istnieć, tak i one muszą współdziałać ze sobą, by złożyć się w Jedń, i być sobie jednocześnie przeciwne, by Jedń z nich złożona mogła w pełni zaistnieć.


Na Łużycach znajdowały się główne świątynie oboj ga bóstw Działu Tu jest do dzisiaj Święta Góra Ćorn Boh, a obok niej góra Belboh Domeną Czarnogłów (Czarnoboga) był Zachód – tutaj czczono go znacznie bardziej niż Białobogę (np w Szczecinie) Z Zachodu jego kult został przeniesiony na Południe przez Serbów Czarnogłów = Trzygłów = Trojan Ze Wschodu prze niesiono tym sposobem Białobogę, czyli Trojamcę

Ruś mocniej czciła Białobogę, której rozległe uroczy sko Biełyje Bogi znajdowało się w wieku XI pod Mosk wą Ośrodkiem religijnym tej bogini było dużo wcześ niej Białoziero, gród Słowenów Nadilmeńskich Cał Wschód był Ziemią Białobogi Według biegu wiekóv Trojanowych mierzono upływ czasu, a każdemu z bo gów Działu przypadało dwa razy po siedem wieków.

Białoboga (Belbuk) znana jest z licznych podań Po morzan (Wędów), Czechów i Morawian, gdzie wystę puje jako Bel (Biel), a także Serbów – tam jako Bjełi Bogk. Była ona uznawana przez chrześcijańskich kronikarzy, a potem naukowców za Boginię Dobia.

Liczne są nazwy miejsc, gór, a zwłaszcza rzek określające bliźniacze odnogi tej samej rzeki jako bieg Czar ny i Biały (np Dunajec) Bardzo liczne są „białe” na zwy grodów, np Biała, Belgrad, Białogard, Białoziero Belgren, Bielsko, Białowieża, Biała Wieża, Białoboże Biała Góra (gród Nizyców na Połabiu) – dlatego ze pat ronat Białobogi-Białoboga nad grodem przynosi mu po wodzenie i żywotność Zasada ta rozciąga się nawet na nazwy dawnych krajów Biała Ruś, Biała Chorwacja Biała Serbia, gdzie biały – wielki.

Słowo kauk ma w językach bałto-słowiańskich zna czema dzielny, potężny, dzielący, uderzający, kawę czący, wyjący, mocny, wielki, wysoki (gockie hauk) pięść (rosyjskie kuks], maczuga (litewskie kuka) W ję zyku polskim przechowane w formie kuks – bolesne uderzenie Od miana Kauków-Auków-Ałków-Alków można wywieść poprzez wierzenia takie nazwy, jak Kaukaz (Wschodnie Góry Kauków – Góry Białoboze oraz Alpy (Zachodnie Góry Alków-Ałków – Góry Czarnogłowe), a także nazwy Czarnogóra, Czarna Ruś, Ca-rodunon, Czarny Las, Karpaty, Karkonosze

Wśród Macedończyków bogini Atena miała przydomek Alei Demos. Z indoeuropejskiego rdzenia (s)kal wywodzi się ciąg znaczeń, takich jak: skata, skalisty, skale, skaluba (co oznacza zarówno skałę, jak i rozpadlinę, szczelinę), skola – muszla, i równocześnie kat, kalać (błoto, bagno, kał, kałuża). Jest to znamienne rozdwojenie znaczeń z jednego pnia, odpowiadające treści podania o rozdarciu Buły i rozdziałowi na dwoje przeciwstawnych bogów Działu.

Łacińskie albus znaczy biały. Stąd na przykład nazwy rzeki Łaby (Alba), czy Alp (gór okrytych bielą śniegu). Na Rusi mamy znów rzekę Kałkę, a w Polsce znane starożytne miasto Kalisz.

W Mitologii starosłowiańskiej przypisano Białobodze płeć żeńską, choć Trzygłowi byli trojakiego płciowego przyrodzenia: męskiego-zeńskiego-obojnakiego. Uczyniono tak tylko dlatego, by podkreślić powiązanie pewnych cech Działu reprezentowanych przez Białoboga z zeńskością”.

Dzielni-Dzięgle-Kaukowie-Alkowie. Kult bogów Działu jest poświadczony na terenie całej Słowiańszczyzny i ma odbicie w licznych podaniach, folklorze i obrzędach, które przetrwały do połowy XX w. w ramach Świąt Wiosny. Jest to kult boskich bliźniaków, za którego centrum na Zachodzie uznaje się Śląsk i Ślęzę, na Wschodzie zaś północną Białoruś.


Choć wszystko zdawało się iść ku dobremu, tak naprawdę wciąż było dwoje niezadowolonych – Czarnogłów i Białoboga. Zatem ona wezwała przed swe trójoblicze Plątwę, a on przywołał Przepląta. Nie wiadomo, czy to przez owo spotkanie, czy też z innych powodów przyszło wtedy na świat Licho, pierwsze dziecko Plątów. Od same go początku było niewidzialne i łapczywe. Poczęło grasować po Niebiosach i wciągać do swej nory to i owo, odbierając Żywiołom i Mocarzom spokój.


Czarnogłów i Białoboga toczą najzaciętszy i nieustający bój o ludzkie dusze, o zmarłych i o nienarodzonych. Wędrówka dusz po Zaświatach często przebiega zależnie od tego, czy dusza na swej drodze napotyka złyródzie, czy dobródzie. Czasem jedno dobre ziarno potrafi przed błąkającym się zmarłym otworzyć Bramę Raju, a jedno złe pchnąć go ku Nawi Piekielnej. Dobre ziarna, zbierane przez zmarłych na nawskich łąkach, mogą posłużyć okupieniu się od ciemnych mocy napotkanych na ścieżkach Podziemi (od zduszów i potworów). Ciemne moce karmią się dobródziami, pożerając je po to, by zmniejszyć siłę dobra, jakie się nachodzi w świecie. Modły i pamięć żywych o zmarłym są jako łuczywo rozświetlające jego wędrówkę po podziemnych bezdrożach. Każda dobra myśl poświęcona zmarłemu zbliża go do Raju Założy albo do osiągnięcia ponownego żywota ziemskiego, oddala zaś od Pieklą i Otchłani.

Jak wykładają gardzińskie kapiszty, myśli ludzi żywych i ponawiane obrzędy ku czci zmarłych oraz bogów Zaświatów kierują ręką Czarnogłowa i Białobogi w ich nawskim siewie. Im częstsze, tym bliżej wędrowca pada dobródź, a dalej od niego złyródzie się sieją. Rzecz jasna, wielkiego trudu trzeba, by odmienić zaziemską dolę nikczemnika, a są wśród żywych i tacy zbójowie, którzy żadną miarą nie wydostaną się z Piekła.

Według tej wykładni bajów żadna z głów Trzygłowych nie patrzy w Niebo, a wyroki, dola i przypadki w owym obszarze zależą od baczenia Smoków i Żnujów. Trzygłowi bacząc na Welę, w Podziemie-Nawie i na Ziemię ani na chwilę nie przestają czuwać, bo ich oblicza zasypiają na przemian.

Jeszcze inni powiadają, że trzecie twarze Praoćca i Pramaci mają całkiem zamknięte oczy i nie patrzą w świat zewnętrzny, lecz tylko do wnętrza, w głąb siebie. Tak sądzą wróżowie z wielkiego plemienia Wiślan z ludu Nurów (spadkobiercy podań kątyn z Nurza – Nawaronu).

Kołoduni wielkoruscy prawią, że Kaukowie mają trzecie oblicza skierowane ku sobie i patrzą sobie prosto w oczy – tak bardzo się miłują.

Złośliwi kołbiowie wędzcy i istyjscy rozgłaszają, że Czarnogłów gapi się tak zawzięcie w Białoboże lico, a Białoboga nie spuszcza ócz z oblicza Czarnogłowskiego, bo sobie nie ufają, pilnują się i śledzą wzajem każdy swój ruch.

Obrazoburcy i burzyciele posągów odważają się nawet głośno krzyczeć, że trzecia głowa jest Trzygłowym niepotrzebna, bo nigdy nic nie mówi i ciągle śpi. Ci nigdy nie wsiądą do Nawy – Łodzi Osta, a ich samych i wszelkie ich ziarno Swiętowit wypleni ogniem i żelazem.

Trzy oblicza Białobogi i trzy oblicza Czarnogłowa oddają trójpodział Świata na Niebo, Ziemię i Zaświaty, na trzem boski (niebiańsko-welański, wysoki, duchowy), trzem ludzki (cielesny, ziemski, doczesny) i trzem dusz (podziemny, nawski, dusz zmarłych i zduszów). Są to jednocześnie trzy konary życia i trzy drogi, którymi każda istota może podążać w swoim rozwoju.


Jasny, twardy Czarnogłów i miękka, ciemna Białoboga mieli szaty z żelaza. Czarnowłosy i czarnobrody Czarnogłów miał szatę czarną, w dłoniach dzierżył ostre, świecące jasno narzędzia wojownika – włócznię, topór, bęben i siodło, a rządził dworami bogów zimnych, białych i śnieżnych oraz bogami martwych pór. Białoboga – białowłosa, odziana w białą szatę, trzymała w rękach czarne obłe przedmioty: grudę-kulę Ziemi, kulisty dzban, motek wełny i hak wędy, a rządziła dworami ciepłych, dobrych bogów. Swarożyc wyprawił się do ich trzemów welańskich i urwał każdemu połeć szaty. Z podartych szat zmiętych w kule powstały czarne i białe gwiazdy, które zostały rzucone na Niebo. Gdy Swarog je rozpalił, czarne zapłonęły czerwono, białe niebiesko, a cała Gęstwa przybrała wygląd szala-drogi wiodącej ku Bramie Bram.


Kapłani Czarnogłowa ze Szczecidawy (Szczecina) i Welesa z wyspy Wolin powiadają, że izbisko z tronem Czarnogłowa, na którym on prawie cały czas siedzi, ma otwory okienne na trzy strony świata i ściany wykładane zwierciadłami w taki sposób, żeby każde oblicze trzygłowego boga mogło zawsze widzieć wszystko po każdej z trzech stron. Jedyny kir, ku któremu Czarnogłów nie patrzy to ten, w którym mieszka Białoboga.

Takoż na odwrót, jedyny kir, na który nie spoziera Białoboga to ten, w którym znajduje się trzem Czarnogłowa. Okolicę jej zamyku porastają konwalie i białe mchy. Na jej części Równi wznoszą się rozłożyste lipy i krzewy pachnącego naddzięgielu. Na białoboskim brzegu Pełnicy przebywają łabędzie i pasie się Biała Klacz. Biała Klacz i Czarny Ogier nigdy się nie spotkają.


Narodziny pierwszych Ludzi. ZERYWANÓW.


Kiedy tylko rzucony za mury Kłódzi wiecheć legł na skale Równi, przybiegli ku niemu Czarnogłów i Białoboga. Złapali za Wiecheć z dwóch stron i każde, jak to zwykle, zaczęło go przeciągać ku sobie. Przy owej bijatyce połamali gałązki na wiele małych patyczków. Po dłuższych zmaganiach, gdy nie udało im się osiągnąć rozstrzygnięcia, postanowili podzielić się Wiechciem i zasadzić go na Równi – połowę gałązek po stronie Czarnoskał, a połowę po stronie Białogór. Sam Chors zaorał ugór, lecz gdy Białoboga poprosiła go, by przyniósł ichoru ze Srebrnego Stawu, odmówił jej. Chorsina z Krasą pobieżały nad brzeg Jeziora Kraswary i zaczerpnęły stamtąd czerwonego kraszu. Matka Ziemia wetknęła podzielone Wiechcie po kawałeczku w glebę i otuliła własną piersią. Borowił uklepał wzgórki dookoła każdego pędu. Wpierw podlano gałązki kraszem i od tego właśnie wzięła się w ludziach czerwona krew. Potem Spór – Krzewiciel i Mor – Podlewacz nosili na zmianę z Rzeki Rzek – Pełnicy wodę, którą nabierali u Spadospadu. Pędy poczęły się wypełniać wartko krążącym kraszem-krwią i wodą. Białoboga i Czarnogłów postanowili czuwać na zmianę przy uprawie, gdyż nadciągała długa noc welańska. Dzięki żywej wodzie Pełnicy pędy nabrzmiały żywotem i parły ku gwieździstemu niebu. Blisko północy wszyscy bogowie posnęli, a czuwająca dotychczas Białoboga zbudziła Czarnogłowa, by objął wartę.

Początkowo miały także wartować Watra i Nyja, lecz w końcu obie boginie odmówiły pomocy przy uprawie Ludzi. Czarnogłów – jako że panował spokój – byłby już po chwili stróżowania zasnął jak kamień. Białoboga, która jeszcze się do snu nie ułożyła, szturchnęła go jednak w bok i się obudził. Sen go morzył tak okrutny, że po chwili głowa mu znowu opadła na pierś. Przecknął się, a żeby nie zasnąć, obciął sobie u jednego oblicza powieki i cisnął je gdzieś na niziny welańskie. Mimo to usnął wkrótce kamiennym snems. Jeden z bogów przez cały czas jednak czuwał i wyczekiwał właściwej chwili. Był to Mor. Korzystając z okazji, niepostrzeżenie wymknął się ku swojej Niwie i tam nabrał w bukłaki wody śmierci ze swojego czarnego źródła. Podlał ową wodą całą uprawę Kauków, krzaczek po krzaczku.

Nad ranem z pędów wylęgli się Ludzie. Podczas zrywania ich z zagonów kilku, ściśniętych zbyt mocno ręką Białobogi, zmarło. Wtedy to okazało się, że są śmiertelnikami. Trupy rzucono w głąb Nawi. Ludzie byli takiego samego kształtu jak Jednogłowi, ale dużo lichszej postury. Nazwano ich Zerywanami, jako że zostali zerwani z zagonów ugoru, lub Zorywa nami, bo podobno Chors ich wyorał Srebrnym Radłem. Nazwano ich tak także dlatego, że narodzili się z porannym nadejściem Zorzy.

Przez cały welański dzień Zerywanie pozostawali na Niwach, ciesząc się bliskością bogów i korzystając z pełni bogactwa Weli. Jednakże Swąt, który ustanawiał właśnie nowy porządek rzeczy po Wojnie o Krąg, nakazał strącić ich na Ziemię, jako że nic, co śmiertelne, nie może pozostać na Niwie Niw. Dla śmiertelników Bóg Bogów przeznaczył ziemską Kolibę, a dla dusz zmarłych Nawie. Tak więc prarodzice ludzcy, Kaukowie-Dzięgle, rzucili Źdźbła – Zerywanów – w górską wąwel, zwaną Kolibą, pomiędzy wysokimi szczytami Ziemi.

Na pamiątkę owego poczęcia z Wiechcia w obrzędach ku czci Swąta oraz Kauków, a także w innych ucztach i obiadach świątecznych, pije się napoje zwane krużami, światliszczami, weselami, zdrawicą lub rosturchanami, w których skład, prócz miodu (piwa, wina) zastępującego boski ist-płoń, wchodzi krew lub mlecz ludzi albo zwierząt ofiarnych zastępując krasz, a także sok z boskich roślin miast istu-juchoru. Całość uzupełnia często Żywa Woda.


O narodzeniu Ludzi – według wołchwów z Glenia

Słowo Wielkiego Wołchwa Wiatyczów, będącego następcą wołchwów wszych kapiszt Glenia mówi, że Kaukowie (Bóg Czarnogłów i Bogini Białoboga) zauważyli Wiecheć leżący pod murem Kłódzi dopiero o wieczorze, gdy nadeszła Zorza. Wiecheć zaświecił się wtedy ognistym złotem i rozpłomienił niczym żywy znicz. Czarnogłów i Białoboga z zaciekawieniem i chciwością spozierali ku owej rzeczy. Udawali przed sobą, że ich to nic nie obchodzi, ale gdy tylko zniknęli sobie z oczu, zaczaili się do skoku. Jedno po swojej stronie Ogromów za skałami Białogór, a drugie po swojej, za litą ścianą Czarnoskały. W jednej chwili wyskoczyli razem, rzucając się na Wiecheć i zderzyli się czołami tak strasznie, że aż im czerepy od tego nadpękły i nieco się w sobie zapadły. Od owej chwili pierwsze oblicze Czarnogłowa i drugie oblicze Białobogi mają wklęsłe czoła. Mimo zderzenia, każde było na tyle przytomne, żeby schwycić za swój koniec Wiechcia-Rózgi. Zaczęli się od razu kłócić, ale bali się, że rozzłoszczą Swąta, który odpoczywał po wielkim wysiłku, jakim było rozdzielenie walczących w Wojnie o Krąg. Bóg Bogów zapowiedział, że po krótkim odpoczynku przybędzie na Zbór, który Żywiołowie, Mogtowie i Kirowie mieli przygotować na Równi. Białoboga i Czarnogłów odbiegli na sam skraj Wierchu Weli i zatrzymali się na Przełęczy Równi. Tu, jak to zwykle między nimi, zaczęli się szarpać i bóść końcami Wiechcia oraz straszliwie krzyczeć przeciw sobie.

Stąd właśnie, od Kauków-Dzięgli (Bóg Czarnogłów i Bogini Białoboga), bierze początek określenie kłócić się. Znaczy ono tyle, co kloc się wzajemnie rzeczą wyrzuconą z Kłódzi i kłuć się słowami wzniesionymi do krzyku, głośniejszego niż spadające wody Grzmotołomu Rzeki Rzek (o to, kto ową rzecz lub słuszność posiądzie). Cokolwiek Swąt wyrzucał z Kłódzi, zaraz rozpoczynał się spór, czyli klotu.

U stóp skały Spadospadu, przy Grzmotołomie, zgromadzili się starzy Żywiołowie i Mogtowie podsłuchując, o co też tak zajadle spierają się prarodzice. Już, już się zdawało, że Wiecheć spadnie na dół, ale nagle Czarnogłów ustąpił i przyszło między Kaukami do porozumienia. Postanowili podzielić się po połowie Wiechciem, rozłamując go na rozliczne spory-odrosty. Każde miało zasadzić swoją część po swojej stronie Równi, ale na jednym wyoranym przez nich wspólnymi siłami zagonie. Tak więc najpierw Czarnogłów dosiadł Białobogi i ta zapadła się w skałę prawie po kolana. Poszła dookoła, zamykając zagon w krąg. Zaraz potem, gdy tylko wyorała koło, zmęczyła się, więc Czarnogłów wziął ją na plecy i wyorał grzędy wewnątrz zagonu. Białoboga siedząc okrakiem na swym mężu rzucała w glebę spory wiechetne. Żywiołowie na dole pod skałą Spadospadu wciąż jeszcze czekali, ale całkiem stracili nadzieję na łup. Wtedy okazało się, że Kaukowie zamierzają na zmianę biegać po wodę do Spadospadu i pilnować swojej uprawy. Jednogłowi zrezygnowali więc i rozeszli się do swoich licznych zajęć. Tylko Mor został dalej u podnóża Równi, nie mogąc się uspokoić, odkąd usłyszał o Wiechciu.

Mor postanowił zaszkodzić tej uprawie. Pobiegł do swoich czarnych źródeł i nabrał z nich, w wielkie łagwie, czarnej wody. Przytaszczył owe łagwie pod Grzmotołom, po czym wspiął się z nimi na Przełęcz Równi. Tu zakradł się za jedną ze skał Ogromów. Tymczasem Kaukowie pracowali zgodnie aż do północka. Wtedy to, podczas gdy Białoboga poszła po wodę, Czarnogłów na chwilę przysnął. Mor natychmiast wyskoczył z ukrycia i podlał dokładnie każdy krzaczek śmiertelną wodą. Białoboga, gdy przyszła, była zdziwiona wilgocią gleby, ale Czarnogłów zapewnił ją, że nic niezwykłego się tu nie wydarzyło. Rano Pramać uspokoiła się zupełnie, bo okazało się, że z każdego spora wyrósł bardzo piękny, spory okaz.

Tak narodzili się Ludzie. Aukowie (Kaukowie) poszli przez swoje pole i zrywali ich po jednym, aż zerwali wszystkich. Wtedy odkryli śpiącego za skałą Mora z pustymi łagwiami i pojęli, co się stało nocą. Wiedzieli już, że Zerywani są śmiertelni, ale postanowili poczekać do końca dnia, kiedy to miał się odbyć zbór, i zostawić sprawę w ręku Boga Bogów. Tak to Żery wanie przez cały welański dzień, który był dłuższy niż ludzkie życie, pozostawali na Weli. Był to dla nich Złoty Szczęśliwy Czas.

Na zborze Bóg Bogów postanowił zrzucić Zerywanów na Ziemię w miejsce zwane Kolibą. Tych, co już zdążyli pomrzeć, Swąt rozkazał rzucić w Nawie. Ludzie podobali się bogom, bowiem wyrośli z kraszu i juchom Swąta na boskie podobieństwo, choć przyrodzenie mieli pomieszane. Pomieszanie owo brało się z tego, iż wyrośli z Drzewa Drzew, które nosiło w sobie drobiny Nicy, drzazgi Wspóra, strzępy Ósicy i szkielet potwora Podbója. Kaukowie zrzucili Zerywanów na Ziemię, a część z nich spadając zawadziła o Krawędź Weli. Pierwsi ludzie, Zerywanie, byli biali jak Białoboga, czarni jak Czarnogłów i żółci jak Złota Buła-Byta. Ci, co spadli do Koliby nieuszkodzeni, tacy pozostali. Ci, co się poobijali o nadnawne Krawędzie Weli, stali się rudzi, brązowi, niebiescy i zieloni. Gdy spadli w Kolibę, narodziły się: z rudych Zwierzęta Duże i Małe, z brązowych Gadzina i Robactwo, z niebieskich Ptaki i Owady, z zielonych Ryby i Zróstowie (Drzewa i Zioła). Zatem wszystkie owe byty są obdarzone ludzką duszą. Bogowie wzięli ich wszystkich pod opiekę.

Na pamiątkę tamtego Zerwania przez Boga Bogów Wiechcia z Wierszby, zasadzenia sporów-wzrostów na Równi przez Kauków i ponownego zerwania w Ostatnim Dniu Pierwszym Świata, każdej wiosny, czyli z początkiem każdego nowego godu-roku, we wszej Słowiańszczyźnie czcząc wielkie święto odbywa się obrzęd zwany Budziami. Poprzedza on Wielką Noc Bitwy dwóch wcieleń Bożego Światła (Białej i Czarnej Krowy) oraz Śmigus-Dyngus (Dagus).

Przed owym świętem zrywa się z wierzb nabrzmiałe gałęzie i wkłada w domach do żywej wody przyniesionej ze świętych źródeł. Kiedy na Wielki Dzień okryją się baziami (budziami) ludzie uderzają się nawzajem pękami gałązek, tak jak Swąt czynił to Wiechciem, a następnie polewają się świętą wodą. Każdy spożywa wtedy po jednej bazi (budzi, buzi) i po jednym jajku-kraszance. Całe owo święto to Święto Świtu, czyli zakończenia Dzieła przez Boga Bogów. W święto to buduje się również okazałe Wiechy, na pamiątkę Wiechcia zerwanego przez Swąta. Wiechą też wieńczy się każde skończone dzieło rąk ludzkich, a szczególnie trudną budowlę. Dotknięcie w poranek Wielkiego Dnia budziami-koszkami daje człowiekowi nowe siły, jest pamiątką Zerywanów i budzi ludzi do życia wraz z całym odradzającym się, po długim zimowym śnie, światem Przyrody. Następnego dnia po Wielkiej Nocy topi się w nurtach wód Kostromę lub Marzannę i urządza wielkie pochody dookoła wiosek i grodów oraz wszczyna wielkie igry wiosenne. Sześć dni trwa owo święto – największe ze wszystkich słowiańskich świąt.


 Światłoświat i Strąprza-Wspóra

Dokonawszy Pierwszego Dzieła, Ojciec Ojców zawił się ponownie w Kłódź, by móc spokojnie tworzyć. W Pierwni zostawił Kauków-Dzielnych, ażeby nad nią czuwali.

Tych dwoje nie polubiło się. Od początku trzymali się od siebie z daleka i z każdą chwilą oddalali się coraz bardziej. Od ich uciekania Pierwń się naciągnęła tak bardzo, że aż poczęła się trząść. Powłoka zatrzeszczała w szwach.

Czując, co się święci, utoczył Swiatłoświat ze swojego gorejącego istu, z rozżarzonej materii Kłódzi, Jasną-Stronporę, zwaną Wspórą lub Strąprza. Jego córa tak była śliczną, jaskrawą, strzelistą i żywą, że zachwycił się nią Bóg Bogów jak nigdy niczym. Zanim jeszcze wyszła z Kłódzi do Pierwni, po czwórkroć złączył się z nią i tyleż razy napełnił swym nasieniem. Żadna z cór już nigdy nie rozpaliła w Nim tak gorącej żądzy jak Strąprza.

Strąprza miała stanąć między Czarnogłowem a Białobogą, ułagodzić skłócone Bliźniaki. Miała też wesprzeć Pierwń, by ta nie pękła. Gdy tylko Wspórą wyszła z Kłódzi, brzemienna ponad miarę, od razu zaczęła rodzić. A że była wiotka, gibka, ale wąska w lędźwiach, przychodziło jej to ze straszną boleścią i trudem. Wszemi czterema kończynami zaparła się o Niebło (Powłokę). Wierzgała w bólu i pazurami poczęła ją drzeć, tam gdzie się trzymała. Dziedzice Światłoświatowi w jej wątpiach tak parli niecierpliwie, że od środka wyżarli z czterech stron cztery otwory i jęli się przez nie przemocą na byt dobywać. Aż nagle Strąprza-Wspóra trzasła!

Rozleciała się na Cztery Strony, na Cztery Pory, na Cztery Kiry. Na Światło dobyli się z jej brzucha burego Stronporowie. Stronporowie zwani byli przez ludy Sławskiej Ziemicy Strąprzycami, Kirami, a także Godami.


Czarne nie znaczy złe, a Białe nie znaczy dobre – stąd takie właśnie a nie inne ułożenie mian (i-mion) Bogów Wielkiego Działu.

Istnieje dwojaki rodzaj odczytania określenia biały i czarny. Biały to znaczy jednocześnie we wszystkich językach słowiańskich WIELKI, np. Wielkopolska – Biała Polska – Polechia, Belgrad – Wielkogród, Biała Ziemia – Wielka Ziemia, Biała Wieża [Wierza] – Ziemia graniczna Wiary Przyrodzonej. Jednocześnie czarny – jest rozumiany jako MAŁY. Np. Mała Polska – Czar(n)opolska, Czarnogóra – Mała Góra, Czarna Ruś – Mała Ruś. Czarny ma również swoje związanie znaczeniowe z: czarą, czarami, czarownością.

Wielki dział nie polega na prostym podzieleniu Świata Światła na Ciemność i Jasność, na Zło i Dobro, lecz na takim jego podzieleniu że oba dualne człony Świata Światła dopełniają się, są swoimi „przeciwieństwami” będąc jednocześnie odwrotnościami, a nie przeciwieństwami. Mówiąc krótko to jest świat w którym Twarde nie jest Anty-Miękkie, lecz Nie-Miękkie, a Miękkie nie jest Anty-Twarde, ale po prostu Nie-Twarde. Filozoficzno-matematycznie ujmując: -1 + 1 nie równa się 0, lecz stanowi równowagi na poziomie 1. Geometrycznie patrząc – dwa przeciwne wektory nie znoszą się wzajemnie lecz przechodzą przez punkt w inny poziom – jak w lustrze.

Takie ułożenie mian – mianowanie tego co skojarzone z Jaskrawością, Ostrością, Męskością, Twardością, Zdecydowaniem i Określonością – Czarnogłowem, Czar(n)o-Głownem [Czarogłównią] zaprzecza skojarzeniu tego z Dobrem bądź Złem. Tak samo określenie Białoboga wiążące w umyśle rozumienie z Białością=Wielkością – tego Działu który obejmuje wszystko co Ciemne, Niewyraźne, Obłe, Łagodne, Zmienne i Niedookreślone, Żeńskie – odwodzi od skojarzenia tego bezkrytycznie i bezpośrednio z Dobrem czy Złem. Dobro i Zło, Wielkość i Małość, Biel i Czerń – to pojęcia subiektywne, a nie stany obiektywne. To co dla jednych jest dobre dla innych może być złe. To co dla jednych jest twarde dla innych jest miękkie – to tylko kwestia wibracyjnego poziomu na którym się przebywa i dokonuje oceny zjawiska. To co czarne obraca się w kręgu w białe – białe jeswt dopełnieniem czarnego, jego odwrotnością a nie jego przeciwieństwem – antytezą.


kolovrat


  http://pantheion.pl/Feanaro-Trzyglow

Czesław Białczyński. Polecane księgi o mitologi Słowian, Istów i Skołotów –
Księga Tura i Księga Ruty 

52 komentarze do “Bogini Białoboga

  1. Pingback: Bogini Plątwa-Przepigoła | Słowianie - Wiara Przyrodzona

  2. Pingback: Bóg Rod | Słowianie - Wiara Przyrodzona

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s